Steffen Dobberts i Ulrich Thiel w swojej najnowszej książce "Nord Stream. Jak Niemcy zapłaciły za wojnę Putina" opisali szczegółowo przeanalizowane dokumenty. Autorzy dotarli do kilkudziesięciu tysięcy tajnych dokumentów i przeprowadzili ponad sto rozmów z osobami dysponującymi wiedzą o wewnętrznych procesach decyzyjnych. Angela Merkel odmówiła spotkania z autorami publikacji.
Głównym "bohaterem" publikacji jest były kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder, którzy przedstawiany jest jako przyjaciel Putina. Zaledwie kilka tygodni po rezygnacji byłego szefa rządu w Berlinie z poselskiego mandatu, został on nominowany na prezesa rady nadzorczej spółki córki Gazpromu, Nord Stream AG. Jego roczna pensja wynosiła 250 tys. euro (ponad 1 mln zł).
"Zwrot dzięki zbliżeniu", czyli niemiecki "reset"
Niemiecki dziennik "Die Tageszeitung" recenzując książkę przypomniał, że zapoczątkowana przez Schroedera polityka "zwrotu dzięki zbliżeniu" z Rosją była kontynuowana przez jego następczynię Angelę Merkel. Jej zwolennikiem był także obecny prezydent Niemiec Frank-Walter Steinmeier.
"Od 2014 r. niemieckie firmy zapłaciły za rosyjski gaz ponad 104 mld euro, nie licząc kwot za ropę i węgiel. Wpływy do budżetu umożliwiły Rosji atak na Ukrainę, chociaż już w 2018 r. niemiecki rząd liczył się z możliwością eskalacji"
- wskazała Deutsche Welle w swoim opracowaniu.
Data 2018 roku nie jest przypadkowa - to wtedy ukraińska delegacja ostrzegała niemiecki rząd przed możliwą inwazją ze strony Rosji oraz masową migracją z Ukrainy. Berlin zlekceważył zagrożenie.
Książka Dobbertsa i Thiela wzbudziła w Niemczech dyskusję m. in. na temat powiązań polityków z konkretnymi instytucjami. Jeden z autorów opisał także zewnętrzne naciski na redaktora naczelnego Zeit Online, który po tekście krytycznym wobec projektu Nord Stream odsunął go od tematyki rosyjskiej. Sam Theo Sommer publikował prorosyjskie komentarze.
[polecam:https://filarybiznesu.pl/gospodarka/niemcy-coraz-wiecej-naduzyc-w-migracji-zarobkowej/a26916]