Elon Musk, biznesmen, inwestor, miliarder i jeden z najbogatszych ludzi na świecie, zajął się niedawno – uważaną za elitarną – Crossroads School for the Arts & Science w Los Angeles. Oskarżył placówkę o pranie mózgu jego dziecku, które obecnie jest tzw. osobą transpłciową i „samozwańczym komunistą”. Jak się okazało, jego syn Xavier Alexander Musk stał się jego transpłciową „córką” i nazywa się Vivian Jenna Wilson. W zeszłym roku syn Muska oświadczył, że nie chce już „być spokrewniony z biologicznym ojcem w żaden sposób, w jakimkolwiek kształcie ani jakiejkolwiek formie” - pisze w "Gazecie Polskiej Codziennie" Marek Bober.
W rozmowach z dziennikarzem Walterem Isaacsonem, który pisze biografię multimiliardera i założyciela SpaceX, Musk wyjawił, że wspierał decyzję syna o tranzycji, ale dawny Xavier zrobił się wówczas zagorzałym komunistą i zerwał z nim wszelkie kontakty. Zdaniem dziennikarza to właśnie doprowadziło do wzrostu obaw Muska dotyczących ideologii woke i krytyki szkoły Crossroads, a cały łańcuch wydarzeń zmotywował go do przejęcia Twittera.
Isaacson zamieścił fragmenty książki w „The Wall Street Journal”. Pisze: „Nastroje Muska wynikały częściowo z decyzji o przyjęciu ideologii woke przez jego najstarsze dziecko, wówczas 16-letniego Xaviera. »Hej, jestem transpłciowa i mam teraz na imię Jenna« – napisała SMS do żony brata Elona. »Tylko nie mów mojemu tacie«”.
Kiedy Musk się o tym dowiedział, nie był negatywnie nastawiony, ale potem Jenna stała się zagorzałą marksistką i zerwała z nim wszelkie stosunki. „Wykroczyła poza socjalizm i stała się pełną komunistką – uważała, że każdy bogaty jest zły” – mówił. Rozłam bolał go bardziej niż cokolwiek w jego życiu od czasu śmierci w wieku niemowlęcym jego pierworodnego dziecka, Nevady. „Podejmowałem wiele prób – mówi. – Ale ona nie chce spędzać ze mną czasu”. Częściowo obwiniał o to ideologię, którą Jenna przyjęła w Crossroads, postępowej szkole, do której uczęszczała w Los Angeles. Jego zdaniem Twitter został zainfekowany podobnym sposobem myślenia, który tłumił głosy prawicowe i antysystemowe.
Temat samej szkoły podjęto już 18 lat temu. Zajął się tym Andrew Breitbart w swojej debiutanckiej książce „Hollywood Interrupted” i zdemaskował placówkę jako ośrodek zwariowanej, skrajnie lewicowej indoktrynacji.
Autor poświęcił szkole cały rozdział i podał ją jako przykład „wypaczonego hollywoodzkiego wychowywania dzieci”. Jego uwagę zwróciły takie rzeczy, jak „dzień crossdressingu” i „ménage à prom” (prom – coś w rodzaju polskiej studniówki – przyp. red.), kiedy uczniowie byli namawiani, aby kupować bilety w trzyosobowych grupach.
Jak podaje czasopismo „Journal of the American Medical Association” („JAMA”), w ostatnich latach tysiące dzieci przeszły w USA operacje zmiany płci. Fachowe pismo podkreśla, że mamy do czynienia z tendencją, która „znacznie się zwiększyła”. Badania wykazały, że w latach 2016–2019 aż 48 019 Amerykanów w różnym wieku poddało się jakiejś formie operacji związanej z dysforią płciową. Z tego prawie 4 tys. to osoby w wieku 12–18 lat. Włączono tutaj młodzież w wieku 18 lat, a więc osoby formalnie dorosłe, nie wiadomo więc, ile dzieci z punktu widzenia prawa przeszło operacje. Niedawne badanie Uniwersytetu Vanderbilt wykazało jednak, że tylko w 2019 r. aż 489 dzieci, a dokładnie dziewczynek, w wieku od 12 do 17 lat, ze średnią wieku wynoszącą 16 lat, usunęło piersi podczas podwójnej mastektomii.
