Z opracowania przygotowanego przez Instytut Studiów nad Bezpieczeństwem, czyli unijną agencję ds. Wspólnej Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa, wynika, że 50 do 80 proc. Europejczyków w Daesz (arabski akronim IS) to osoby notowane w rejestrach karnych. W przypadku Al-Kaidy odsetek ten wynosi około 25 procent.
Z danych niemieckiej policji, na które powołują się autorzy raportu wynika np., że dwie trzecie zagranicznych bojowników z tego kraju, walczących w szeregach Państwa Islamskiego, miało kryminalną przeszłość. Jedna trzecia z nich była skazana (choć są i takie szacunki, które mówią, że wyroki ma 60 proc. z nich). Zdecydowana większość to recydywiści. 98 proc. popełniło więcej niż jedno przestępstwo, ponad połowa - trzy lub więcej czynów zabronionych prawem.
Czytaj też: Zapleczem IS w Europie drobna przestępczość; walka z nią koniecznością
Belgijskie źródła, jakie przywołuje Instytut Studiów nad Bezpieczeństwem, wskazują, że pochodzący z Europy dżihadyści mają za sobą głównie rozboje, napaści, czy drobne kradzieże sklepowe. Innym źródłem problemów z prawem przyszłych bojowników, czy terrorystów jest handel substancjami odurzającymi.
Przykładowo Brahim i Saleh Abdeslamowie, który stali za atakami w Paryżu w 2015 roku, byli zmuszeni do zamknięcia baru, który prowadzili w Brukseli ze względu na podejrzenia, że odbywa się tam handel narkotykami.
Z kolei Amedy Coulibaly, który wziął zakładników w sklepie z koszerną żywnością w Paryżu w 2015 roku, wcześniej siedział w więzieniu za paserstwo, rozboje i handel narkotykami. Odpowiedzialni za ataki w Brukseli z marca 2015 r. bracia el-Bakraoui mieli na sumieniu kradzieże biżuterii, próbę kradzieży samochodu i strzelanie do policji.
Czytaj też: Siatka morderców w Europie. Czekają nas kolejne zamachy
- wskazują autorzy opracowania.Przenikanie się przestępczości i terroryzmu wynika z wzajemnych korzyści dla obu stron. Daesz jest zainteresowany umiejętnościami drobnych przestępców w związku z tym, że mogą one być wykorzystane w przygotowaniu i przeprowadzaniu ataków terrorystycznych. (..) Z drugiej strony legitymizuje sposób życia drobnych przestępców, a nawet je gloryfikuje
Reklama
Zwracają też uwagę, że kryminaliści mają doświadczenie w unikaniu stróżów prawa, znają ograniczenia sił policyjnych, mogą działać pod presją, kontrolować emocje, często mają dostęp do broni i nielegalnych funduszy i są przyzwyczajeni do przemocy. W przeciwieństwie do „osądzających” społeczeństw europejskich, które ich wykluczają, w świecie Daesz przestępcy widzą nowe, lepsze życie. Organizacja ofiarowuje im odpuszczenie dotychczasowych zbrodni, w zamian zachęcając do popełnienia innych.
- podkreślono w opracowaniu Instytutu Studiów nad Bezpieczeństwem.W przeciwieństwie do Al-Kaidy Daesz nie wymaga od nowego członka posiadania wiedzy religijnej, co ułatwia konwersję (przejście na islam)
Autorzy raportu zwracają uwagę, że Daesz zachęca też do popełniania pospolitych przestępstw, które mogą pomagać finansować organizację. W Niemczech, np. ośmiu sympatyków IS zostało oskarżonych o kradzieże z kościołów, sklepów i szkół, dzięki czemu zdobyli dla Daesz ok. 19 tys. euro. Unijna agencja uważa, że jednym z głównych motywów zwracania się IS w stronę pospolitych przestępców jest właśnie potrzeba zbierania dużych funduszy, które mogą być szybko generowane. Przykładem jest współpraca włoskiej mafii z Daesz w przemycie konopi indyjskich z Libii do Europy.
Tzw. Państwo Islamskie nie wymyśliło tego typu działalności, bo wcześniej np. Al-Kaida zajmowała się produkcją heroiny, a terroryści, którzy zaatakowali w Madrycie w 2004 roku, finansowali swoja działalność przez sprzedaż narkotyków i broni. Daesz - jak zauważa raport - przeszedł jednak na wyższy poziom takich aktywności zarówno w Europie jak i poza nią. W Iraku, zanim organizacja zajęła się przemytem ropy, finansowała się głównie poprzez porwania, zabójstwa, kradzieże samochodów i handel narkotykami. Ten ostatni rodzaj przestępczości, według szacunków podawanych przez Instytut Studiów nad Bezpieczeństwem, stanowi w dalszym ciągu 7 proc. dochodów Daesz.
W Europie ponad połowa funduszy potrzebnych na przeprowadzanie ataków, czy podróży do Syrii i Iraku pochodziła z handlu narkotykami, rabunków, paserstwa, włamań oraz wyłudzeń pożyczek.
Instytut Studiów nad Bezpieczeństwem jest zdania, że potrzeba działań, które uderzą w ten rodzaj działalności. W tym kontekście wymienia podniesienie kar za przestępstwa pospolite, jeśli są łączone z terroryzmem lub z drugiej strony depenalizację niektórych zabronionych dziś działalności. Włoski prokurator zajmujący się walką z mafią Franco Roberti postuluje np. dekryminalizację lub nawet zalegalizowanie konopi indyjskich, by uderzyć w przychody zarówno Daesz jak i mafii.