Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski poinformował, że Ukraina już w tym roku rozpocznie rozmowy w sprawie akcesji do Unii Europejskiej. Droga ta nie będzie jednak prosta, a na jej drodze może stanąć niechęć bogatych państw Zachodu, takich jak Niemcy, Francja i Holandia. - Myślę, że rozsądny stosunek do tego powinien być taki: należy wchodzić w proces, popierać jego postępy po to, żeby wykorzystywać te możliwości, które sam proces tworzy, czyli fundusze proakcesyjne, wsparcie polityczne do tworzenia szans dla Ukrainy. Natomiast nie można łudzić się co do tego, jaki będzie finał tego procesu. Sądzę, że Ukraina nie zostanie przyjęta do Unii w najbliższej przewidywalnej przyszłości - ocenił profesor Przemysław Żurawski vel Grajewski w rozmowie z portalem Niezalezna.pl.
- Ukraina już w tym roku powinna być gotowa do rozpoczęcia rozmów o członkostwie w Unii Europejskiej
- oświadczył prezydent Wołodymyr Zełenski na konferencji prasowej z przewodniczącym Rady Europejskiej Charlesem Michelem w czwartek w Kijowie. Ukraiński lider ocenił, że między Ukrainą i UE doszło do „historycznego zbliżenia” i wyraził przekonanie, że jego kraj będzie wkrótce należał do Unii Europejskiej. - „Ukraina i UE już teraz doszły do znaczących historycznych wyników w historycznym zbliżeniu. Pracujemy nad tym, by osiągnąć o wiele więcej. Naszym celem jest pełnoprawne członkostwo Ukrainy w Unii Europejskiej. Jestem przekonany, że osiągniemy ten cel - stwierdził.
Zapytaliśmy europosłankę Prawa i Sprawiedliwości Jadwigę Wiśniewską o to, jak ocenia szansę na skuteczną akcesję Ukrainy do Unii Europejskiej. – Chciałabym wierzyć, że jest to droga możliwie najszybsza, ale pamiętam debatę o nadanie statusu kandydata Ukrainie i tam zwracano uwagę, że ta droga nie będzie prosta - powiedziała.
- Okoliczności są absolutnie nadzwyczajne, ale nie wydaje mi się, że mogłoby to się stać z dnia na dzień. Pamiętajmy, że po prostu tam jest wojna i warunki, które będzie musiała spełnić Ukraina, nie zawsze będą możliwe do błyskawicznej realizacji. Gdyby to od nas zależało, to byśmy maksymalnie skrócili tę drogę
- zapewniła.
W sprawie wypowiedział się także ukraiński historyk i politolog profesor Bohdan Hud. – Myślę, że pan prezydent Zełenski lepiej wie, jakie są szanse Ukrainy. Warto jednak zauważyć, że chyba jeszcze żadne państwo nie dołączyło do Unii Europejskiej, prowadząc wojnę, a już na pewno nie przeciwko takiemu przeciwnikowi jak Federacja Rosyjska. To jest wyjątkowy przypadek. Na ile Ukraina będzie przygotowana i czy wykona te warunki stawiane przez Unię Europejską, to pokaże czas. Oczywiste jest to, że działanie bojowe bardzo mocno komplikuje wykonanie tych zobowiązań, która Ukraina ma wobec UE – zaznaczył. - Prawdopodobnie ta rozmowa z szefem Rady Europejskiej pokazuje, że Ukraina bardzo chce zostać członkiem rodziny Unii Europejskiej – dodał.
- Szkoda, że do tych rozmów doszło dopiero w latach 2022-2023. Pamiętamy, że jeszcze w roku 2005 pod naciskiem deputowanych z Polski, Parlament Europejski przyjął rezolucję, żeby Unia dała Ukrainie wyraźną perspektywę europejską. Niestety nie zostało to zrealizowane. Gdyby tak się stało, to oczywiście teraz bylibyśmy na całkiem innym odcinku drogi, więc można tylko zachować optymizm, że uda nam się zrealizować to, co mieliśmy zrealizować już dawno
- zakończył profesor Hud.
Na inny aspekt sprawy zwrócił uwagę profesor Przemysław Żurawski vel Grajewski, który w rozmowie z portalem Niezalezna.pl zauważył, że rozmowy na temat dołączenia Ukrainy do UE można zacząć w każdej chwili, ale jej dołączenie jest czymś bardzo odległym. – I to nie z powodu tego, jak będzie wyglądała Ukraina, jak będzie się reformowała i czy będzie wojna, ale z powodu gotowości wiodących państw Unii Europejskiej do zaakceptowania faktu poszerzenia UE – ocenił.
Ekspert stwierdził, że „mamy przeszkody polityczne i prawne”. – Prawną przeszkodzą jest to, że istnieje konstytucyjny wymóg, który tworzy prawny wymóg ratyfikacji każdego traktatu akcesyjnego z nowym państwem przystępującym do Unii, którego liczba ludności przekracza 5 procent ludności Unii, w drodze referendum. Więc Francuzi po podpisaniu ewentualnego traktatu akcesyjnego z Ukrainą przez Unię Europejską, będą go ratyfikowali przez referendum ogólnofrancuskie, którego wynik jest łatwy do przewidzenia i będzie to wynik negatywny. Na razie nikt nie ma pomysłu jak przezwyciężyć tę przeszkodę – stwierdził.
- A polityczny problem jest taki, że ponieważ rząd w poszczególnych krajach chciałyby wygrać kolejne wybory, to w tych państwach postulat rozszerzenia UE o duży biedny kraj – a takim bez wątpienia będzie Ukraina po wojnie – spotka się z łatwą do przewidzenia argumentacją przeciwników, że odbudowa będzie wymagała dużych transferów pieniężnych od bogatych podatników, którzy będą łożyli na biedną Ukrainę. To będzie wykorzystywane przez siły eurosceptyczne zapewne skutecznie. Prezydent Macron parę lat temu obrażał Ukraińców i Bułgarów nie dlatego, że jest źle wychowany, tylko dlatego, że to mu daje zyski wyborcze we Francji. Sądzę, że będziemy z tym mieli do czynienia także w Holandii, Niemczech i innych państwach
- dodał.
Politolog podkreślił, że to przystąpienie Ukrainy do Unii Europejskiej to nie będzie łatwy proces. – Myślę, że rozsądny stosunek do tego powinien być taki: należy wchodzić w proces, popierać jego postępy po to, żeby wykorzystywać te możliwości, które sam proces tworzy, czyli fundusze proakcesyjne, wsparcie polityczne do tworzenia szans dla Ukrainy. Natomiast nie można łudzić się co do tego, jaki będzie finał tego procesu. Sądzę, że Ukraina nie zostanie przyjęta do Unii w najbliższej przewidywalnej przyszłości – zaznaczył.