Mężczyźni podejrzani o przeprowadzenie zamachów terrorystycznych w Hiszpanii stanęli dziś przed sądem. Przywieziono ich do sądu w Madrycie. Wprowadzono tam podwyższone środki ostrożności.
Dzisiaj sąd najprawdopodobniej zadecyduje o aresztowaniu tych osób. W hiszpańskim prawie ta sprawa rozwiązana jest w ten sposób, że zatrzymanie może maksymalnie trwać 72 godziny, natomiast w przypadku aktów terrorystycznych można ten czas przedłużyć o następne 48 godzin. Wydaje się jednak, że to nie będzie potrzebne i już dziś sąd podejmie decyzję o aresztowaniu. Kwestią otwartą natomiast jest, jakie zarzuty usłyszą. Najprawdopodobniej będzie to zarzut usiłowania popełnienia aktu terrorystycznego oraz przygotowań do tego aktu
– powiedział na antenie TVP Info korespondent TVP Cezary Gmyz.
CZYTAJ WIĘCEJ: Terroryści z Barcelony byli w Paryżu! Nowe fakty kompromitują francuskie władze
W wyniku zeszłotygodniowych zamachów w Barcelonie i Cambrils zginęło łącznie 15 osób, a ponad 120 zostało rannych.
Trzech z czterech zatrzymanych nie brało bezpośredniego udziału w tych atakach. Z dwunastu członków grupy pięciu terrorystów zostało zastrzelonych podczas zamachu w Cambrils. Dwie lub trzy osoby zginęły przed zamachami, podczas wybuchu gazu w ich domu.
Wczoraj poszukiwany w całej Europie dżihadysta Junes Abujakub, który w ubiegły czwartek taranował ludzi na promenadzie Las Ramblas w Barcelonie, został zatrzymany. Hiszpańska policja potwierdziła późnym popołudniem, że domniemany sprawca zamachu w Barcelonie został zastrzelony.
Jeden z dzisiaj doprowadzonych do sądu mężczyzn to ten, który na swoje dokumenty wynajął vana, którym Abujakub taranował ludzi na promenadzie Las Ramblas. Po zamachu sam zgłosił się na policję twierdząc, że dokumenty zostały mu ukradzione przez młodszego brata, który właśnie zginął w Cambrils.
Do Madrytu przywieziono dziś również mężczyznę, który jest właścicielem samochodu marki audi, którym terroryści usiłowali rozjechać ludzi w Cambrils.