Obecnie masy ludzi w UE żyją z różnych grantów, propagując Europejski Zielony Ład. Oni otrzymują coraz to nowe granty i sami już uwierzyli w zieloną utopię. Dzisiaj przez to bardzo trudno zrobić krok w tył. Miliony ludzi bowiem dały się zindoktrynować - ocenia ekspert w zakresie optymalizacji rozwoju i funkcjonowania systemów elektroenergetycznych prof. Władysław Mielczarski.
W opublikowanym we środę na łamach portalu gospodarczego wnp.pl wywiadzie prof. Władysław Mielczarski ocenił, że „polityka Europejskiego Zielonego Ładu jest i będzie bardzo kosztowna”, ale – jak podkreślił – „przede wszystkim jest ona niemożliwa do zrealizowania”, ze względu na ustanowienie nierealnych celów. - Unia Europejska chce osiągnąć zerowe emisje netto do 2050 roku. Jednak tego nie uda się osiągnąć – stwierdził
- Gdyby chcieć to osiągnąć, trzeba byłoby zamknąć cały przemysł, a ludzie musieliby się wyprowadzić ze swoich domów do namiotów. Ironizuję, ale tak to właśnie wygląda
- tłumaczył ekspert.
Jego zdaniem wdrażana przez UE polityka Zielonego Ładu „będzie szczególnie kosztowna dla biedniejszych krajów europejskich, w tym dla Polski”. - Przykładowo Niemcy przez Europejski Zielony Ład nieco zbiednieją, ale Polacy stracą przez niego nawet połowę dochodu liczonego na osobę – ocenił.
Zwrócił uwagę na wiążącą się z tym „pauperyzację społeczeństw” oraz „utratę konkurencyjności europejskiego przemysłu”.
Prof. Mielczarski zaznaczył, że „kraje azjatyckie dużo lepiej opanowały” zielone technologie. - Potrafią produkować o wiele taniej i teraz zalewają nas między innymi panelami fotowoltaicznymi czy samochodami elektrycznymi. To oni coraz więcej tych produktów sprzedają w Europie i na tym zarabiają. Natomiast firmy europejskie popadają w coraz większe tarapaty, musząc ponosić koszty wyśrubowanej polityki klimatycznej - wyjaśniał.
Diagnozując sytuację wynikającą z wieloletniej polityki UE w zakresie wdrażania „zielonych technologii” przyznał, że „coraz powszechniejszy staje się przymus inwestowania” w tego typu rozwiązania.
- A chodzi między innymi o to, że przykładowo dana firma w UE nie otrzyma dziś kredytu, jeżeli nie udowodni, że jest „dość zielona” i musi kupować zieloną energię, samochody elektryczne i inne zupełnie jej niepotrzebne rzeczy. To wszystko kosztuje i przez to firmy europejskie tracą konkurencyjność wobec firm spoza Unii. I będą ją tracić nadal
- tłumaczył.
Wskazując na genezę tych zjawisk zwrócił uwagę na zgłaszane od ponad 20 lat przez aktywistów „postulaty walki z emisją gazów cieplarnianych”. - Mówiono o potrzebie walki ze zmianami klimatycznymi. Jednak to się potem wymknęło spod kontroli – dodał.
- Obecnie masy ludzi w UE żyją z różnych grantów, propagując Europejski Zielony Ład. Oni otrzymują coraz to nowe granty i sami już uwierzyli w zieloną utopię. Dzisiaj przez to bardzo trudno zrobić krok w tył. Miliony ludzi bowiem dały się zindoktrynować. Takim przykładem jest znana aktywistka klimatyczna Greta Thunberg. Powstało coś na kształt nowej pseudoreligii
- wyjaśniał.
Prof. Mielczarski przyznał, że nie wierzy w możliwość odwrócenia tego trendu, bo – jak stwierdził – „upiliśmy się” Zielonym Ładem. - I jesteśmy jak alkoholik. On nie przestanie pić, dopóki sobie czegoś nie zrobi, dopóki nie przestraszy się swojego stanu – wyjaśniał naukowiec.
- W UE ludzie przez Europejski Zielony Ład mocno zbiednieją. Może dopiero wtedy do nich dotrze, że coś jest nie tak. Chyba innej drogi dla społeczeństw UE, jak przejście przez „smugę cienia”, nie ma
- ocenił, wskazując na możliwy jego zdaniem „upadek Europy”.
Zastanawiał się jednocześnie czy „Europa zdoła się odbudować i ile czasu jej to zajmie”, zważywszy na rosnącą obecnie dominację przemysłową państw azjatyckich. - Teraz mamy czas Azji, która się rozwija i nie zawraca sobie głowy kwestiami ochrony klimatu – powiedział.
- Jako UE popełniamy zbiorowe samobójstwo. Być może jako UE musimy mocno upaść również pod względem cywilizacyjnym, żeby nadeszło otrzeźwienie
- dodał rozmówca portalu wnp.pl.
Odnosząc się do możliwych konsekwencji wdrażania m.in. tzw. dyrektywy budynkowej, prof. Mielczarski przyznał, że nie wszystkich będzie stać, aby sprostać tego typu wymaganiom.
- Oczywiście, że Europejski Zielony Ład będzie wywoływał zmiany społeczne i własnościowe. Wielu ludzi nie będzie stać na to, aby dostosować się do rygorystycznych norm. I zostaną oni wywłaszczeni. Może będą musieli przenieść się do jakichś klitek w blokach z wielkiej płyty. A ich własność przejmą wielkie koncerny. Spójrzmy na Ukrainę, gdzie są olbrzymie gospodarstwa rolne. Tyle że one nie należą do Ukraińców, tylko do międzynarodowych koncernów. Trudno rozdzielać kwestie dalszego rozwoju gospodarczego od polityki
- podsumował prof. Władysław Mielczarski.
10 maja w Warszawie odbędzie się demonstracja przeciwko polityce klimatycznej Unii Europejskiej współorganizowana przez NSZZ „Solidarność” oraz NSZZ RI „Solidarność”.
13 marca po posiedzeniu Komisji Krajowej podczas której zapadła decyzja o proteście Piotr Duda poinformował, że reprezentowany przez niego związek będzie się domagał ogólnokrajowe referendum „w sprawie tzw. Zielonego Ładu”. - Chcemy spytać o tę politykę Polaków (…), bo przecież te „zielone” dyrektywy dosięgną każdego obywatela – powiedział Piotr Duda.
🚨‼️Każdy Polak może stracić nawet POŁOWĘ swoich dochodów. Powód❓
— Tygodnik Solidarność (@Tysol) April 5, 2024
❎ZIELONY ŁAD
🛑Zatrzymajmy wspólnie to szaleństwo!
🗓️10 maja - wielka demonstracja „Solidarności” ✌🏻#PreczZzielonymŁadem pic.twitter.com/B0MiXWM8dP
Duda zapowiedział powołanie „komitetu ogólnopolskiego dotyczącego procedury referendum w sprawie Zielonego Ładu, aby Polacy mogli się wypowiedzieć na ten temat”. Chcemy jak najszybciej zebrać 500 tys. podpisów – dodał przewodniczący NSZZ „Solidarność”.
‼️Solidarność nie odpuszcza - będzie kolejny protest przeciwko zgubnej polityce klimatycznej UE
— Tygodnik Solidarność (@Tysol) March 27, 2024
🫵🏻 Widzimy się 10 maja na demonstracji w Warszawie #PreczZzielonymŁadem pic.twitter.com/VnofDnzsm4