Niemcy mają spore problemy z migrantami, które tradycyjnie już "eksplodują" podczas imprez masowych. Uczestnicy koncertów, jarmarków bożonarodzeniowych, czy piwnych dożynek "Oktoberfest" są drobiazgowo kontrolowani przez policję, a mimo to w dalszym ciągu dochodzi do tzw. incydentów. Symbolem bezradności niemieckich służb porządkowych stała się sylwestrowa impreza w Kolonii sprzed trzech lat, kiedy to ponad tysiąc imigrantów otoczyło kilkadziesiąt kobiet - Niemek i turystek - okradając je, napastując i próbując zgwałcić. Media próbowały wówczas sprawę przemilczeć. Tegoroczna zabawa sylwestrowa w Kolonii przyniosła pewną poprawę - zgłoszono TYLKO 249 przestępstw, 7 przypadków napastowania seksualnego, 1 gwałt i bójkę z policją w imigranckiej dzielnicy.
"28-letnia turystka z południowych Niemiec zgwałcona została w toalecie jednego z lokali na Starym Mieście w Kolonii. Podejrzany o dokonanie gwałtu jest mężczyzna, którego kobieta poznała w czasie konsumpcji narkotyków"
- informuje dw.com
Podczas zabawy sylwestrowej czuwało ponad 1400 policjantów, a mimo to doszło do co najmniej 86 przypadków uszkodzenia ciała, 4 rabunki i 13 przypadków nielegalnego posiadania broni.
Jak informuje portal Deutsche Welle, "do większej bójki doszło w dzielnicy Meschenich zamieszkałej w dużej części przez migrantów. Policjanci, którzy przybyli na miejsce, sami zostali zaatakowani przez agresywnych mężczyzn. Sytuację udało się opanować dopiero po przybyciu posiłków".
Bilans policyjnych interwencji to 11 zatrzymanych osób i 3 rannych funkcjonariuszy.
Nadburmistrz Kolonii Henriette Reker była zadowolona z przebiegu tegorocznej zabawy sylwestrowej, uznając ją za "stosunkowo bezpieczną i spokojną".
Również w Berlinie pomimo wzmożonych środków bezpieczeństwa, a nawet "punktów dla molestowanych kobiet", podczas tegorocznej zabawy sylwestrowej odnotowano ataki na tle seksualnym.
Jak widać skuteczność "opasek antygwałtowych", które swego czasu promowano w Niemczech jako antidotum na przypadki molestowania seksualnego, jest dość mizerna.