Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Więźniowie polityczni umierają w łukaszenkowskich łagrach. Zarembiuk: Brutalne tortury to codzienność

W ostatnim czasie z Białorusi docierają niepokojące informacje o śmierci osób uznawanych za więźniów politycznych. Dochodzi do nich w niewyjaśnionych okolicznościach. W większości tłumaczone są one przewlekłą chorobą osadzonego lub nagłym zgonem. Tymczasem zdelegalizowane przez reżim Alaksandra Łukaszenki Centrum Obrony Praw Człowieka "Wiasna" poinformowało o dopisaniu kolejnych 16 osób do listy więźniów uznawanych za wrogów reżimu. Ponadto, w ciągu trzech miesięcy 2024 r. zatrzymano łącznie blisko tysiąc osób. – Robi się wszystko, by tych ludzi zniszczyć: psychicznie i fizycznie. Tortury mają pokazać innym więźniom, że jeżeli nie zaczną współpracować z reżimem, będą następni – mówi portalowi Niezalezna.pl Aleś Zarembiuk, białoruski opozycjonista, szef Fundacji Białoruski Dom w Warszawie.

Reżim Łukaszenki systematycznie zaostrza represje
Reżim Łukaszenki systematycznie zaostrza represje
zdj. ilustracyjne - flickr.com

Po 2020 r. i sfałszowanych wyborach prezydenckich, fala represji przeciwko białoruskiemu społeczeństwu przybiera na sile. Każdy kolejny rok jest rekordowy pod względem liczby zatrzymań, aresztowań i przeszukiwań mieszkań osób powiązanych z białoruską opozycją lub ruchami demokratycznymi. Łukaszenkowskie więzienia zapełniają się też przeciwnikami reżimu. Tam dochodzi do tortur i prześladowań, które w skrajnych przypadkach kończą się śmiercią osadzonego. 

W tym miesiącu w jednym z aresztów zmarł Aleksander Kulinicz. Był podpułkownikiem rezerwy, wcześniej służył w powietrzno-desantowej brygadzie szturmowej. Zarzucano mu rzekome obrażenie Łukaszenki. Spędził miesiąc w więzieniu i zmarł na tydzień przed rozprawą. Z kolei w lutym w szpitalu więziennym zmarł działacz społeczny Ihar Lednik. Jemu także zarzucono obrazę białoruskiego dyktatora. W obu przypadkach służby wskazały, że przyczyną śmierci były choroby serca. Z kolei w styczniu w kolonii karnej zmarł 50-letni więzień polityczny Wadim Hrasko. Tu z kolei wskazano na ostre zapalenie płuc jako przyczynę zgonu. 

Reżim i jego urzędnicy, w tym funkcjonariusze łukaszenkowskich służb, dyrektorowie placówek więziennych, służby więziennej. Oni wszyscy są winni temu, że więźniowie polityczni umierają w łukaszenkowskich łagrach – wskazuje w rozmowie z portalem Niezalezna.pl Aleś Zarembiuk, białoruski opozycjonista, szef Fundacji Białoruski Dom w Warszawie. 

To są fakty, które mamy udokumentowane m.in. dzięki więźniom, którzy opuścili placówki i wyjechali z Białorusi. Oni potwierdzali to wielokrotnie, że tortury są codziennością. Mamy dane o co najmniej siedmiu przypadkach śmierci. Ostatni z nich [wspomniany wyżej Kulinicz – przyp. red.] nie był nawet więźniem politycznym, bo nie doczekał procesu. Winny jest też oczywiście sam Łukaszenka, bo to on wydaje rozkazy i to jemu urzędnicy przedkładają sprawozdania. 

– wskazuje nasz rozmówca.

Z najnowszego raportu zdelegalizowanego przez białoruski reżim Centrum Obrony Praw Człowieka "Wiasna" wynika, że obecnie na Białorusi jest nieco ponad 1400 więźniów politycznych. W ostatnim czasie do listy dopisano kolejnych 16 nazwisk. Warto jednak pamiętać, że to tylko udokumentowane przypadki. W rzeczywistości skala represji jest znacznie większa. 

Tylko w pierwszych trzech miesiącach br. na Białorusi aresztowano bądź zatrzymano blisko tysiąc osób. 

Przecież można byłoby nie torturować tych więźniów, nie znęcać się nad nimi. Traktować w inny sposób, zapewniać pomoc medyczną w koniecznych przypadkach. Na Białorusi tego nie ma – uzupełnia Zarembiuk. 

Dlaczego? Dlatego, że na Białorusi robi się wszystko, by tych ludzi zniszczyć, złamać psychicznie i fizycznie, a w konsekwencji nawet zabić. Tortury mają pokazać innym więźniom, że jeżeli nie zaczną współpracować z reżimem, będą następni. Sami łukaszyści się z tym nie kryją. Otwarcie mówią o takim scenariuszu podczas aresztowań czy rewizji. Chodzi o to, by społeczeństwo nawet nie pomyślało o żadnym przejawie oporu, sprzeciwu wobec władzy. Bo nie tylko zostaniecie wsadzeni do więzienia i tam torturowani, skazani nawet na 25 lat, ale po prostu już tego miejsca nie opuścicie. Tak wygląda codzienna rzeczywistość. Wielu więźniów, w obawie o reakcję swoich najbliższych, ukrywa też fakt, że są poddawani torturom. 

– wskazuje białoruski opozycjonista. 

Łukaszenka panicznie boi się protestów, że sytuacja nagle wymknie się spod jego kontroli. Mimo drastycznych represji, wprowadzonych po 2020 r., nastroje społeczne się nie zmieniły. Społeczeństwo jest przeciwko reżimowi. Dlatego codziennie organizuje się łapanki, aresztowania, stosuje represje i tortury. Pokazuje się też filmy z aresztowanymi, na których przyznają się oni do wszystkich stawianych im zarzutów. Tłumaczą, że popełnili błąd obrażając Łukaszenkę. Proszą o przebaczenie. To także element pewnej gry ze strony reżimu.

– kończy Zarembiuk.

 

 

 



Źródło: niezalezna.pl

#Białoruś #reżim #Alaksander Łukaszenka #tortury #więźniowie polityczni #łamanie praw człowieka

Konrad Wysocki