Przez więzienie na Pawiaku – składające się z oddziału męskiego, mogącego pomieścić ok. 2200 mężczyzn i tzw. Serbii, oddziału kobiecego z 800 więźniarkami – przewinęło się łącznie ok. 100 tys. osób, z czego prawie połowa została zamordowana.
Od 1940 r. więzienie znajdowało się w obrębie warszawskiego getta. Podczas rozpętanego tam powstania straż ogniowa nieustannie pilnowała obiektu, by zapobiec rozprzestrzenianiu się pożaru z pobliskich kamienic.
Gdy powstanie dobiegło końca, Niemcy rozpoczęli masowe egzekucje więźniów Pawiaka, których dokonywano w ruinach żydowskiej dzielnicy mieszkaniowej. Największą i zarazem najkoszmarniejszą z nich dokonano w nocy z 17 na 18 października 1943 r.
Sześciuset rozebranych do naga więźniów wyprowadzano na tereny zrujnowanego getta, po czym zaczęto ich rozstrzeliwać. Mord trwał kilka godzin. W następnych miesiącach na rozkaz Kutschery wyłapywano Polaków na ulicach i rozstrzeliwano pod murami kamienic. Nazwiska zamordowanych, z niemiecką precyzją, umieszczano na ogłoszeniach i odczytywano przez „szczekaczki”.
