Jak wynika z informacji pojawiających się w mediach społecznościowych, białoruski dyktator Alaksander Łukaszenka odwołał swoją obecność na corocznych obchodach 9 maja w Mińsku. Zamiast tego udał się dziś do Moskwy, by jutro uczestniczyć wspólnie z Władimirem Putinem w okrojonej defiladzie wojskowej.
O fakcie przylotu Łukaszenki do Moskwy poinformowała dziś agencja RBK-Ukraina.
Лукашенко приїхав на парад до Путіна❗
— РБК-Україна (@www_rbc_ua) May 8, 2023
Хто ще з лідерів відвідає диктатора - можете дізнатися за посиланням↘ pic.twitter.com/UoJRbpGgVG
Decyzja Łukaszenki może wynikać z tego, że Kreml rozesłał szereg zaproszeń na jutrzejsze uroczystości do różnych państw, jednak z marnym skutkiem. Nieoficjalnie wiadomo, że przyjazdu do Moskwy odmówiło kilka delegacji z krajów Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (OUBZ), zwaną potocznie "rosyjskim NATO". Kreml, widząc nikłe zainteresowanie obchodami, miał zacząć wysyłać zaproszenia... gdzie się da, głównie do przedstawicieli małych państw azjatyckich.
«Все отменил и улетел»: зачем Путину на Красной площади понадобился Лукашенко https://t.co/OybmTEXU1u
— UDF.BY (@_belarus) May 8, 2023
Putin potrzebował [obecności] białoruskiego dyktatora. Trzeba jakoś pokazać, że przynajmniej ktoś inny przyjedzie z wizytą. Bycie samemu na prawie pustym placu w dniu, z którego powstał kult zwycięstwa, jest poniekąd smutne. Dlatego w ostatnich dniach Kreml zaczął aktywnie zapraszać do siebie tych, których jeszcze jest w stanie zwabić.
Tradycyjne defilady w Moskwie i Petersburgu wprawdzie się odbędą, ale jak zauważają niezależni eksperci, liczba uczestników i ilość techniki wojskowej będzie ograniczona.
Niewielką liczbę czołgów i transporterów oraz systemów artyleryjskich mają uzupełniać samochody wojskowe i cysterny z jednostek zaopatrzenia. Zamiast współczesnych pojazdów bojowych, mają się pojawić zabytkowe czołgi i sprzęt z II wojny światowej. W wielu miastach Rosji całkowicie zrezygnowano z organizowania parad wojskowych.