Sprawa przeniesienia Pomnika Katyńskiego z Exchange Square w Jersey City wywołuje od kilku dni ogromne poruszenie zarówno wśród amerykańskiej Polonii, jak i Polaków mieszkających w kraju. Okazuje się, że oburzenia nie kryją również mieszkańcy Jersey City. Dla nich - Pomnik Katyński jest ważną lekcją światowej historii.
W ubiegły poniedziałek burmistrz Jersey City Steven Fulop poinformował o projekcie stworzenia parku na terenie, na którym stoi obecnie Pomnik Katyński. Zapowiedział, że monument zostanie przeniesiony i tymczasowo przechowany w Departamencie Prac Publicznych, aby nie został uszkodzony. Plany usunięcia pomnika wywołały sprzeciw miejscowej Polonii, a także władz w Warszawie.
Akcję w celu obrony Pomnika Katyńskiego zapowiadają już środowiska patriotyczne. Czynnie włączą się w nią także Kluby "Gazety Polskiej" z USA.
Na Twitterze konsul generalny RP, Maciej Golubiewski, poinformował, że działania Polonii wspierają również radni Jersey City - Rich Boggiano, Michael Yun i James Salomon. Okazuje się również, że oburzeni decyzją burmistrza Fulopa są także mieszkańcy miasta. Ich zdaniem, pomnik jest ważną lekcją historii.
Radni Jersey City: R. Boggiano, J. Solomon i północnokoreański emigrant M. Yun, wspierają Polonię. Mówią mi, że mieszkańcy JC są oburzeni brakiem konsultacji, uważają pomnik za ważną lekcję historii światowej i sprzeciwiają się ignorowaniem lokalnej etnicznej specyfiki miasta.
— Maciej Golubiewski (@MGolubiewskiPL) 6 maja 2018
Już kilka dni temu, radny Salomon w rozmowie z Polsat News przyznał, że Pomnik Katyński to bardzo ważna część Jersey City.
- Wiele osób, które uważają, że pomnika nie wolno ruszać, nie ma polskich korzeni
- zaznaczył. Jego zdaniem powinna być publiczna dyskusja dotycząca losów pomnika. "To nie powinna być decyzja podejmowana przez deweloperów i polityków za zamkniętymi drzwiami" - ocenił.
CZYTAJ WIĘCEJ: Nie milkną komentarze po decyzji burmistrza Jersey. Nawet radni są zaskoczeni
Aktywnie w sprawę zaangażowana jest również polska dyplomacja. Dziś szef MSZ, Jacek Czaputowicz powiedział, że jest "w stałym kontakcie" z polskim ambasadorem w Waszyngtonie oraz konsulem generalnym w Nowym Jorku i podejmowane są "różne działania". Szef MSZ zastrzegł jednocześnie, że możliwości oddziaływania instytucji rządowych na niezależne od administracji amerykańskiej władze samorządowe są "ograniczone".