W piątek właściciel najemniczej Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn stwierdził, że oddziały rosyjskiej regularnej armii zaatakowały obóz jego bojowników, powodując liczne ofiary. Zapowiedział "przywrócenie sprawiedliwości" w armii i domagał się odsunięcia od władzy skonfliktowanego z nim ministra obrony Siergieja Szojgu. Wagnerowcy opanowali sztab Południowego Okręgu Wojskowego w Rostowie nad Donem, a następnie skierowali swoje siły na Moskwę.

Jednak po upływie doby, w sobotę wieczorem, Prigożyn ogłosił odwrót i wycofanie najemników do obozów polowych, by "uniknąć rozlewu krwi". Miało to być rezultatem negocjacji białoruskiego autorytarnego lidera Alaksandra Łukaszenki z Prigożynem, prowadzonych w porozumieniu z Władimirem Putinem.
„Widzieliśmy potyczki między wagnerowcami a regularną rosyjską armią. Widzieliśmy zestrzelone samoloty i helikoptery. Na terytorium Rosji zginęło co najmniej 15 rosyjskich żołnierzy. To są oznaki wojny domowej”
– oświadczył.
Analityk jest przekonany, że bunt Prigożyna nie był inscenizacją.
„Była to próba przewrotu wojskowego, którą starał się przeprowadzić Prigożyn, jednak z jakichś przyczyn, może z braku doświadczenia, poszedł na ugodę z (Alaksandrem) Łukaszenką”
– wyjaśnił Musijenko.
W porozumieniu, które zakończyło w sobotę rajd sił Prigożyna na Moskwę, miał pośredniczyć właśnie autorytarny lider Białorusi. Z jego pomocą zawarty miał zostać układ, zgodnie z którym szef wagnerowców miał udać się na Białoruś.
Zdaniem rozmówcy Polskiej Agencji Prasowej Prigożyn popełnił błąd, zgadzając się na te ustępstwa. „Prigożyn nie wykorzystał szansy i pewnie po raz drugi jej nie otrzyma. Trudno wyjaśnić, dlaczego przyjął ugodę. Sądzę, że była to zła decyzja, bo (Władimir) Putin takich działań nie wybacza” – uznał.
"Putin pokazał słabość"
Wystąpienie Prigożyna – kontynuował rozmówca Polskiej Agencji Peasowej – będzie jednak przykładem dla tych, którzy zechcą pójść jego śladem.
„Ludzie zobaczyli, że armia i władze pokazały swą słabość. Słabość pokazał Putin, który poszedł na ten układ, słabość pokazały władze, które wycofały oskarżenia pod adresem Prigożyna. Wszyscy zrozumieli, jak wielki strach panuje w elitach i jak bardzo boi się Putin”
– podkreślił Musijenko.
Szef Centrum Badań Wojskowych i Prawnych w Kijowie uważa, że bunt Prigożyna przyspieszył rozkład Rosji.
„Zrozumiałe, że przewroty i wojny domowe niekoniecznie odbywają się w ciągu kilku dni czy tygodni. Wiele procesów jednak przyspieszyło. Nam, Ukraińcom, jest to wyłącznie na rękę”
– powiedział Musijenko.
"Początek ostatniego etapu upadku rosyjskiego dyktatora"
"Nawet jeśli Władimir Putin zażegnał bunt Jewgienija Prigożyna, to straty zostały wyrządzone i to wydarzenie zapisze się w historii jako początek ostatniego etapu upadku rosyjskiego dyktatora"
– pisze w "The Sunday Times" prof. Mark Galeotti, jeden z najlepszych brytyjskich znawców Rosji.
Jak zwraca uwagę ekspert, uderzające jest to, że to akurat Prigożyn rozpoczął rebelię, gdyż jest on człowiekiem, który został praktycznie stworzony przez Kreml, a swoją pozycję zawdzięcza relacjom z Putinem. Rozważając motywy, które nim kierowały, Galeotti pisze, iż Prigożyn wydawał się szczerze przerażony ofiarami wśród swoich ludzi, rozczarowany niekompetencją rosyjskiego dowództwa wojskowego, a pośrednio także przywództwa politycznego.
Galeotti przywołuje wypowiedź Putina, który w 2015 roku powiedział, że zdrajcy to ci, którzy "niespodziewanie wbijają ci nóż w plecy. Im nie okazuję litości". Jak pisze, Prigożyn wyraźnie stał się zdrajcą, zatem pozwolenie mu na uniknięcie kary, a zawarte porozumienie oznacza umorzenie wszczętej sprawy karnej przeciwko niemu, będzie zawstydzające dla Putina. Wskazuje, że dla Putina jest to czymś więcej niż tylko reakcją na osobistą zdradę, bo jego legitymacja i wiarygodność są zagrożone.
"To jest druzgocące oskarżenie systemu Putina i samego Putina. Zarządzał on systemem zgodnie z zasadą dziel i rządź, zachęcając do sporów wewnątrz elity, które on może rozwiązać, gdy mogą stać się niebezpieczne. Nikt inny nie ma do tego uprawnień, a sam Putin przez długi czas był uderzająco nieobecny. Nadal organizuje spotkania i konferencje prasowe, ale nie radzi sobie z wieloma eskalującymi sporami, z których spór Prigożyn-Szojgu jest tylko najbardziej oczywisty"
– wskazuje.
Dodaje, że Putin może teraz mówić twardo, ale to jego brak działania w odpowiednim czasie w celu kontrolowania Prigożyna (lub usunięcia ministra obrony Siergieja Szojgu i szefa Sztabu Generalnego generała Walerija Gierasimowa) doprowadził do tego kryzysu, a wielu członków sił bezpieczeństwa również sympatyzuje z Prigożynem i zgadza się z jego krytyką sposobu prowadzenia wojny.
"Trzy filary, na których opiera się reżim Putina, to jego osobista legitymacja, kontrola nad aparatem bezpieczeństwa i zdolność do rzucania pieniędzmi na trudne do rozwiązania problemy. Pieniądze się kurczą, jego i tak już podupadła legitymacja będzie dalej spadać, a jedność i lojalność aparatu bezpieczeństwa jest teraz wyraźnie kwestionowana. Wydaje się, że Putin może rozbroić lub pokonać to konkretne wyzwanie, ale w dłuższej perspektywie może ono okazać się śmiertelną raną"
– ocenia prof. Galeotti.
"Upokorzenie dla Putina"
"To upokorzenie dla Putina. Takiego zdarzenia jeszcze nie było w życiu politycznym Putina. Do tego momentu było to z pewnością niewyobrażalne dla całego świata, w Rosji i poza nią"
– powiedziała przewodnicząca komisji obrony Bundestagu Marie-Agnes Strack-Zimmermann portalowi RedaktionsNetzwerk Deutschland (RND).
"Możliwe, że w ciągu ostatnich 24 godzin w wewnętrznej strukturze władzy w Moskwie pojawiło się pierwsze pęknięcie. Kilka takich pęknięć może w przyszłości zagrozić całej stabilność rządu" - stwierdziła przewodnicząca komisji obrony Bundestagu.
Jej zdaniem dla Niemiec nic się nie zmieniło w wyniku weekendowych wydarzeń. "Będziemy nadal wspierać Ukrainę humanitarnie, gospodarczo i poprzez dostawy broni. I stać po stronie Ukraińców, aby odbudować zniszczoną wschodnią Ukrainę" - powiedziała Strack-Zimmermann.