Prezes Fundacji Solidarności Międzynarodowej Rafał Dzięciołowski w rozmowie z portalem Niezalezna.pl ocenił wystąpienie prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, w którym zapowiedział działania na rzecz odzyskania zagarniętych przez Rosję terytoriów oraz rozliczenia osób w jego ocenie za to odpowiedzialnych.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podczas dorocznego wystąpienia przed Radą Najwyższą oświadczył, że Ukraina poszukuje nowych instrumentów mających przywrócić jej terytoria. Głowa państwa zapewniła, że po zakończeniu konfliktu w Donbasie Kijów rozpocznie "bezpieczną reintegrację" terytoriów, które obecnie nie znajdują się pod jego kontrolą. Zełenski zapowiedział także, że "ci, którzy oddali Krym, poniosą odpowiedzialność".
Rafał Dzięciołowski ocenił, że mimo tak zdecydowanej zapowiedzi prezydenta Ukrainy, nie powinniśmy spodziewać się żadnych kroków militarnych ze strony tego państwa.
- Potencjał wojskowy wciąż wskazuje na Rosję, jako na faworyta starcia bezpośredniego. Pomimo tego, że nie da się zaprzeczyć, że armia Ukrainy dokonała dużego postępu restrukturyzacji, na pewno też zdobyła ogromnie wiele doświadczenia bojowego, płacąc za to zresztą dość dużą daninę krwi, ale nadal Rosja przewyższa pod każdym względem potencjał militarny Ukrainy
- ocenił.
Rozmówca portalu Niezalezna.pl ocenił, że Zełenski w ten sposób desperacko próbuje ratować własną pozycję i prestiż w oczach ukraińskiego społeczeństwa.
- Kandydat na prezydenta Zełenski szedł pod hasłem "obiecuję wam pokój". Tego hasła wyborczego nie zrealizował. Co więcej, stał się po części zakładnikiem tego hasła, godząc się na takie działania dyplomatyczne i takie formaty, które z punktu widzenia postulatu zachowania integralności terytorialnej Ukrainy są bardzo niebezpieczne
- stwierdził.
Rafał Dzięciołowski zauważył, że prezydent Zełenski z jednej strony nie ma raczej zbyt wielu sukcesów i dlatego próbuje budować taką mitologię wojenną, a z drugiej szuka on kozła ofiarnego w obozie swoich politycznych oponentów na Ukrainie.
- To jest bardzo fatalny sygnał, ponieważ raczej opinia publiczna świata powinna oczekiwać od Zełeńskiego solidarności w fundamentalnych i zasadniczych sprawach. W ogóle od świata politycznego Ukrainy w tej sprawie powinno się oczekiwać solidarności. Tymczasem, w tym poszukiwaniu kozła ofiarnego, jak mniemam tym, który oddał Krym, będzie Petro Poroszenki i jego obóz. To w bardzo złym świetle stawia Zełenskiego i pokazuje, że obecnie rządzący Ukrainą są w stanie metodami sądowymi ścigać swoich politycznych oponentów. To zawsze wzbudza niesmak i zawsze wzbudza podejrzenie, że tak naprawdę w tle nie są wcale ani patriotyzm, ani obrona ojczyzny, czyli te wysokie kwalifikatory moralne, tylko po prostu chęć upokorzenia swojego przeciwnika i chęć zamaskowania własnych błędów i własnych słabości. W tym sensie oba te ruchy prezydenta Zełenskiego traktowałbym jako błąd
- powiedział.