zielona granica
"Ci, którzy robią takie filmy, są armią Putina". Prezes PiS nie musi prostować słów o "Zielonej granicy"
Sąd Okręgowy w Sieradzu oddalił pozew w trybie wyborczym kandydatki na posła z list Lewicy przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu. Chodzi o słowa prezesa PiS nt. filmu Agnieszki Holland, że "ci, którzy robią takie filmy, są armią Putina". Sąd uznał, że prezes PiS nie musi prostować swoich słów, gdyż wyraził opinię o filmie, której nie można rozpatrywać w kategorii prawdy i fałszu. Wskazał też, że zdania na temat kryzysu migracyjnego na granicy z Białorusią są w Polsce podzielone, a wypowiedź Kaczyńskiego nie wprowadzała wyborców w błąd.
Dlaczego film Holland szkodzi PO? Publicysta o sporze między krytykami a zwolennikami „Zielonej granicy”
Zdaniem Tomasza Wróblewskiego, byłego redaktora naczelnego "Dziennika Gazety Prawnej" i "Wprost", Agnieszka Holland filmem "Zielona granica" postawiła odbiorcom wybór między opowiedzeniem się za tożsamością narodową, a internacjonalnym idealizmem. Do zwolenników PO apelował dzisiaj w sprawie produkcji Mateusz Morawiecki.
"Zielona granica". Kroplówka na drzewie, kamera w bagnie. Polska jako obraz nędzy, rozpaczy i przemocy
Gdyby Agnieszka Holland chciała uderzyć w rząd za pomocą filmu, mogłaby wymierzyć bolesny cios. Bez względu na to, czy posługiwałaby się prawdą, czy nie, mogłaby jako reżyser mająca na koncie znakomite filmy, przygotować wstrząsający materiał z użyciem tzw. tragedii ludzkiej. Właściwie nic prostszego. Ale szansy tej nie wykorzystała, bo „Zielona granica” jest filmem tak tendencyjnym, że kompletnie niewiarygodnym. Decyzja w Wenecji była jedną wielką polityką. Nie ma możliwości, by tak łopatologiczne w treści i pretensjonalne w formie filmy były wyróżniane na poważnych festiwalach - pisze w najnowszej "Gazecie Polskiej" Sylwia Krasnodębska.