Zgodnie z obecnym planem gazociąg Nord Stream 2 ma być gotowy pod koniec 2019 roku, jednak wiele wskazuje na to, że jego realizacja może się opóźnić. Tymczasem dają się słyszeć kolejne głosy krytyki przedsięwzięcia. I to ze strony jednej z najbardziej wpływowych gazet w Niemczech! Oto „Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung” (FAS) wzywa rząd do wycofania poparcia. Zdaniem wydawnictwa, projekt upadł po aneksji Krymu przez Rosję.
Zgodnie z obecnym planem gazociąg Nord Stream 2 ma być gotowy pod koniec 2019 roku, jednak wiele wskazuje na to, że jego realizacja może się opóźnić. Problemem dla Rosjan jest brak zgody na budowę ze strony Danii, co może spowodować konieczność położenia rurociągu na alternatywnej trasie. To może z kolei oznaczać co najmniej rok opóźnienia. Jeśli faktycznie tak by się stało, wówczas nowy europarlament mógłby podtrzymać swój mandat i prace nad dyrektywą gazową trwałyby nadal. W teorii jednak nowa Komisja Europejska, która powinna powstać jesienią 2019 roku, może wycofać swój projekt w tej sprawie.
Tymczasem słyszymy kolejne głosy krytyki. I to ze strony... niemieckiej gazety „Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung”, której ekspert tłumaczy, że Berlin nie docenił „wybuchowego potencjału” tej inwestycji.
Aspekt polityczny tej inwestycji był przez długi czas negowany (...) Kanclerz Angela Merkel wielokrotnie twierdziła, że inwestycja ma charakter czysto biznesowy. To błędna ocena
– pisze Anna Steiner w „Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung”. Jak dodaje, Niemcy znalazły się w niemal całkowitym osamotnieniu. Oprócz Dani bowiem, która zainwestowała w budowę gazociągu, reszta krajów ma realne powody, by protestować przeciwko Nord Stream 2.
Polacy czują się pominięci i obawiają się utraty opłat za tranzyt, które Rosja musiała dotychczas uiszczać za gaz płynący do Europy Zachodniej
– czytamy. „Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung” wskazuje ponadto na fakt, iż Warszawa liczy na powstanie gazociągu dostarczającego gaz z Norwegii przez Danię do Polski – „Baltic Pipe”.
I podkreśla, że sam projekt upadł po aneksji Krymu przez Rosję.
Dlaczego niemiecki rząd pomimo uzasadnionych zastrzeżeń broni tego projektu?
– pyta Steiner, zaznaczając, że z pewnością chodzi o „dywersyfikację sektora energetycznego”.
To nie pierwsze głosy krytyki płynący z Niemiec. W niemieckiej debacie publicznej pojawia się ich coraz więcej krytyki. Niedawno, zarówno samo przedsięwzięcie, jak i postawę niemieckiego rządu, wziął na celownik publicysta "Die Welt".
To nie USA, lecz Niemcy prowadzą politykę, która grozi rozbiciem energetycznej jedności Europy
– napisał Richard Herzinger.
Nord Stream 2 skrytykował również szef monachijskiej konferencji bezpieczeństwa i były ambasador RFN w Waszyngtonie Wolfgang Ischinger.
Niemcy zbyt długo udawali, że Nord Stream 2 nie jest projektem politycznym. To był błąd
- ocenił.