W momencie, w którym Stany Zjednoczone zapowiedziały wstrzymanie pomocy wojskowej dla Ukrainy, w Europie potęgują się głosy dotyczące zastąpienia amerykańskiego arsenału własnym. Mają iść za tym konkretne działania, w tym m.in. znaczący wzrost zamówień obronnych na wewnętrznym rynku UE. Świadczą o tym choćby dzisiejsze słowa Donalda Tuska o unijnych planach stworzenia mechanizmu pozwalającego zadłuża się, by wydawać na zbrojenia - oczywiście w domyśle na europejskim rynku. Zyskają na tym oczywiście główni zbrojeniowi gracze, czyli Niemcy i Francja, a strategia ta rodzi poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa takich państw jak Polska, która w ostatnich latach prowadziła politykę zbrojeń głównie na kierunku transatlantyckim.
Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen przedstawiła dziś pięciopunktowy plan dozbrojenia Europy w obliczu rosnących zagrożeń. Pierwszy punkt planu dotyczy poluzowania unijnych reguł wydatkowych.
Zaproponujemy uruchomienie krajowej "klauzuli wyjścia" z Paktu stabilności i wzrostu. Umożliwi to państwom członkowskim znaczne zwiększenie wydatków na obronę bez uruchamiania procedury nadmiernego deficytu.
– wskazała szefowa KE. Według niej jeśli państwa członkowskie UE zwiększą wydatki na obronę średnio o 1,5 proc. PKB, to wyniosą one blisko 650 mld euro w okresie czterech lat.
Drugi punkt dotyczy pakietu pożyczek o wartości 150 mld euro dla krajów członkowskich. "Wspólnie" wydawane środki mają pozwolić na uzyskanie systemów artyleryjskich, pocisków dalekiego zasięgu, wzmacnianie cyberbezpieczeństwa, stworzenie systemów dronów i przeciwdronowych oraz obrony przeciwlotniczej. Kolejne dwa punkty dotyczą mobilizacji kapitału prywatnego poprzez przyspieszenie unii oszczędności i inwestycji, a także wykorzystania Europejskiego Banku Inwestycyjnego.
Warto w tym miejscu pochylić się nad wspomnianym pakietem dla krajów członkowskich. W swoim najnowszym pomyśle Komisja Europejska zapowiada stworzenie takiego samego mechanizmu finansowego jak w czasie pandemii koronawirusa – wspólnego zadłużania się państw UE w celu wydawania pieniędzy na konkretne cele. W tym wypadku chodzi oczywiście o cele zbrojeniowe. Rozkład sił w Europie i panująca niechęć do zacieśniania stosunków ze Stanami Zjednoczonymi pod prezydenturą Donalda Trumpa w jasny sposób stawiają tezę, że głównymi rozgrywającymi na wewnętrznym rynku zbrojeniowym UE będą Niemcy i Francja. Czyli mówiąc wprost – to z tych kierunków Komisja Europejska będzie narzucała krajom członkowskim dokonywanie zakupów zbrojeniowych.
Patrząc na podejście rządu Donalda Tuska do obecnej administracji Białego Domu, nietrudno domyślić się, że ten kierunek działań KE będzie faworyzowany przez Warszawę. Widać to po narracji, jaką Tusk przyjął w kontekście ostatnich decyzji USA względem Ukrainy i wstrzymania dla niej pomocy wojskowej.
Proszę zapiąć pasy, wchodzimy w strefę turbulencji (...) Sytuacja jest poważna, nikogo nie muszę przekonywać, że wymaga to szczególnej koncentracji od rządu. Będziemy podejmowali decyzje, które będą wymagały bardzo takiej pełnej solidarności. Nadchodzą dni, tygodnie, kiedy bezwzględnie trzeba zawiesić w jałowe dyskusje jakieś spory prestiżowe nieporozumienia koalicyjne, bo będziemy musieli podejmować decyzje. W takim trybie, w jakimś nadzwyczajnym.
