Głos Polski ma być kluczowy w głosowaniu nad unijnym rozporządzeniem w sprawie odbudowy zasobów przyrodniczych. Jest ono jednym z filarów Zielonego Ładu. Nieoficjalnie jednak wiele wskazuje na to, że obecny rząd zmieni dotychczasowe stanowisko Warszawy w tej sprawie i poprze rozporządzenie, które szczególnie mocno dotknie rolników.
O sprawie pisze portal rmf24.pl powołując się na głosy w Unii Europejskiej i koalicji rządzącej.
- Głos Polski w tym głosowaniu będzie decydujący. Jeśli Polska zagłosuje przeciw albo wstrzyma się od głosu, to rozporządzenie jest martwe. Jeżeli poprze, to przyczyni się do jego ocalenia. Wstrzymanie się od głosu liczy się jak głos "przeciw" - powiedział RMF FM unijny dyplomata.
Portal dodaje, że "Bruksela bardzo liczy, że rząd Donalda Tuska zmieni stanowisko władz PiS-u", które w czerwcu zeszłego roku, gdy przyjmowano wstępne stanowisko Rady UE, zagłosowały "przeciw".
- Wstępna rekomendacja (jest taka - przyp. red.), żeby poprzeć rozporządzenie, a w najgorszym wypadku - wstrzymać się od głosu - mówi stacji "osoba z kręgów rządowych".
Rozmówca stacji jako argument "za" przyjęciem rozporządzenia wskazał unijne środki i przypodobanie się Brukseli. - Wiele z tych mechanizmów w rolnictwie jest dobrowolnych, w dodatku posmarowanych grubymi pieniędzmi (...) Ponadto chodzi o powrót do stołu najważniejszych graczy, żeby nasza obecność w UE nie polegała wyłącznie na blokowaniu - przekonuje.
O jedno z głównych rozporządzeń dotyczących projektu Fransa Timmermansa szczególnie troszczy się Ursula von der Leyeyn. Szefowej Komisji Europejskiej osobiście bardzo zależy, aby polski rząd poparł te przepisy.
Ich przejście nie jest wcale takie oczywiste. W związku ze zbliżającymi się wyborami do Parlamentu Europejskiego, zmianami rządów w niektórych krajach i trwającymi protestami rolników, uformowała się grupa państw, które będą głosować "przeciw". Nieoficjalnie wiadomo, że oprócz Włoch, Szwecji, Holandii i prawdopodobnie Finlandii, przepisów mają nie poprzeć Węgry, Rumunia i Słowacja.
Podział w tej sprawie istnieje nawet w Europejskiej Partii Ludowej. Choć nie ma wątpliwości von der Leyen chce przeforsować rozporządzenie, to sprawa wygląda inaczej w przypadku Manferda Webera. Szef EPL od wielu miesięcy próbuje przekonać, że rozumie m.in. problemy rolnictwa, dlatego ugrupowanie w dużej części w lutym głosowało "przeciw" porozumieniu z RE w sprawie nowego unijnego prawa.
Dlatego właśnie kluczowy w sprawie ma być głos Warszawy
Rząd Zjednoczonej Prawicy już w czerwcu ub.r. alarmował, że nowe przepisy są skrajnie niebezpieczne. Gabinet Mateusza Morawieckiego wskazywał, że niosą ze sobą m.in. zagrożenie dla bezpieczeństwa żywnościowego w obliczu wojny oraz pogorszenie sytuacji rolników.
- Cele z zakresu ochrony i odbudowy zasobów przyrodniczych nie mogą być traktowane jako nadrzędne w stosunku do potrzeb rozwoju społeczno-gospodarczego - wskazano wówczas w stanowisku rządu.
Obecna władza ugnie się naciskom ze strony szefowej KE? Stanowisko obecnego rządu w tej sprawie ma zostać przyjęte w najbliższym tygodniu. Głosowanie nad ostatecznym kształtem rozporządzenia w sprawie odbudowy zasobów przyrodniczych ministrowie ds. środowiska krajów UE przeprowadzą 25 marca.