Dla mojego pokolenia III RP nigdy nie była krajem szans i możliwości, jakim była dla ludzi starszych ode mnie o dziesięć czy piętnaście lat [...] Dla bardzo wielu ludzi margines wolności ogromnie się pod rządami PiS powiększył, bo pierwsza wolność to wolność ekonomiczna. Polityczna jest potem - mówi pisarz Szczepan Twardoch w rozmowie z "Newsweekiem". Trzeba przyznać, że nagły przypływ szczerości, który dopadł pisarza musiał nieźle zaskoczyć redakcję tygodnika kierowanego przez Tomasza Lisa. Nie trzeba chyba przypominać, że Twardoch wielokrotnie dość ostro krytykował obecną ekipę rządzącą, a niedawno przyznawał nawet, że... nie czuje się Polakiem.
Szczepan Twardoch to jeden z najpopularniejszych polskich pisarzy młodego pokolenia, który od czasu do czasu komentuje polską politykę - niejednokrotnie wywołując kontrowersje. Słowa pochodzącego ze Śląska pisarza o tym, że "nie czuje się Polakiem", wywołały swego czasu burzę. Podobnie stało się w grudniu zeszłego roku, gdy Twardoch skomentował porównania obecnej sytuacji w Polsce do stanu wojennego i grudnia 1981 r.:
„(...) Każdemu, kto z okazji rocznicy wprowadzenia stanu wojennego zechciałby ogłosić, że dziś, po 36 latach, znów jest tak samo jak wtedy, doradzam, by udał się niezwłocznie na poszukiwania ciężkiego, twardego przedmiotu, po czym pier... się nim w łeb”
– napisał wówczas Szczepan Twardoch.
Teraz pisarz udzielił wywiadu Aleksandrze Pawlickiej, w którym również odnosi się do przemian we współczesnej Polsce. Na sugestię dziennikarki "Newsweeka", że "trzeba się po którejś ze stron opowiedzieć", Twardoch odpowiedział:
Nie sądzę, że trzeba. Rozumiem - jak powiedziałem - ludzi, którzy czują, że po 1989 r. wydarzył się w Polsce jakiś sukces i pokolenie, które tego dokonało, ma prawo uważać, że zrobiło dla Polski coś ważnego. Rozumiem ich rozgoryczenie i gniew, gdy odbiera się ważność i godność ich wyborom, a PiS stara się to robić. Ale rozumiem równocześnie ludzi, którym godność odebrało traumatyczne i nieopowiedziane doświadczenie transformacji, a potem samozadowolenie liberalnych elit po fałszywym końcu historii
- stwierdził pisarz.
Rozumiem, że wielu ludzi urodzonych zaraz po wojnie i w latach 50., jak również ci trochę młodsi, którzy w 1989 r. już byli mniej lub bardziej dorosłymi ludźmi, dla których czas transformacji był łaskawy - czują, że retoryka rządów PiS unieważnia ich biografie, odbiera im godność, zaprzecza słuszności ich moralnych i politycznych wyborów z przeszłości. Rozumiem ich obawy, niepewność, zaszczucie, jednak ich nie podzielam. Moja przestrzeń wolności nie zmniejszyła się jakoś szczególnie od 2015 r., a Polska pod rządami PO tak samo nie była moja, jak nie jest moja ta pod rządami PiS.
- przyznał Szczepan Twardoch.
Dalej rozmowa zeszła zeszła na to, jak pisarz "odnalazł się" w Polsce rządzonej przez Platformę Obywatelską, a jak odnajduje się teraz. Odpowiedź musiała nieźle zaskoczyć dziennikarkę "Newsweeka":
Tu nie chodzi o "odnajdywanie się". Urodziłem się w 1979 r. Gdy wchodziłem w dorosłość [...] okazało się, że większość miejsc pracy jest zajęta. I wcale nie jest tak, jak przekonywali nas bazujący na swoich doświadczeniach z PRL rodzice i dziadkowie, że wystarczy skończyć studia, a praca się znajdzie. Nikt nas nie nauczył życia, w jakie wrzucono nas na początku lat dwutysięcznych, nie wiedzieliśmy, jak szukać nie tylko pracy jako takiej, ale w ogóle miejsca dla siebie.
- tłumaczy pisarz.
Dla mojego pokolenia III RP nigdy nie była krajem szans i możliwości, jakim była dla ludzi starszych ode mnie o dziesięć czy piętnaście lat [...] Takie jest moje doświadczenie. Nie miałem powodów kochać III RP
- dodał.
Na pytanie "Newsweeka" o to, czy diagnoza o PiS, które "zaspokoiło godnościowy głód poszkodowanych w transformacji" nie jest za prosta, Twardoch odparł, że jest "najprostsza i prawdopodobnie najbliższa prawdzie":
PiS dało 500+, co okazało się najważniejszym społecznym transferem finansowym po 1989 r., którego znaczenie było nie tylko ekonomiczne, ale godnościowe właśnie. Jeśli ktoś tego nie rozumie, to nie rozumie niczego z polskiej rzeczywistości społecznej.
- przekonuje pisarz.
Dla bardzo wielu ludzi margines wolności ogromnie się pod rządami PiS powiększył, bo pierwsza wolność to wolność ekonomiczna. Polityczna jest potem.
Ze strony rozmówcy padło też sporo ostrych słów krytyki na temat reakcji opozycji na politykę społeczną partii rządzącej:
Dlatego jedną z najgłupszych strategii obozu liberalnego jest wystawianie na okładki celebrytów, którzy z zatroskaną miną oświadczą, że "PiS przekupił hołotę 500+". Jest to działanie tak samo nieskuteczne w przekonywaniu kogokolwiek poza przekonanymi, jak PiS-owskie mówienie o tym, że wolnych sądów bronią jacyś ubeccy beneficjenci III RP oderwani od koryta. Ani jedno, ani drugie nie jest prawdą
- puentuje Szczepan Twardoch.