Zapowiedź utworzenia wspólnego rosyjsko-białoruskiego zgrupowania wojsk jest raczej próbą skłonienia Ukrainy do skierowania wojsk na północną granicę - przekazało brytyjskie ministerstwo obrony. - Rosja raczej nie jest w stanie wygenerować gotowych do walki formacji o deklarowanej wielkości, jej siły są zaangażowane na Ukrainie - oceniono.
W codziennej aktualizacji wywiadowczej napisano, że 14 października lider Białorusi Alaksandr Łukaszenka zapowiedział utworzenie nowego rosyjsko-białoruskiego zgrupowania wojsk z udziałem 70 tys. białoruskich żołnierzy i do 15 tys. żołnierzy rosyjskich, a następnego dnia władze w Mińsku opublikowały nagranie przedstawiające, jak twierdzą, przybycie wojsk rosyjskich na Białoruś.
- Jednak do tej pory jest mało prawdopodobne, aby Rosja faktycznie rozmieściła na Białorusi znaczącą liczbę dodatkowych wojsk. Rosja raczej nie jest w stanie wygenerować gotowych do walki formacji o deklarowanej wielkości, jej siły są zaangażowane na Ukrainie. Wojsko białoruskie najprawdopodobniej utrzymuje minimalną zdolność do podejmowania złożonych operacji. Zapowiedź jest prawdopodobnie próbą zademonstrowania solidarności rosyjsko-białoruskiej i skłonienia Ukrainy do skierowania sił do ochrony północnej granicy
- oceniono.
Tymczasem w artykule zatytułowanym "Jak Łukaszenka handluje suwerennością", białoruski politolog, Dmitry Bolkunets zwraca uwagę, że Rosja faktycznie gromadzi rezerwy na Białorusi, by w niedalekiej przyszłości zaatakować stamtąd Ukrainę. Dodaje, że Alaksander Łukaszenka prosił Kreml o gwarancje własnego bezpieczeństwa, a wprowadzenie rosyjskich wojsk na terytorium republiki jest za to zapłatą.
Kilka dni temu w rozmowie z Michałem Rachoniem w TVP Info Swiatłana Cichanouska, liderka białoruskiej, antyłukaszenkowskiej opozycji powiedziała natomiast:
- Widzimy, że jesteśmy inni, że nie popieramy imperialistycznych ambicji Rosji i chcemy być w przyjacielskich stosunkach ze wszystkimi naszymi sąsiadami. Ludzie zaczęli zadawać sobie pytanie, czy chcemy być takim pariasem jak Rosja. Wybraliśmy proeuropejską ścieżkę rozwoju i ludzie to zaakceptowali. Coraz więcej ludzi chce, by Białoruś była częścią europejskiej rodziny.
Pytana o białoruskich żołnierzy, którzy walczą ramię w ramię po stronie ukraińskiej przeciw Rosji, stwierdziła, że będą oni trzonem białoruskiej armii w przyszłości.
- Oni walcząc o wyzwolenie Ukrainy, walczą także o wyzwolenie Białorusi. Zdaliśmy sobie sprawę, że losy Ukrainy i Białorusi są nierozerwalnie połączone i staramy się pomóc tak bardzo, jak to możliwe. Wzrasta liczba mężczyzn, którzy chcą się szkolić i dołączyć do ukraińskiej armii. Chcemy, by moment wyzwolenia nastąpił. Ci, którzy walczą i ci, którzy pomagają Ukrainie, ratują wizerunek Białorusi. Po 24 lutego Białoruś była nazywana krajem kolaborującym, współagresorem w tej wojnie, ale my chcemy pokazać, że stoimy po stronie Ukrainy - powiedziała Swiatłana Cichanouska.