– powiedział premier podczas dzisiejszego posiedzenia rządu.
Jak państwo wiecie, dzisiaj ogłoszono decyzję o zawieszeniu pomocy amerykańskiej dla Ukrainy i o być może rozpoczęciu zwalniania sankcji Rosji przez stronę amerykańską. Nie mamy dzisiaj żadnego powodu, aby sądzić, że są to tylko słowa. Zresztą meldunki, które napływają z granicy z Jasionki, z naszego hub-u też potwierdzają zapowiedzi strony amerykańskiej
– uzupełnił. Wskazał przy tym na działania zmierzające do zwiększenia zdolności obronnych przez państwa UE.
Zapowiedział, że będzie rozmawiał o przedstawionym przez szefową KE pakiecie zbrojeniowym. Warto zaznaczyć, że w czwartek ma odbyć się szczyt Rady Europejskiej, poświęcony tej kwestii.
Musimy radykalnie przyspieszyć prace nad ustawą o szczególnych zasadach przygotowania i realizacji inwestycji na potrzeby obronności państwa. Być może za tydzień przyjmiemy projekt, który znacząco ułatwi inwestowanie w przemysł obronny.
– powiedział Tusk.
Warto również przypomnieć, że w ostatnich dniach ponownie pojawił się pomysł utworzenia czegoś na kształt Europejskiej Unii Obronnej, czyli mówiąc potocznie – europejskiego NATO czy "NATO-bis". Oczywiście bez obecności Stanów Zjednoczonych. O takim rozwiązaniu mówił m.in. Wolfgang Ischinger, niemiecki dyplomata, wieloletni szef Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa w apelu opublikowanym w poniedziałek na łamach "Frankfurter Allgemeine Zeitung" (FAZ).
Jego zdaniem, kluczowym obszarem wymagającym gruntownej przebudowy jest Europa rozumiana jako "wspólnota bezpieczeństwa i obrony". Wśród najpilniejszych zadań Ischinger wymienił podejmowanie decyzji w polityce zagranicznej i bezpieczeństwa większością głosów, stworzenie konkurencyjnego europejskiego rynku zbrojeniowego, "aby nie kupować 70 proc. sprzętu wojskowego w USA", a także wspólną produkcję, konserwację i szkolenie, co pozwoliłoby na oszczędności w wysokości kilkudziesięciu miliardów euro. Kolejnym krokiem powinno być wzmocnienie europejskiego odstraszania atomowego w oparciu o potencjał nuklearny Francji i Wielkiej Brytanii. Dyplomata zastrzegł, że NATO i Europejska Unia Obronna nie powinny ze sobą konkurować.
Ischinger zaznaczył, że obecnie nie wszystkie kraje UE będą chciały "wkroczyć na tę ścieżkę". Realizacja tego projektu powinna bazować na zasadzie "różnych prędkości". Punktem wyjścia może być Trójkąt Weimarski – Niemcy , Francja i Polska uzupełniony przez kraje założycielskie Wspólnoty – Kraje Beneluksu i Włochy, a także inne zainteresowane kraje jak chociażby Bałtowie. Należy rozważyć też mechanizm włączenia Wielkiej Brytanii.
"Przedstawiając taką propozycję przyszły niemiecki rząd mógłby pokazać, że traktuje poważnie wiodącą współodpowiedzialność za Europę. Bezpieczeństwo kontynentu wymaga odważnych kroków. Nadszedł czas na działanie"
– pisze w konkluzji Ischinger.
Podobne stanowisko przedstawił przed tygodniem również Friedrich Merz, typowany na nowego kanclerza Niemiec.
Moim absolutnym priorytetem jest wzmocnienie Europy tak szybko, jak to możliwe, aby osiągnąć niezależność od Stanów Zjednoczonych.
– wskazał lider chadeków z CDU.
Polityk podkreślił także, że nie jest pewien, czy za kilka miesięcy będziemy mówili o NATO w obecnym kształcie, czy "będziemy musieli stworzyć niezależną, europejską alternatywę obronną".