– Okazuje się, że w Stanach Zjednoczonych nie tylko nastolatki zostały poddane procedurze zmiany płci, jak twierdzą zwolennicy ideologii gender, ale zdarzyło się to tysiącom dzieci i liczba ta stale rośnie – powiedział „Washington Examiner” Terry Schilling, prezes American Principles Project. – Rzeczywistość jest taka, że osoby trans nie są ruchem na rzecz praw obywatelskich. To przemysł, który dla zysku okalecza i sterylizuje kolejne pokolenie Amerykanów – dodał.
Operacje opisane w artykule „JAMA” wykraczały poza mastektomię oraz implanty piersi i obejmowały zmianę narządów płciowych i rekonstrukcję twarzy.
„Operacje piersi i klatki piersiowej stanowiły większy odsetek interwencji chirurgicznych u młodszych pacjentów, podczas gdy zabiegi chirurgiczne dotyczące narządów płciowych były częstsze u starszych pacjentów” – zauważono w badaniu.
Spośród 3678 pacjentów w wieku 12–18 lat 3215, czyli 87,4 proc., miało operację piersi lub klatki piersiowej. Kolejne 405 osób z tej grupy wiekowej przeszło operację zmiany narządów płciowych.
– Fakt, że pytają dzieci o zgodę na coś, czego wyraźnie nie mogą zrozumieć i co nieodwracalnie zmieni ich życie, jest niezwykle niefortunne i stanowi powód, dla którego kraje europejskie zdecydowały się poważnie ograniczyć tę praktykę – powiedział Stanley Goldfarb, przewodniczący stowarzyszenia Do No Harm.
Według badania całkowita liczba przypadków dysforii płciowej w każdym wieku gwałtownie wzrosła w latach 2016–2020 o prawie 278 proc., z 13 855 do 38 470. Z kolei liczba operacji wzrosła rocznie w tym samym okresie o prawie 282 proc., z 4552 do 12 818. W 2019 r. zgłoszono 13 011 operacji.
„Szaleństwo na rzecz osób transpłciowych i wynikające z niego nieodwracalne szkody wyrządzane dzieciom mają jeden ponury, ale pozytywny aspekt: demaskują ludzi i instytucje, które zniszczyły ich wiarygodność i nie można już pozwalać im na wywieranie wpływu na społeczeństwo. Lista ta zaczyna się od Amerykańskiej Akademii Pediatrii (AAP)” – pisze na łamach „Washington Examiner” Zachary Faria.
Autor przypomina, że tuż po niepowodzeniach w czasie pandemii COVID-19, kiedy organizacja nie poradziła sobie ze wspieraniem dzieci w obliczu ograniczeń, teraz związała się z aktywistami transpłciowymi.
AAP całkowicie opowiada się za trwałą zmianą płci dzieci, które nie mogą racjonalnie zgodzić się na tak wywracającą życie decyzję, wynikającą z pomieszania płci lub udręki psychicznej i będącą wyniszczającą dla tych dzieci przez resztę ich życia.
„AAP została tak gruntownie złamana przez aktywistów transpłciowych, że oczekuje od was przekonania, iż trwałe zniekształcenie dzieci i pozostawienie ich z nierozwiązanymi problemami ze zdrowiem psychicznym i nowymi problemami ze zdrowiem fizycznym jest dla nich dobre. Żadna organizacja nie zasługuje bardziej na wyrzucenie na śmietnik historii w tej sprawie niż AAP” – pisze autor.
Konserwatywna Ameryka nie poddaje się i walczy z rewolucją kulturową. Wiele stanów zakazało dokonywania operacji zmiany płci u dzieci, w innych toczą się procesy sądowe, aby na stałe zapisać w prawie nielegalność i penalizację tej procedury. Walka toczy się również na poziomie szkół podstawowych i średnich, aby nie stały się one miejscem upowszechniania szaleńczej ideologii.
Nie należy wykluczać, że sprawa będzie wymagać federalnej interwencji i uchwalenia stosownego prawa przez Kongres. Oczywiście jeśli będzie miał on konserwatywną większość. Gdyby prawo to miało trafić do Sądu Najwyższego, o wynik głosowania można być spokojnym. A to ostatnie jest zasługą Donalda Trumpa.