O stosunek Ukrainy do Chin Wolodymyr Zełenski był pytany przez dziennikarzy "Welt". Prezydent podkreślił, że dla Kijowa ważne jest, aby Pekin nie wspierał w wojnie kraju-agresora. Zamiast tego zaznaczył, że chciałby widzieć w Chinach sojusznika Ukrainy.
"Widzę jednak szansę dla Chin na pragmatyczną ocenę tego, co się teraz dzieje. Bo gdyby Chiny zjednoczyły się z Rosją, byłaby wojna światowa i myślę, że Chiny są tego świadome"
- powiedział.
"Czerwona linia"
Wsparcie Kremla przez Pekin omawiane było również w Brukseli. Dostarczenie broni przez Chiny do Rosji w celu wsparcia jej inwazji na Ukrainę byłoby dla Unii Europejskiej przekroczeniem "czerwonej linii" - powiedział w poniedziałek szef unijnej dyplomacji Josep Borrell.
Oświadczył, że takie stanowisko zasygnalizował szefowi chińskiej dyplomacji Wangowi Yi. "Odpowiedział mi, że nie zamierzają tego robić, ale my musimy być czujni" - powiedział Borrell przed spotkaniem z ministrami spraw zagranicznych UE.
Szef szwedzkiej dyplomacji Tobias Billstroem stwierdził z kolei, że "gdyby Chiny zdecydowały się na dostawy broni do Rosji, to oczywiście miałoby to konsekwencje".
Napięta sytuacja
Sekretarz stanu USA Antony Blinken ostrzegł w niedzielę, że Chiny rozważają dostawy broni do Rosji i ostrzegł przed tym Pekin podczas spotkania z Wangiem Yi na marginesie Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa.
"Nie akceptujemy, by Stany Zjednoczone wtrącały się w stosunki chińsko-rosyjskie, nie mówiąc już o wywieraniu presji i przymusu" – powiedział w poniedziałek rzecznik chińskiego ministerstwa spraw zagranicznych Wang Wenbin. Oskarżył też Waszyngton o "rozpowszechnianie fałszywych informacji".