Ministerstwo Spraw Zagranicznych Litwy ubolewa z powodu przywrócenia prawa głosu Rosji w Zgromadzeniu Parlamentarnym Rady Europy. Decyzja ta uderza w autorytet instytucji – czytamy w oświadczeniu resortu.
„Ta decyzja ZP RE, stwarzająca wyjątkowe warunki dla Rosji, która nadal nie przestrzega prawa międzynarodowego oraz nie zmienia swych agresywnych działań względem innych członków Rady Europy, uderza w fundamentalne wartości i autorytet organizacji”
- stwierdzono.
MSZ Litwy podkreśla, że „Rosja nie zrobiła niczego, by wcielić w życie rezolucje ZP RE z 2014 i 2015 r. potępiające aneksję Krymu i naruszenie suwerenności, jedności terytorialnej Ukrainy, oraz nadal rażąco narusza prawo międzynarodowe, przyznając rosyjskie obywatelstwo mieszkańcom okupowanego Donbasu; ignoruje żądanie Międzynarodowego Trybunału Prawa Morza uwolnienia zatrzymanych ukraińskich marynarzy”.
W oświadczeniu wskazano, że „nihilistyczny stosunek Rosji do wartości Rady Europy odzwierciedla decyzja wejścia w skład rosyjskiej delegacji parlamentarzystów, którzy aktywnie przyczynili się do aneksji Krymu”. Zaznaczono, że Litwa wspólnie z parlamentarzystami m.in. Polski, Łotwy, Estonii, Gruzji, Holandii, Szwecji, Ukrainy „dąży do obrony zasad i wartości Rady Europy”.
„Pozwala to na uzasadnioną nadzieję, że kwestie naruszenia prawa międzynarodowego przez Rosję, a także aneksji Krymu nadal pozostaną w agendzie ZP RE”
- napisało MSZ.
W nocy z poniedziałku na wtorek ZP RE przywróciło Rosji prawo głosu w tej instytucji. Delegacja rosyjska straciła je 10 kwietnia 2014 roku, co było reakcją na aneksję Krymu przez Rosję. Rosjanie zostali wtedy także pozbawieni prawa zajmowania funkcji kierowniczych w Zgromadzeniu i nie mogli brać udziału w misjach monitoringowych RE.