Po trzech miesiącach rosyjskiej inwazji Ukraina rozpaczliwie potrzebuje, by jej obywatele wrócili do swoich miejsc pracy i by płacone przez nich podatki pozwoliły na dalsze finansowanie walki z okupantem. „Dorób się do klasy średniej na Ukrainie – a będziesz żył wygodniej niż ta sama klasa średnia z wyższymi dochodami w innych krajach. (…) Żyć na Ukrainie jest fajnie. I tu jest czego bronić” – przekonuje ukraiński dziennikarz, czynny wojskowy Ukraińskich Sił Zbrojnych, Wiktor Trehubow.
Pomieszczenie, do którego weszła Oksana, było wypełnione po brzegi ludźmi. Więc dopiero po chwili udało jej się znaleźć wzrokiem pracowników Urzędu Pracy, którzy zmierzali się z tłumem petentów. Atmosfera była gęsta. Kobieta stała się świadkiem kłótni, kiedy jedna z urzędniczek nie wytrzymała i wykrzyknęła, że nie będzie odpowiadać na pytania, ponieważ odwraca to jej uwagę od wykonywania „właściwej pracy”. Tymczasem osoby poszukujące zatrudnienia chciały uzyskać niezbędne informacje dotyczące formalności, które muszą spełnić. Minęło trochę czasu, zanim Oksana zdołała dostać się do stoiska, za którym siedziała jedna z urzędniczek. To spotkanie było rozczarowujące. Urzędniczka zakomunikowała bowiem, że w tej chwili nie można podjąć dalszych działań w odpowiedzi na wniosek Oksany, ponieważ system komputerowy Urzędu Pracy w tej chwili nie działa.
Nie było to najmilsze powitanie Oksany, która zdecydowała się na powrót do wyzwolonego Kijowa. Kobieta w wyniku wojny straciła pracę, wyemigrowała, ale odpowiedziała na apele autorytetów, by wrócić do domu i do „normalności”. Jednak w praktyce wyszło, że na razie nie ma normalności, do której mogłaby wrócić.
Minimalne podatki, pomoc w relokacji
Trudno jest oszacować, ilu Ukraińców zetknęło się z podobnym problem. W maju br. Międzynarodowa Organizacja Pracy (MOP) oszacowała, że prawie 5 mln miejsc pracy na Ukrainie przestało istnieć po tym, jak rosyjskie czołgi wtargnęły się na teren kraju. To około jednej trzeciej ukraińskiego rynku pracy. MOP uznała, że liczba ta zwiększy się o kolejne 10 proc., jeśli wojna będzie trwać – a na pewno będzie.
Przyczyny migracji siły roboczej zawsze są złożone, ale nagła utrata źródła utrzymania z pewnością jest główną z nich. MOP szacuje, że 1,2 mln z 5,2 mln obecnych ukraińskich uchodźców miało zatrudnienie na Ukrainie przed 24 lutym br. To nie oznacza jednak, że większość ukraińskich uchodźców nie miała pracy. Po prostu większość z uciekających przed wojna stanowią dzieci lub seniorzy. Niektórzy z tych 1,2 mln osób mogliby nadal pracować dla tych samych pracodawców, u których byli zatrudnieni przed wojna.
Ukraiński portal serwis rekrutacyjny grc.ua zbadał zachowanie ukraińskich firm i stwierdził, że około 10 proc. z nich przeniosło swoich pracowników do sąsiednich krajów. Ukraińskie przedsiębiorstwa starały się także udowodnić swoją obywatelską i patriotyczną postawę, przekazując swoje środki organizacjom dobroczynnym i Siłom Zbrojnym Ukrainy. Potwierdziła to aż jedna trzecia ankietowanych organizacji.
Z drugiej strony także państwo wsparło sektor prywatny, inwestując w relokację prywatnych przedsiębiorstw w granicach Ukrainy. Dotychczas ponad 600 firm skorzystało z tego programu. Rząd w Kijowie stworzył także system dopłat, który zachęca ukraińskie firmy do zatrudniania osób przesiedlonych wewnątrz państwa. Dodatkowo planuje się udostępnić środki przedsiębiorcom w postaci nieoprocentowanych pożyczek. Także firmy o obrotach rocznych poniżej 350 mln dol. płacą obecnie jedynie podatek w wysokości 2 proc. ich obrotu plus podatek od towarów i usług.
Większość uchodźców ma wyższe wykształcenie
Mimo wysiłków, 17 proc. ukraińskich firm całkowicie zawiesiło swoją działalność. Sytuację gospodarczą kraju pogarszają zniszczenia wojenne dokonywane przez Rosję. Właśnie w celu walki z pogłębiającym się kryzysem zarówno niektórzy ekonomiści, jak i wojskowi, apelowali do Ukraińców, by pozostawili pracę wolontariuszy czy służbę w jednostkach obrony terytorialnej i wrócili do pracy. Tuż po rosyjskiej inwazji zryw narodowy był tak ogromny, że rzucenie całych sił na powstrzymanie posunięcia rosyjskich wojsk w głąb Ukrainy, zaczęło szkodzić ukraińskiej gospodarce. Nie zaprzestając całkowicie swojej pomocy ukraińskiemu wojsku, Ukraińcy muszą pomóc odbudować przepływ gotówki. W przeciwnym razie niekończące się naloty rosyjskich samolotów mogą pozbawić ukraińską armię jej podstawowego źródła finansowania [budżet Ukrainy - przyp.red.].
Wojna to czas paradoksów i sprzeczności. Ogromnej „mobilizacji” społeczeństwa towarzyszy jego „demobilizacja”. Niektórzy obywateli Ukrainy nigdy nie czuli się w pełni szczęśliwi w domu i teraz, jak się wydaje, opuścili kraj na zawsze. Inni mogą po prostu zdążyć zakorzenić się w miejscu ich tymczasowego zamieszkania i nie będą mogli fizycznie wrócić do domu, mimo chęci. We wspomnianym wyżej badaniu MOP wskazano, że większość zatrudnionych wcześniej uchodźców z Ukrainy posiada wykształcenie wyższe. Połowa z nich była zatrudniona w zawodach wymagających wysokich kwalifikacji. Dane te wyraźnie dowodzą, że wywołany agresją Rosji "drenaż mózgów" zaszkodzi Ukrainie w perspektywie długoterminowej i przyniesie korzyści krajom przyjmującym uchodźców. Ponadto, wielu ukraińskich studentów i naukowców zdecydowało się na natychmiastowe opuszczenie kraju i udanie się na stypendia. To pozytywnie wpłynie na rozwój ich indywidualnych karier, ale bardzo prawdopodobne jest, że ci młodzi ludzie nigdy nie staną się częścią ukraińskiego rynku pracy.
„Tu jest czego bronić”
Tymczasem optymizm można znaleźć nawet w tak trudnej sytuacji. Opuszczać ojczyzny nie zamierza ukraiński dziennikarz, czynny wojskowy Ukraińskich Sił Zbrojnych Wiktor Trehubow.
„Rozumiem prostą rzecz. Mogę tu [na Ukrainie – przyp.red.] zarobić co najmniej czterocyfrową pensję w dolarach, nawet gdyby [na froncie - przyp.red.] oderwało mi kończyny. A przy tak dobrym zarobku będę mógł zapewnić sobie większy komfort życia niż gdziekolwiek na Zachodzie, ze znacznie mniejszymi problemami.
Wszystkie argumenty [na korzyść emigracji - przyp.red.], które padały wcześniej, dziś nie wydają się być decydującymi. Wykształcenie? Znam jego wartość i wiem, że teraz dobrą naukę większości przedmiotów teoretycznych można zdobyć nawet siedząc w okopach, byle byłby Starlink [amerykański system satelitarny, zapewniający obecnie ukraińskim żołnierzom internet – przyp.red.] i głowa cała. (…) Wygodne warunki życia? To [na Ukrainie - przy.red.] się zmienia ku lepszemu, ale w ostateczności w swoim własnym otoczeniu można zapewnić to samemu. Krajowa biurokracja wciąż istnieje, ale już jest lepiej. Choć jak dotąd krytycznym problem pozostaje wymiar sprawiedliwości, to prawda. (…)
Dorób się do klasy średniej na Ukrainie – a będziesz żył wygodniej niż ta sama klasa średnia z wyższymi dochodami w innych krajach. (…)
Żyć na Ukrainie jest fajnie. I tu jest czego bronić”
– pisze Trehubow na swoim profilu na Facebooku.