- W PE, a nawet szerzej - w instytucjach europejskich, panuje kultura bezkarności. Z kulturą to ma niewiele wspólnego, ale bezkarność jest rzeczywiście powszechna - mówił w programie "Sygnały Dnia" na antenie Radiowej Jedynki europoseł PiS Zbigniew Kuźmiuk, odnosząc się do afery korupcyjnej. Jak zaznaczył, w wątku dotyczącym Polski "logiczne rozumowanie podpowiada rosyjski ślad". - Skoro tak rozpychać w europarlamencie mógł się Katar, czy służby specjalne Maroka, to z jeszcze większym rozmachem w Europie Zachodniej działają służby i lobbyści rosyjscy - dodał.
Niemal codziennie na jaw wychodzą nowe ustalenia w złożonej i sięgającej szeroko aferze korupcyjno-szpiegowskiej w Parlamencie Europejskim. Poseł Dominik Tarczyński zbiera materiały, które mogą wskazywać, że część eurodeputowanych zamieszanych w skandal korupcyjny, brała udział w trwających przez kilka ostatnich lat atakach na Polskę w PE.
Pytany o to, jak dziś wygląda sprawa wyjaśniania największej w historii PE afery korupcyjno-szpiegowskiej europoseł PiS z frakcji EKR Zbigniew Kuźmiuk stwierdził, że postępowanie prokuratorskie trwa.
- W ubiegły czwartek uchyliliśmy immunitety kolejnym posłom europejskiej lewicy - w tym tygodniu obydwu eurodeputowanym zostaną postawione kolejne zarzuty. Mózg tej afery, Pier Antonio Panzeri, były włoski europoseł, podpisał porozumienie z prokuraturą belgijską - w zamian za znaczne obniżenie wyroku, który mu grozi, zobowiązał się do wyświetlenia wszystkich aspektów tej afery. Jak rozumiem, kolejne jego przesłuchania będą ujawniały kolejne informacje dotyczące kręgu osób, które są zamieszane w aferę
- mówił.
Dopytywany przez redaktor Katarzynę Gójską, czy nie odnosi wrażenia, że ta sprawa jest jednak wyciszana przez PE, Kuźmiuk stwierdził, że fakt, iż nie wywołuje tam wielkich emocji, to nic dziwnego.
- W PE, a nawet szerzej - w instytucjach europejskich, panuje, jak to nazwał jeden z publicystów zajmujący się tymi sprawami, kultura bezkarności. Z kulturą to ma niewiele wspólnego, ale bezkarność jest rzeczywiście powszechna (...) Ta sprawa jest wyświetlana tylko dlatego, że złapano konkretnych ludzi z walizkami pieniędzy i nic się już nie dało zrobić. Mówiąc szczerze, bardziej liczę na belgijską prokuraturę. Wszystko wskazuje na to, że ta afera ma charakter rozwojowy, poczekajmy na kolejne ustalenia
- wskazał.
A jak to jest z atakiem na Polskę? Tak się bowiem składa, wykazywała redaktor Gójska, że te wszystkie organizacje społeczne, które np. przygotowywały raporty stające się podstawą do rezolucji atakujących Polskę, są również na liście przyjmujących łapówki. A Ci europosłowie, współpracownicy, którzy również są na liście, także byli bardzo aktywni przeciwko Polsce. Czy można to wyjaśnić, pytała redaktor, dodając, iż naturalne jest to, że jeżeli ktoś mógł kupić jedną opinię, mógł również i inną.
- Logiczne rozumowanie podpowiada rosyjski ślad. Skoro tak rozpychać w europarlamencie mógł się Katar, czy służby specjalne Maroka, to z jeszcze większym rozmachem w Europie Zachodniej działają służby i lobbyści rosyjscy. Amerykanie jakiś czas temu podali informacje, że w 2014 r. wydała na cele 300 mln. dolarów. Te pieniądze ktoś wziął, one się rozeszły i rozumiem, że za nie Rosja żądała określonych usług. Czy jednak prokuratura belgijska jest w stanie zbadać ten ślad, mam wątpliwości
- dodał europoseł PiS.
🔸 #SygnałyDnia: Gościem audycji jest @ZbigniewKuzmiuk (@pisorgpl).
— Jedynka – Program 1 Polskiego Radia (@RadiowaJedynka) February 6, 2023
📽 Oglądaj również na #YouTube PolskieRadio24_pl:https://t.co/OQkK8yrksx https://t.co/JvR1I52eyB
Afera korupcyjna wybuchła w grudniu wraz z aresztowaniem byłej wiceprzewodniczącej PE, greckiej socjalistki Evy Kaili, która jest podejrzewana o branie ogromnych łapówek od Kataru. Jej adwokat Michalis Dimitrakopoulus poinformował w grudniu, że obrona złożyła wniosek o to, by zeznawała z wolnej stopy, z użyciem nadzoru elektronicznego, jednak prokuratura się do niego nie przychyliła. W efekcie Kaili pozostanie w areszcie tymczasowym w Belgii co najmniej do 22 stycznia.
Jednocześnie śledztwo w jej sprawie trwa w Grecji, gdzie również grozi jej więzienie. Jeśli Kaili zostanie uznana za winną w Grecji, wyrok wydany przez krajowy organ sądowy będzie najprawdopodobniej surowszy niż ten w Belgii, gdzie kary za tego rodzaju przestępstwa są łagodniejsze - od 3 do 5 lat pozbawienia wolności. W ojczystym kraju grozi jej 15 lat więzienia.
W Grecji Kaili jest m.in. pod lupą urzędu ds. prania pieniędzy. Śledztwo w jej sprawie ma doprowadzić do ustalenia, czy przywoziła z zagranicy niezadeklarowane środki finansowe i inwestowała je w Grecji, głównie w nieruchomości. Kaili nie jest jedyną negatywną bohaterką afery korupcyjnej w PE. W sprawę zamieszana jest również jej rodzina i bliscy.
W areszcie przebywa też Pier Antonio Panzeri, były włoski europoseł. Jest założycielem organizacji pozarządowej Fight Impunity. W związku z aferą korupcyjną postawiono mu zarzuty. Również wniosek Panzeriego o zwolnienie z więzienia został odroczony do 26 stycznia. Europoseł Mark Tarabella to z kolei wiceprzewodniczący delegacji PE ds. stosunków z Półwyspem Arabskim. Jego dom został przeszukany przez belgijską policję. Zawiesił swoje członkostwo w grupie Socjalistów i Demokratów. Na początku stycznia przewodnicząca Parlamentu Europejskiego Roberta Metsola wszczęła pilną procedurę uchylenia immunitetu dwóch europosłów na wniosek belgijskich organów sądowych. Chodzi o Andreę Cozzolino i Tarabellę.