"Najlepsi przyjaciele Ukrainy" odchodzą. "Zwycięstwo" jest zagrożone - napisał w mediach społecznościowych były prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew, komentując dymisję Borisa Johnsona. "Czekamy na wieści z Niemiec, Polski i krajów bałtyckich" - dodał.
Boris Johnson ogłosił rezygnację z funkcji lidera Partii Konserwatywnej, a zatem również szefa rządu w czwartek. Jak tłumaczył "pozostanie premierem, do czasu, gdy pojawi się nowy lider. Decyzja polityka jest związana z falą odejść z brytyjskiego rządu.
Wydarzenia nie omieszkał skomentować Dmitrij Miedwiediew, który od dłuższego czasu serwuje w mediach społecznościowych duże dawki rosyjskiej propagandy i gróźb pod adresem innych państw.
"Najlepsi przyjaciele Ukrainy" odchodzą. "Zwycięstwo" jest zagrożone. To logiczne następstwo brytyjskiej arogancji i przeciętnie prowadzonej polityki. Zwłaszcza na forum międzynarodowym. Czekamy na wieści z Niemiec, Polski i krajów bałtyckich
- napisał na Telegramie, dodając ikonę płaczącej ze śmiechu twarzy.
W minionych dniach media donosiły, że Miedwiediew próbował popełnić samobójstwo. Polityk miał nawet pozostawić list pożegnalny, a od rychłej śmierci miał go uratować ochroniarz.
Sprzątaczka odnalazła później pięć wariantów listu pożegnalnego. Miedwiediew napisał m.in., że ma dość bycia kukłą Kremla. Obwinił też Władimira Putina i otoczenie prezydenta Rosji za jego śmierć.
– czytamy w komunikacie ukraińskiej agencji UNIAN.