Wspomnienia wigilijne Ewa Bem prowadzą do domu, w którym wszystko miało swoje miejsce i czas. Jak zdradziła Polskiej Agencji Prasowej, kluczową rolę odgrywała babcia, a atmosfera była „poznańska – zachowująca tradycje”. Przygotowania zaczynały się wcześnie i obejmowały nie tylko potrawy, ale i domową przestrzeń. „Zbliżającą się Wigilię zapowiadały wypucowane podłogi i obrusy przygotowane zawczasu” – wspominała artystka.
Choć w pamięci pozostały także trudniejsze momenty – jak dramat związany z karpiem – Bem podkreślała, że Wigilia była przede wszystkim czasem wspólnoty. Wieczerza rozpoczynała się modlitwą i dzieleniem opłatkiem, a przy stole nie brakowało symbolicznych elementów:
„Na stole stał dodatkowy talerz dla niespodziewanego gościa, a pod obrusem było sianko”.
Jednym z najważniejszych punktów wieczoru była przerwa w kolacji przeznaczona na śpiewanie kolęd.
„W Wigilię i w święta śpiewaliśmy tylko polskie kolędy. To one tworzą nastrój zimowych dni i łączą rodzinę”
– podkreślała Bem. To właśnie ten moment artystka wspomina z największym wzruszeniem, przywołując słowa bliskie jej sercu: „przy opłatku serdeczny tłok”.
Po kolacji młodsi wychodzili jeszcze spotkać się z przyjaciółmi, ale ważnym elementem dnia pozostawała także troska o innych. W rodzinie Bemów Wigilia oznaczała również pamięć o zwierzętach – już od rana dokarmiano bezdomne koty i ptaki, a po wieczerzy dokładano im świąteczne smakołyki.
Wspomnienia Ewy Bem pokazują Wigilię bez nadmiaru formy, za to z mocnym fundamentem wartości – rodziną, tradycją i kolędą, która zostaje „na cały rok”.