- To zalążek wojny domowej w Rosji - tak do buntu Prigożyna odniósł się szef kijowskiego Centrum Badań Wojskowych i Prawnych Ołeksandr Musijenko. Z kolei prof. Mark Galeotti, jeden z najlepszych brytyjskich znawców Rosji, ocenił, że "to wydarzenie zapisze się w historii jako początek ostatniego etapu upadku rosyjskiego dyktatora".
W piątek właściciel najemniczej Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn stwierdził, że oddziały rosyjskiej regularnej armii zaatakowały obóz jego bojowników, powodując liczne ofiary. Zapowiedział "przywrócenie sprawiedliwości" w armii i domagał się odsunięcia od władzy skonfliktowanego z nim ministra obrony Siergieja Szojgu. Wagnerowcy opanowali sztab Południowego Okręgu Wojskowego w Rostowie nad Donem, a następnie skierowali swoje siły na Moskwę.
Jednak po upływie doby, w sobotę wieczorem, Prigożyn ogłosił odwrót i wycofanie najemników do obozów polowych, by "uniknąć rozlewu krwi". Miało to być rezultatem negocjacji białoruskiego autorytarnego lidera Alaksandra Łukaszenki z Prigożynem, prowadzonych w porozumieniu z Władimirem Putinem.
„Widzieliśmy potyczki między wagnerowcami a regularną rosyjską armią. Widzieliśmy zestrzelone samoloty i helikoptery. Na terytorium Rosji zginęło co najmniej 15 rosyjskich żołnierzy. To są oznaki wojny domowej”
Analityk jest przekonany, że bunt Prigożyna nie był inscenizacją.
„Była to próba przewrotu wojskowego, którą starał się przeprowadzić Prigożyn, jednak z jakichś przyczyn, może z braku doświadczenia, poszedł na ugodę z (Alaksandrem) Łukaszenką”
W porozumieniu, które zakończyło w sobotę rajd sił Prigożyna na Moskwę, miał pośredniczyć właśnie autorytarny lider Białorusi. Z jego pomocą zawarty miał zostać układ, zgodnie z którym szef wagnerowców miał udać się na Białoruś.
Zdaniem rozmówcy Polskiej Agencji Prasowej Prigożyn popełnił błąd, zgadzając się na te ustępstwa. „Prigożyn nie wykorzystał szansy i pewnie po raz drugi jej nie otrzyma. Trudno wyjaśnić, dlaczego przyjął ugodę. Sądzę, że była to zła decyzja, bo (Władimir) Putin takich działań nie wybacza” – uznał.
Wystąpienie Prigożyna – kontynuował rozmówca Polskiej Agencji Peasowej – będzie jednak przykładem dla tych, którzy zechcą pójść jego śladem.
„Ludzie zobaczyli, że armia i władze pokazały swą słabość. Słabość pokazał Putin, który poszedł na ten układ, słabość pokazały władze, które wycofały oskarżenia pod adresem Prigożyna. Wszyscy zrozumieli, jak wielki strach panuje w elitach i jak bardzo boi się Putin”
Szef Centrum Badań Wojskowych i Prawnych w Kijowie uważa, że bunt Prigożyna przyspieszył rozkład Rosji.
„Zrozumiałe, że przewroty i wojny domowe niekoniecznie odbywają się w ciągu kilku dni czy tygodni. Wiele procesów jednak przyspieszyło. Nam, Ukraińcom, jest to wyłącznie na rękę”
"Nawet jeśli Władimir Putin zażegnał bunt Jewgienija Prigożyna, to straty zostały wyrządzone i to wydarzenie zapisze się w historii jako początek ostatniego etapu upadku rosyjskiego dyktatora"
Jak zwraca uwagę ekspert, uderzające jest to, że to akurat Prigożyn rozpoczął rebelię, gdyż jest on człowiekiem, który został praktycznie stworzony przez Kreml, a swoją pozycję zawdzięcza relacjom z Putinem. Rozważając motywy, które nim kierowały, Galeotti pisze, iż Prigożyn wydawał się szczerze przerażony ofiarami wśród swoich ludzi, rozczarowany niekompetencją rosyjskiego dowództwa wojskowego, a pośrednio także przywództwa politycznego.
Galeotti przywołuje wypowiedź Putina, który w 2015 roku powiedział, że zdrajcy to ci, którzy "niespodziewanie wbijają ci nóż w plecy. Im nie okazuję litości". Jak pisze, Prigożyn wyraźnie stał się zdrajcą, zatem pozwolenie mu na uniknięcie kary, a zawarte porozumienie oznacza umorzenie wszczętej sprawy karnej przeciwko niemu, będzie zawstydzające dla Putina. Wskazuje, że dla Putina jest to czymś więcej niż tylko reakcją na osobistą zdradę, bo jego legitymacja i wiarygodność są zagrożone.
"To jest druzgocące oskarżenie systemu Putina i samego Putina. Zarządzał on systemem zgodnie z zasadą dziel i rządź, zachęcając do sporów wewnątrz elity, które on może rozwiązać, gdy mogą stać się niebezpieczne. Nikt inny nie ma do tego uprawnień, a sam Putin przez długi czas był uderzająco nieobecny. Nadal organizuje spotkania i konferencje prasowe, ale nie radzi sobie z wieloma eskalującymi sporami, z których spór Prigożyn-Szojgu jest tylko najbardziej oczywisty"
Dodaje, że Putin może teraz mówić twardo, ale to jego brak działania w odpowiednim czasie w celu kontrolowania Prigożyna (lub usunięcia ministra obrony Siergieja Szojgu i szefa Sztabu Generalnego generała Walerija Gierasimowa) doprowadził do tego kryzysu, a wielu członków sił bezpieczeństwa również sympatyzuje z Prigożynem i zgadza się z jego krytyką sposobu prowadzenia wojny.
"Trzy filary, na których opiera się reżim Putina, to jego osobista legitymacja, kontrola nad aparatem bezpieczeństwa i zdolność do rzucania pieniędzmi na trudne do rozwiązania problemy. Pieniądze się kurczą, jego i tak już podupadła legitymacja będzie dalej spadać, a jedność i lojalność aparatu bezpieczeństwa jest teraz wyraźnie kwestionowana. Wydaje się, że Putin może rozbroić lub pokonać to konkretne wyzwanie, ale w dłuższej perspektywie może ono okazać się śmiertelną raną"
"To upokorzenie dla Putina. Takiego zdarzenia jeszcze nie było w życiu politycznym Putina. Do tego momentu było to z pewnością niewyobrażalne dla całego świata, w Rosji i poza nią"
"Możliwe, że w ciągu ostatnich 24 godzin w wewnętrznej strukturze władzy w Moskwie pojawiło się pierwsze pęknięcie. Kilka takich pęknięć może w przyszłości zagrozić całej stabilność rządu" - stwierdziła przewodnicząca komisji obrony Bundestagu.
Jej zdaniem dla Niemiec nic się nie zmieniło w wyniku weekendowych wydarzeń. "Będziemy nadal wspierać Ukrainę humanitarnie, gospodarczo i poprzez dostawy broni. I stać po stronie Ukraińców, aby odbudować zniszczoną wschodnią Ukrainę" - powiedziała Strack-Zimmermann.