We Francji trwały dzisiaj protesty przeciw podwyżce podatków od paliwa. Akcje nazwano protestem „żółtych kamizelek”. Obserwatorzy przyznają, że to ruch spontaniczny, bez przywódców i organizacji i trudno przewidzieć jego możliwe następstwa polityczne. Pojawiły się zapowiedzi marszu na Paryż", który miałby nastąpić 24 listopada.
Dla komentatorów jest jednak jasne, że te akcje są wyrazem pogłębiającej się przepaści między „Francją góry i Francją dołów” i kolejnym objawem marginalizacji „instancji pośredniczących” - związków zawodowych i partii politycznych.
#giletsjaunes #bordeaux rocade extérieur gradignan begles saturée pic.twitter.com/QlUUaDzZ8N
— sahara (@charazed33) 19 listopada 2018
- Ponieważ ta oddolna i spontaniczna akcja nie ma przywódców, trudno wyobrazić sobie rozpoczęcie jakichkolwiek negocjacji, co powoduje, że po dwóch dobach manifestacji i protestów nie widać nawet najmniejszej zapowiedzi politycznego rozwiązania
- przekazała w poniedziałek stacja BFMtv.
Dziennik „Le Figaro” pisze, że „aby trwać, 'żółte kamizelki' próbują stworzyć jakąś strukturę”. Cytuje też nielicznych i nieoficjalnych rzeczników ruchu, którzy zapowiadają, że jeśli „Macron nadal będzie milczał w sprawie akcyzy na paliwa, to pójdziemy na stolicę”. W internecie już krąży data: 24 listopada.
Tous à Paris le 24 novembre pour défendre nos droits
— La France D’en Bas (@Citoyen_FR42) 19 listopada 2018
↪️ RT pour nous aider #GiletsJaunes #19novembre #24novembre pic.twitter.com/FSuWmoo6bK
Dziennik wskazuje na dylemat: „aby się nie rozpaść, ruch musi wciąż wywierać presję. Nie może jednak nastawić przeciw sobie ludzi, którzy dziś (w poniedziałek) wracają do pracy”.
Sondaże wskazują, że trzy czwarte badanych wciąż popiera protesty. Zdaniem obserwatorów rząd liczy na odwrócenie się społeczeństwa od „żółtych kamizelek”.
#19novembre mobilisation à dijon, vous avez vu ce cliché sur BFM ou autres ? Faites circuler SVP. #GiletsJaunes. pic.twitter.com/Oq6pCYiRRT
— anthony sarti (@anthonysarti11) 19 listopada 2018
Wczoraj wieczór premier Edouard Philippe przekonywał w wystąpieniu telewizyjnym, że rząd rozumie bolączki protestujących i dąży do zaspokojenia ich potrzeb, lecz aby to było możliwe, nie zmieni raz wybranego kierunku i nie cofnie podwyżki podatków.