Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Rygor, dyscyplina i... łatwo o "nieszczęśliwy wypadek". Tak wygląda kolonia karna, gdzie trafił Nawalny

W kolonii karnej w Pokrowie w centralnej Rosji, gdzie osadzony został Aleksiej Nawalny panują surowe reguły, opozycjonista będzie pod ścisłą kontrolą i można oczekiwać, że znajdzie się w izolacji - oceniają eksperci i byli więźniowie tego zakładu karnego. "To jedna z najbardziej nieprzyjemnych kolonii karnych w Rosji. Z drugiej strony, nie mogę powiedzieć, że istnieją przyjemne" - powiedziała Olga Romanowa, publicystka, założycielka organizacji Ruś Siedząca.

By Evgeny Feldman - Own work, CC BY-SA 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=57520776

Kolonia karna o ogólnym rygorze w Pokrowie, oficjalnie nosząca nazwę "IK-2 Pokrow", leży w obwodzie włodzimierskim. Pogłoski o osadzeniu tam Nawalnego pojawiły się pod koniec lutego br., a potwierdziły się dopiero w połowie marca, gdy do Nawalnego dotarli adwokaci. Pod koniec 2020 roku wyszedł stamtąd, po odbyciu wyroku, aktywista polityczny Konstantin Kotow. On i jego obrończyni Maria Ejsmont opowiadali, jak wygląda tam życie skazanych. W Pokrowie dochodziło wcześniej do ciężkich pobić, ale odkąd naczelnikiem kolonii został Aleksandr Muchanow o takich incydentach nie słychać. Administracja robi jednak wszystko, by więzień odczuwał całkowitą zależność od funkcjonariuszy.

Reguły są bardzo surowe

Jak wyjaśnia portal BBC News, rosyjskie kolonie karne nieformalnie są klasyfikowane jako "czarne" i "czerwone". W pierwszych wpływ na sytuację więźniów ma hierarchia kryminalna i możliwe są pewne swobody, np. nielegalne posiadanie telefonów. W koloniach "czerwonych", jaką stopniowo staje się IK-2 Pokrow, administracja ma pełnię władzy. Dużą rolę odgrywają tam teraz osadzeni współpracujący z administracją.

To właśnie oni - jak mówił mediom Kotow - pilnują, by więzień przestrzegał przepisów - np. nie rozglądał się, gdy polecono mu patrzeć na ziemię. Oni też zapisują wszystko, co mówią inni skazani.

Romanowa zgadza się z tymi opiniami. Jak mówi, w IK-2 Pokrow "reguły są bardzo surowe" i panuje tam "swoiście pojęta dyscyplina".

W niedawnej relacji z kolonii Nawalny przekazał, że systematycznie, nawet w nocy, nagrywa go kamerą funkcjonariusz więzienny meldując, że więzień znajduje się "na miejscu". To dlatego, że uznany został za więźnia "skłonnego do ucieczki". Jak mówi Romanowa, w aktach osadzonych są także inne kategorie: "ma tendencję do zażywania narkotyków", "skłonny do dezorganizacji działalności instytucji". Działaczka obawia się, że i do takich kategorii zaliczony zostanie Nawalny, "po to, by maksymalnie, jak najsurowiej go kontrolować".

Pełna izolacja?

Kotow i inny znany więzień pokrowskiej kolonii - nacjonalista Dmitrij Diomuszkin, podkreślali, że więźniowie są tam pozbawiani czasu wolnego i muszą stale się spieszyć. Jeśli nie pracują w którymś z warsztatów, to zmuszani są do oglądania telewizji. I Kotow i Diomuszkin byli izolowani od pozostałych więźniów, którym administracja zabraniała z nimi kontaktów.

Takiej samej izolacji spodziewa się Romanowa w przypadku Nawalnego - jej zdaniem, i inni więźniowie i funkcjonariusze będą się z nim kontaktować w stopniu minimalnym. Ogółem w koloniach karnych stosunek do więźniów politycznych jest ostrożny - mówi działaczka.

Z jednej strony, to "wróg reżimu" i tu nie ma o czym dyskutować. W koloniach karnych wszyscy - na wszelki wypadek - są za (prezydentem Władimirem) Putinem. Z drugiej strony, wszyscy wiedzą, że życie może się różnie ułożyć i człowiek może się znaleźć w całkiem odmiennej sytuacji. Tak więc, na wszelki wypadek, nikt go nie tknie, ale jest on wrogiem dla wszystkich - i dla skazanych, i oczywiście dla funkcjonariuszy

 - powiedziała Romanowa.

Historyczna kolonia karna

IK-2 Pokrow to "historyczna kolonia karna". Leży w obwodzie włodzimierskim, na "starym szlaku katorgi i zesłań" - mówi założycielka Rusi Siedzącej. Historycznym zakładem karnym jest także więzienie we Włodzimierzu, tzw. "włodzimierski central" (ros. "centrał" - skrót od "centralne więzienie"). Niegdyś traktem na Włodzimierz wysyłano więźniów z Moskwy i w drodze na Syberię ich pierwszym przystankiem był Włodzimierz.

To tradycyjne miejsce, do którego wysyłano wszelki niepożądany element. Skazani na cięższą katorgę szli na Syberię, na lżejszą - pozostawali tam (we Włodzimierzu)

- mówi Romanowa. Do dziś kolonie karne w obwodzie włodzimierskim są owiane swoistą sławą.

W warsztatach w kolonii w Pokrowie więźniowie szyją bieliznę i koszule męskie, robią ozdoby choinkowe, meble dziecięce i metalowe meble dla magazynów i biur. IK-2 Pokrow obliczona jest na 800 osób, ale teraz - jak mówi Olga Romanowa - jest tam nieco ponad 500 więźniów.

Zagrożone zdrowie i życie Nawalnego?

Nawet bez względu na skutki próby otrucia, z których Nawalny leczył się w Berlinie, należy teraz, zdaniem działaczki, obawiać się o jego życie i zdrowie. "Rosyjski system penitencjarny jest zagrożeniem dla życia dla każdego człowieka, który trafia do więzienia, a tym bardziej dla Aleksieja Nawalnego. Nie ma tam oczywiście żadnego leczenia i bardzo łatwo jest tam urządzić jakikolwiek nieszczęśliwy wypadek" - powiedziała rozmówczyni PAP.

Romanowa spodziewa się przy tym kolejnej sprawy karnej wobec Nawalnego, trwa bowiem śledztwo w sprawie domniemanego sprzeniewierzenia datków na założoną przez opozycjonistę Fundację Walki z Korupcją (FBK). W takim wypadku Nawalny znów trafi do aresztu Matrosskaja Tiszyna w Moskwie, "a gdy otrzyma nowy wyrok - a sądzę, że jest to nieuniknione - pojedzie do innej 'zony'" - powiedziała Romanowa.

 



Źródło: niezalezna.pl, PAP

albicla.com@magdalenazuraw