Jest to kontynuacja wszystkich poprzednich jego gróźb. (…) Stara się za wszelką cenę zachować swe stanowisko"
- powiedział Linkeviczius, komentując zapowiedź Łukaszenki dotyczącą podjęcia "działań odwetowych", jeżeli Litwa i Polska zastosują sankcje wobec poszczególnych białoruskich urzędników odpowiedzialnych za sfałszowanie wyników wyborów prezydenckich oraz przemoc wobec pokojowo protestujących w tym kraju.
Łukaszenko ostrzegł m.in. przed zamknięciem kraju dla tranzytu, zapowiedział też, że Białoruś przekieruje swoje towary, wysyłane dotąd przez porty litewskie, na inne trasy. Szef portu w Kłajpedzie Algis Latakas ocenił, że przekierowanie białoruskich towarów do innych portów jest możliwe w dłuższej perspektywie, ale nie w najbliższym czasie.
Wprowadzenie w życie takich decyzji „wymaga pewnych parametrów technicznych, uporządkowanego łańcucha logistycznego, wyspecjalizowanych terminali” - wskazał Latakas w rozmowie z agencją BNS. Białoruskie towary dość szybko może przejąć Łotwa i „ta trasa byłaby dla Mińska najbardziej atrakcyjna pod względem ekonomicznym” - dodał.
Zdaniem litewskiego politologa Ramunasa Vilpiszuskasa zapowiedzi Łukaszenki dotyczące nałożenia sankcji na Litwę i Polskę są jedynie próbą zastraszenia, „prawdopodobnie obliczoną na rozbicie jedności państw sąsiednich”.
Łukaszenka „przede wszystkim chce sprowokować dyskusje na Litwie i w innych krajach w nadziei na rozbicie jedności państw bałtyckich i Polski w stosunku do tego, co dzieje się na Białorusi, oraz stworzenia (sytuacji) konkurowania o przewozy białoruskich ładunków przez ich porty” - cytuje politologa BNS.
Latakas wskazuje jednak, że gdyby do Kłajpedy, nazywanej nieoficjalnie portem Białorusi, przestał trafiać transport z tego kraju, „to byłaby to duża strata”. Rocznie Białoruś eksportuje przez Kłajpedę około 15 mln ton towarów, co stanowi około 30 proc. przeładunku portu.