Na Morzu Bałtyckim doszło do uszkodzenia gazociągu Nord Stream. Jakie konsekwencje niesie to dla regionu bałtyckiego? Na co analitycy w krajach bałtyckich zwracają największą uwagę, komentując zdarzenie?
Przede wszystkim toczy się dyskusja dot. tego – kto doprowadził do uszkodzenia i dlaczego. Kolejną kwestią jest to – czy gazociągi da się wyremontować? Czy zostały one nieodwracalnie uszkodzone? Interesuje nas także przełożenie tej sytuacji na działanie infrastruktury strategicznej krajów bałtyckich, regionu bałtyckiego czy szerzej – światowej. Bowiem mowa jest o infrastrukturze, która znajduje się na dnie morza i oceanu, np. rurociągi, ale też kable łączności internetowej. Czy są one bezpieczne? Czy jesteśmy w stanie je chronić? I w jaki sposób możemy to zrobić? Czy starczy nam na to własnych zasobów?
I oczywiście ważna dla nas kwestia – zanieczyszczenie Morza Bałtyckiego, do którego doszło w wyniku uszkodzenia NS.
W warunkach wojny, którą Rosja już prowadzi w Ukrainie, jakie zagrożenia dla bezpieczeństwa militarnego regionu bałtyckiego niosą wybuchy na Nord Stream?
Jak wspomniałem, tu ważną kwestią jest to, czy poszczególne państwa są w stanie same chronić swoją infrastrukturę. I stąd pytanie – czy w takich przypadkach, jak wysadzenie rurociągu, możemy mówić o zasadzie kolektywnej obrony NATO? Jeżeli, np. dochodzi do ataku na gazociąg należący do Polski, czy to można interpretować jako atak na państwo polskie, polskie bezpieczeństwo i niezależność.
Poza tym, właśnie kontekst trwającej wojny w Ukrainie przekonuje mnie, że za uszkodzeniem NSI i NSII stoi Rosja. Lecz same wybuchy są dla mnie potwierdzeniem, że Kreml jest gotów organizować prowokacje.
Rosja obecnie walczy z Ukrainą na kilku frontach. Nie tylko bezpośrednio na polu bitwy, ale także w wymiarze politycznym, szukając możliwości wywarcia wpływu na państwa zachodnie. Moskwa widzi, że Zachód nie akceptuje okupacji i aneksji ukraińskich terenów, jak również nie poddaje się szantażowi nuklearnemu.
Ponadto, Rosja nadal nie jest w stanie przejąć na Ukrainie inicjatywy. Więc Kreml szuka możliwości dla prowokacji i zmuszenia Zachodu do ustępstw poprzez zastraszenie już nie polityków, ale zachodnich społeczeństw.
Właśnie w Polsce mamy do czynienia ze skandalem po tym, jak były minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski napisał w Internecie „Dziękujemy Wam, USA”, sugerując, że za atakiem na gazociąg stoją Amerykanie. Słowa te zostały użyte w celach propagandowych przez MSZ Rosji, zaś Stany Zjednoczone wydały oficjalne oświadczenie zaprzeczając jakimkolwiek związkom z tym, co zaszło na Morzu Bałtyckim. Czy możemy racjonalnie ocenić, co mogło być przyczyną tego, co wydarzyło się na dnie Bałtyku?
W obecnej sytuacji oczywiście jest trudno oceniać obiektywnie. Informacji jest mało i Zachodowi jest trudno je sprawdzić. Ale w tym przypadku uważam, że trzeba iść drogą logiki. I patrzeć na to, że przede wszystkim to Rosja ma zasoby, żeby coś takiego zrobić. W ciągu ostatnich lat kilkukrotnie odnotowano np. obecność rosyjskich okrętów wojskowych czy rosyjskich dronów w pobliżu rurociągów czy platform krajów NATO. Ponadto to Rosja przez lata wykorzystywała energetykę jako broń przeciwko Zachodowi.
Za ważny uważam również fakt, że wybuch na Nord Stream zbiegł się w czasie z uruchomieniem nowego gazociągu między Polską a Norwegią. Czy to był przypadek? Może to oznaczać, że w ten sposób Rosja grozi Zachodowi a jednocześnie oświadcza, że jest gotowa zrobić takie kroki w przyszłości wobec zachodniej infrastruktury np. w przypadku dalszej eskalacji. Że Rosja jest gotowa nie tylko prowadzić wojnę na Ukrainie, ale także w tej części Europy – próbując wykorzystywać tę szarą strefę, napadając na infrastrukturę, i w taki sposób wpływać na opinię publiczną w Europie. To mogłoby doprowadzić do ustępstw wobec Rosji, i szukania „pokojowego rozwiązania” w relacjach między Zachodem a Rosją, co oznaczałoby zwycięstwo Rosji i przegraną Ukrainy.
Nie wierzę w teorię, że za incydentem mogłaby stać Ukraina. Bardzo wątpię, żeby Ukraina miałaby czas i zasoby, które można na to poświęcić. Oczywiście, z punktu widzenia logiki – czemu Kreml miałby niszczyć coś, co do niego należy? To moja odpowiedź jest – żeby właśnie pokazać, że Rosja jest gotowa na takie kroki, szczególnie w kontekście odsłonięcia polsko-norweskiego gazociągu. Pokazać także, że „z Rosją trzeba się liczyć” i należy współpracować, żeby w pokojowy sposób znaleźć możliwe rozwiązania. A to by już mogło wpłynąć bezpośrednio na sytuację w Polsce i krajach bałtyckich w kontekście bezpieczeństwa energetycznego, szczególnie w perspektywie nadchodzącej zimy.