Ksiądz Dariusz Oko, zgodnie z decyzją niemieckiego sądu, będzie musiał zapłacić karę grzywny za "podżeganie do nienawiści przeciwko homoseksualistom" poprzez... artykuł naukowy. - Adwokat powiedział, że taką "ofertę" się przyjmuje zasadniczo, ona kończy sprawę. Trzeba słuchać ludzi bardziej doświadczonych - mówił ks. Oko naszej reporterce tuż po zakończeniu procesu.
Przed sądem w Kolonii odbył się proces księdza prof. Dariusza Oko. Sprawa dotyczy publikacji w niemieckim czasopiśmie teologicznym artykułu o „lawendowej mafii”. W odpowiedzi na artykuł księdza Dariusza Oko w czasopiśmie "Theologisches" inny duchowny, ksiądz Wolfgang F. Rothe z Monachium, złożył zawiadomienie do prokuratury. W lipcu 2021 polski duchowny został skazany w związku z publikacją na karę grzywny. Odwołał się od wyroku i 20 maja miał miejsce kolejny proces w tej sprawie.
Ostatecznie sędzia zaproponowała karę finansową. Ks. Dariusz Oko został skazany na karę grzywny w wysokości 3000 euro za "podżeganie do nienawiści przeciwko homoseksualistom". Drugi z oskarżonych - 91-letni ks. prof. Johannes Stöhr (redaktor naczelny pisma, w którym ukazał się artykuł) - będzie musiał zapłacić 4 tys. euro grzywny. Ksiądz Oko nie zamierza odwoływać się od tego wyroku. Dlaczego?
- Przede wszystkim pytanie miałem do adwokatów, oni mają doświadczenie w takiej sytuacji i oni powiedzieli, że taką "ofertę" należałoby przyjąć. Adwokat powiedział, że taką "ofertę" się przyjmuje zasadniczo, ona kończy sprawę. Trzeba słuchać ludzi bardziej doświadczonych
- powiedział portalowi Niezalezna.pl ks. Dariusz Oko.
Jakbyśmy tego nie przyjęli to by wyglądało, jakbyśmy byli upartymi ludźmi, którzy by się chcieli procesować. Jak można pokojowo zakończyć, to można to zrobić.
Ks. Oko podkreślił, że media w Niemczech oczekiwały innego wyroku, bo "taka jest tam atmosfera". - W pierwszej instancji groziły mi 4 miesiące więzienia albo 4800 euro kary - wskazał w rozmowie z Olgą Doleśniak-Harczuk.
- Sąd stwierdził, że nie ma najwyższej kary i powiedział "dajmy sobie spokój w nim". Ten sąd był w sytuacji Piłata, bo był pod naciskiem opinii publicznej, oczekującej wyroku. Sędzia tym wyrokiem naraża się tym oczekiwaniom. Jestem pozytywnie zaskoczony postawą sędzi, czułem, że nie była przeciwko nam i chciała to szybko zakończyć
- podkreślił kapłan, dodając, że "pewne kompromisy trzeba zawierać".
Ksiądz Dariusz Oko, komentując fakt przybycia licznej publiki na rozprawę, zauważył, że ksiądz oskarżyciel (Wolfgang F. Rothe z Monachium) "snuł się samotnie po korytarzach", podczas gdy jego samego wspierało ok. 50 osób. W jego ocenie, pokazuje to, po czyjej stronie jest społeczeństwo.
Odnosząc się do treści artykułu, który stał się przedmiotem sporu, kapłan stwierdził, że "teraz w Niemczech by tak nie pisał, bo Niemcy mają inną wrażliwość".
- Teraz mogę myśleć o wydaniu całej książki i wydawca nie musi się bać. Jakbyśmy się procesowali, to może to by było zablokowane na następne 5 lat. Z wielu powodów ten wyrok jest korzystny. Patrząc na minę naszego oskarżyciela, to dla niego czarny dzień
- podkreślił.