Los polskich katorżników w Kraju Zabajkalskim, byłych uczestników Powstania Styczniowego, był naprawdę potworny, urągający wszelkim standardom nawet najbardziej prymitywnej egzystencji. Za mieszkanie służyły im drewniane szałasy, które nie chroniły ich ani od zimna, ani od deszczu. Nie mieli prawa do prania bielizny, nie otrzymywali mydła, a ubrania, które im wydano, nie chroniły przed skutkami tamtejszego surowego klimatu. Jak wspominał jeden z więźniów, Wilhelm Buksztat:
Co się tyczy jadła, przechodziło ono wszystko, co sobie wyobrazić można. Wydzielano nam mięso solone, na pół zgniłe, tak że doktorowie nasi jeść go nam zabraniali.
Zesłania Polaków na Syberię jako forma represji miały miejsce już wcześniej (np. po upadku konfederacji barskiej), ale dopiero po klęsce styczniowej insurekcji przybrały wymiar masowy. W ciągu trzech lat trafiło na ten rozległy i dziki obszar imperium prawie 17 tys. uczestników powstania, z tego około 4 tys. skazano na katorgę. Dodatkowo na ten kraniec świata podążyło dobrowolnie blisko 2 tys. osób – były to w większości żony skazańców…
Więcej o powstaniu zabajkalskim można przeczytać w GP Historia, dodatku do tygodnika GP pod redakcją Tomasza Łysiaka.