Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

TYLKO U NAS! Łotewski analityk przypomina Zachodowi: „Rosja jako państwo respektuje tylko siłę”

- Ważne w tym wszystkie jest zrozumieć, że rosyjska wojna informacyjna nie prowadzona oddzielnie przeciwko Łotwie czy przeciwko Litwie, czy oddzielnie przeciwko Polsce. Pod tym względem my wszyscy jesteśmy jednym wielkim celem. Ona działa przeciwko nam wszystkim w równej mierze i w zasadzie z podobnymi założeniami - mówi w rozmowie z portalem niezalezna.pl członek zarządu łotewskiego Centrum Badawczego Polityki Wschodnioeuropejskiej (łot. Austrumeiropas politikas pētījumu centrs) Mārcis Balodis. Jak dodaje, ważne jest, aby zrozumieć, że Rosja jako państwo respektuje siłę i ciągle szuka słabych punktów Zachodu.

Gatis Dieziņš facebook.com/Aizsardzibasministrija/

Na szczycie NATO w Brukseli nie podjęto konkretnych decyzji, ale prezydent USA Joe Biden zapowiedział, że plany wzmocnienia wschodniej flanki zostaną opracowane przed kolejnym szczytem NATO w Hiszpanii pod koniec czerwca. Jakie, Pana zdaniem, środki są obecnie najbardziej potrzebne do wzmocnienia obrony Łotwy i wszystkich trzech krajów bałtyckich?

Jedna z kwestii dotyczy umocnienia obecnego w krajach bałtyckich kontyngentu NATO, również pod względem sprzętu. Zadaniem tych jednostek, w dużej mierze, jest odstraszanie. Zwiększając ich obecność oraz umacniając ich zaplecze techniczne, zwiększa się siła odstraszania. Ponadto ważna jest obecność NATO zarówno w powietrzu, jak i na morzu. Symulując możliwe scenariusze konfliktu, widzimy, że Morze Bałtyckie i dojście do niego jest kwestią fundamentalną. Jak zaznaczono podczas wczorajszego szczytu, niezbędne jest znalezienie rozwiązania obecności NATO na Morzu Bałtyckim w celu zabezpieczenia zarówno bezpiecznej żeglugi, jak i możliwości dostania się sojuszników na wybrzeża państw bałtyckich. Z kolei trzeci aspekt, szczególnie uwzględniając doświadczenie Ukrainy, to jest obrona przeciwlotnicza oraz możliwość niszczenia czołgów przeciwnika.

Jednocześnie ważne jest, by same państwa bałtyckie dbały o swoje bezpieczeństwo. Chodzi o obronę cywilną, zapewnienie cyberbezpieczeństwa oraz wzmocnienie własnych sił zbrojnych chociażby poprzez zasoby ludzkie. Tak więc działania powinny być zarówno ze strony samych państw bałtyckich, jak i ze strony NATO, czyli na poziomie międzynarodowym.

Pan specjalizuje się w wojnie hybrydowej i dezinformacji. Jeśli nawet NATO nie jest jeszcze w stanie militarnej wojny z Rosją, to walczymy już ze sobą w wojnie informacyjnej. Jakie są najskuteczniejsze sposoby walki z Rosją w wojnie informacyjnej? Co warto wiedzieć w Polsce na ten temat?

Właśnie od 2014 r. my już faktycznie walczymy na polu informacyjnym. Rosyjska agresja na polu informacyjnym w dużej mierze skupia sią na oportunizmie, czyli wykorzystaniu sytuacji według potrzeb i próbach wywierania wpływu na decyzje podejmowane przez inne państwa. I myślę, że w tym przypadku silną odpowiedzią są proaktywne działania organów zarządzania państwem. Na przykład, aktywna komunikacja między państwem a mieszkańcami na temat tego, co tak naprawdę się dzieje i dlaczego są podejmowane jakieś konkretne decyzje. Albowiem, jeżeli popatrzymy na dezinformację, największe zapotrzebowanie na dezinformację jest w warunkach informacyjnej próżni.

Kiedy brakuje informacji o wydarzeniach, ludzie zaczynają sami szukają odpowiedzi. Tymczasem rosyjskie szerokie pole informacyjne proponuje rozwiązania. W związku z tym umiejętność państwa komunikowania się z własnymi mieszkańcami ma fundamentalne znaczenie. Media w naszych krajach muszą nie tylko opowiadać, co się stało, ale i dlaczego tak się stało i co to oznacza. