Prezydent Francji Emmanuel Macron, kanlcerz Niemiec Olaf Scholz, premier Włoch Mario Draghi i prezydent Rumunii Klaus Iohannis odwiedzili wczoraj Ukrainę. Europejscy liderzy obiecali m.in. poparcie nadania Ukrainie statusu kandydata do UE, wsparcie militarne, czy też zapewnili, że nie zażądają od Ukrainy ustępstw wobec Rosji.
Cele wizyty
Zapytaliśmy eksperta ds. politycznych doktora Krzysztofa Kawęckiego o to, jakie były główne cele liderów tych trzech państw, jeżeli chodzi o politykę wewnętrzną w ich krajach.
Nasz rozmówca ocenił, że ta wizyta miała przede wszystkim służyć prezydentowi Macronowi oraz jego partii. – Jak wiadomo będzie druga tura wyborów parlamentarnych we Francji i pewnie prezydent chce pokazać, że jest takim aktywnym graczem na arenie europejskiej i nieco zrzucić ten wizerunek prorosyjskiego polityka, który do niego przylgnął, chociaż oczywiście we Francji nie ma to większego znaczenia – stwierdził.
- Macron po prostu chciał pokazać swoją aktywność i znaczenie Francji na arenie międzynarodowej. Ta wizyta była obliczona na to, aby pomogła ona osiągnąć jak najlepszy wynik wyborczy
- powiedział.
Dr Krzysztof Kawęcki stwierdził, że Scholz natomiast przede wszystkim chciał pokazać siebie, jako kanclerza, który jest aktywny w tej wojnie rosyjsko-ukraińskiej. – Jego niedawna wypowiedź, że to Niemcy rzekomo są najbardziej w Europie zaangażowane w pomoc militarną dla Ukrainy wpisuje się w ten trend - zauważył. – Chociaż oczywiście zarówno wypowiedź i tworzony przez nią obraz są fałszywe – dodał.
- Jest jeszcze premier Włoch, który pewnie chce też podobnie pokazać, że Włochy są ważne i ich rola jest istotna w Europie
- stwierdził.
Żadnej zmiany
Kawęcki ocenił, że jego zdaniem o tej wizycie trudno mówić jako o przełomowej. - Myślę, że wszyscy trzej politycy zdecydowali się na tę wizytę bardziej ze względów wewnętrznych niż zewnętrznych. Nie sądzę, by polityka tych państw wobec Ukrainy w jakikolwiek sposób się teraz zmieniła – zakończył.