Przebywająca na Białorusi prezydent Gruzji Salome Zurabiszwili skróci wizytę w tym kraju i wróci do Tbilisi. Informacje o konieczności skrócenia zagranicznej wizyty potwierdza agencja Reutera, powołując się na rzeczniczkę szefowej państwa. Powodem jest sytuacja w Gruzji i zamieszki w Tbilisi, do których doszło wczoraj wieczorem.
Według źródeł agencji TASS prezydent jeszcze w piątek ma wylecieć w podróż powrotną.
Protesty w Tbilisi w nocy z czwartku na piątek przerodziły się w starcia z policją; w ich wyniku rannych zostało co najmniej 70 osób, w tym 39 funkcjonariuszy. Policjanci użyli gumowych kul i gazu łzawiącego, a protestujący obrzucali funkcjonariuszy kamieniami.
[polecam:https://input.niezalezna.pl/276631-gruzja-nie-chca-rosyjskiego-deputowanego-szturmuja-parlament]
Demonstranci, których zebrało się ponad 10 tys., usiłowali wtargnąć do budynku parlamentu, protestując przeciwko obecności rosyjskiego deputowanego. Chodzi o wystąpienie deputowanego do rosyjskiej Dumy Państwowej Siergieja Gawriłowa, który w gruzińskim parlamencie przemawiał po rosyjsku z miejsca przewodniczącego. Demonstranci domagają się przede wszystkim dymisji przewodniczącego parlamentu Irakliego Kobachidzego. Zapowiadają kolejne manifestacje na piątek wieczorem.
#Tbilisi erupted in protest and the end of the day saw mounting police action. 30 civilians, 39 police officers reported injured by officials at this moment. Information is updated. Photos: Eana Korbezashvili @EKorbezashvili of https://t.co/OEDtD8Xpy9 pic.twitter.com/WzQMJdGoFW
— Civil.ge (@CivilGe) 20 czerwca 2019
W reakcji na protesty prezydent Zurabiszwili w czwartek wieczorem nazwała Rosję „wrogiem i okupantem”, sugerując, że za brutalnymi zamieszkami stoi rosyjska „piąta kolumna”. Szefowa państwa ostrzegła, że „tylko Rosja skorzysta na podziałach w kraju i społeczeństwie (Gruzji) oraz na wewnętrznej konfrontacji; to obecnie jej (Moskwy) najsilniejsza broń” - napisała polityk na Facebooku. Jej zdaniem głosy wywołujące w kraju napięcia umyślnie bądź nieumyślnie promują politykę rosyjską.
W czwartek nieoficjalny lider rządzącej Gruzją partii Gruzińskie Marzenie, miliarder Bidzina Iwaniszwili wydał oświadczenie, w którym zapewnił, że „w pełni podziela szczere oburzenie gruzińskich obywateli”.
„To nie do przyjęcia, by przedstawiciel okupanta przewodził spotkaniu w gruzińskim parlamencie”.
- ocenił.
Siergiej Gawriłow przybył do Gruzji z okazji corocznego międzynarodowego spotkania parlamentarzystów z państw prawosławnych. Rosjanin w przeszłości wyrażał poparcie dla niepodległości separatystycznego gruzińskiego regionu Abchazji.
W wypowiedzi dla rosyjskich mediów, które przytacza agencja EFE, Gawriłow twierdzi, że protesty w Tbilisi były wcześniej przygotowane, a wydarzenia w parlamencie zostały wykorzystane do wewnętrznej walki politycznej, głównie w celu "zmiany władzy" w Gruzji.
W rozmowie z AFP przedstawiciel opozycji Gigi Uguława mówił, że „protestujący domagają się rozpisania przedterminowych wyborów parlamentarnych oraz dymisji przewodniczącego parlamentu i ministra spraw wewnętrznych” Giorgiego Gacharii.
Osiągniemy te cele pokojowymi manifestacjami.
- zapewnił.
Odnosząc się do czwartkowych wydarzeń ambasada USA w Gruzji wezwała „wszystkie strony do zachowania spokoju, powściągliwości” i działań zgodnych z konstytucją. W oświadczeniu amerykańskiej placówki wyrażono zrozumienie, że incydent w parlamencie „zranił uczucia wielu Gruzinów”.