Co najmniej 123 osoby zginęły w pożarze lasów w środkowej części Chile. Liczba ofiar wzrasta z dnia na dzień. Żywioł zniszczył także tysiące domów a wiele osiedli i dzielnic miast zostało zrównanych z ziemią. - Kraj stoi w obliczu ogromnej tragedii - ostrzegł prezydent Gabriel Boric.
Setki osób uważanych jest za zaginione a władze uprzedzają, że liczba ofiar będzie rosła. Ekipy ratunkowe wciąż odnajdują nowe ciała w zgliszczach domów i w spalonych lasach.
Podsycane przez siły wiatr pożary zagrażają obecnie portowym miastom Vina del Mar i Valparaiso, popularnym wśród turystów krajowych i zagranicznych.
"Wiatr był straszny, upał nie do wytrzymania. Nie było ucieczki, ludzie uciekali we wszystkich kierunkach"
Akcję gaszenia pożarów utrudnia, poza wiatrem, także trudny górski teren, w którym akcja gaśnicza możliwa jest praktycznie tylko z powietrza.
W najbardziej zniszczonych rejonach władze ogłosiły godzinę policyjną i skierowały wojsko do wsparcia strażaków.