Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

To nie plan zwycięstwa, ale apel do Zachodu. W dodatku oderwany od rzeczywistości – uważa dr Jan Matkowski

Plan zwycięstwa Ukraina powinna przedstawić 10 lat temu – w 2014 r., kiedy Rosja zajęła Krym i rozpętała wojnę w Donbasie. To, co w tym tygodniu zaprezentował prezydent Wołodymyr Zełenski, to nie żaden plan, a raczej apel do krajów Zachodu, w dodatku nierealistyczny, oderwany od rzeczywistości - wskazuje w rozmowie z portalem Niezalezna.pl dr Jan Matkowski, wykładowca akademicki z Ukrainy.

Wołodymyr Zełenski
Wołodymyr Zełenski
President Of Ukraine from Україна, PDM-owner - Wikimedia Commons

Nie milkną echa medialne tzw. planu zwycięstwa Ukrainy, przedstawionego w mijającym tygodniu przez prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. W części jawnej zawiera on pięć punktów – od natychmiastowego zaproszenia Ukrainy do NATO, po zastąpienie po wojnie wojsk amerykańskich w Europie wojskami ukraińskimi. Część niejawną stanowią trzy załączniki. Zełenski swój plan przedstawił ukraińskiemu parlamentowi i zachodnim sojusznikom, m.in. prezydentowi USA Joemu Bidenowi oraz kandydatom w listopadowych wyborach: Kamali Harris i Donaldowi Trumpowi. 

W Europie plan Zełenskiego został przyjęty z mieszanymi uczuciami. Jego zapisy skrytykował m.in. premier Węgier Viktor Orbán. – To, co przedstawił wczoraj w ukraińskim parlamencie, było więcej niż przerażające – uważa szef węgierskiego rządu, stojąc na stanowisku, że zamiast dalszych zbrojeń Kijowa potrzebne jest m.in. zawieszenie broni. 

Sprawa ukraińskiego planu zwycięstwa była jednym z głównych tematów czterostronnego spotkania w Berlinie w piątek. Prezydent USA Joe Biden rozmawiał o nim z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem, kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem i premierem Wielkiej Brytanii Keirem Starmerem.

O kwestię planu zwycięstwa zapytaliśmy dr. Jana Matkowskiego, wykładowcę akademickiego z Ukrainy. 

Plan zwycięstwa Ukraina powinna przedstawić 10 lat temu – w 2014 r., kiedy Rosja zajęła Krym i rozpętała wojnę w Donbasie. To, co w tym tygodniu zaprezentował prezydent Wołodymyr Zełenski, nieco mnie zaskoczyło, bo to nie żaden plan, a raczej apel do krajów Zachodu, w dodatku nierealistyczny, oderwany od rzeczywistości. Mógłby on być zrealizowany dopiero po wdrożeniu faktycznego planu pokojowego

– ocenia ekspert w rozmowie z portalem Niezalezna.pl.

Wszyscy wiedzą o tym, że Ukraina nie zostanie członkiem NATO, dopóki na jej terytorium będzie trwała wojna. To po pierwsze. Po drugie, kluczową kwestią powinna być współpraca Ukrainy z Zachodem odnośnie tego, jak zmusić Rosję do pokoju i w jaki sposób zestawić argumenty na to działanie. Wtedy ten plan można byłoby nazwać planem pokojowym

– dodaje.

Trudno ocenić, na co liczył Zełenski ze swoim planem pokojowym. Jednak nieco niepokojąca jest reakcja polityków Zachodu. Czekanie, aż Rosja zmęczy się wojną i dotowanie Kijowa w tym celu, w rzeczywistości stało się zmęczeniem tematem wojny samej Ukrainy. Ponadto pomoc, która okazywana jest w tej wojnie, jest niewystarczająca. I nie dlatego, że państwa zachodnie nie chcą, tylko że nie mają już zbyt wiele do zaoferowania, by przeciwstawić się Moskwie. Z drugiej strony, wspieranie Ukrainy i wywieranie słabej presji na Rosję powoduje, że Kreml się nie hamuje. Zachód wprowadza kolejne sankcje wobec rosyjskich obywateli, tamtejszych polityków czy sfery gospodarczej, ale one nie zdają swojego egzaminu. Jeżeli Bruksela w ramach sankcji zakazuje wjazdu na teren Unii Europejskiej rosyjskiej elicie wojskowej i politycznej, to na Kremlu się jedynie z tego śmieją. To nie jest żaden środek nacisku  

– uzupełnia nasz rozmówca.

Żeby rzeczywiście zmusić Rosję do negocjacji pokojowych, przez 2,5 roku (od momentu wybuchu inwazji – red.) zachodni przywódcy i służby powinny opracować taki mechanizm, który skutecznie wpłynąłby na Władimira Putina i jego otoczenia. Tymczasem od 2,5 roku widzimy, że Zachód daje Ukrainie tyle, żeby nie upadła i tyle, żeby Rosja nie przegrała. Ta strategia jest widoczna, tylko trzeba pamiętać, że zasoby Ukrainy są o wiele skromniejsze w porównaniu do zasobów Rosji. Mimo tego, że Zachód przekazał ogromną pomoc Kijowowi, to ukraińskie państwo jest niemal zniszczone, zarówno pod względem gospodarczym jak i zasobów ludzkich, czego nie można powiedzieć o Rosji

– uważa Matkowski.

Jeżeli obserwując swoje działania, Zachód nadal chce je kontynuować, to będzie to skutkowało jedynie tym, że prędzej czy później Putin dojdzie do Kijowa i będzie okupował całą Ukrainę. Z drugiej zaś, jeżeli Kijów będzie głosił nierealistyczne plany zwycięstwa nad Rosją, to też nie odniesie to żadnego skutku. 

– kończy ekspert.

 

 

 



Źródło: niezalezna.pl

#Ukraina #plan zwycięstwa #Wołodymyr Zełenski

Konrad Wysocki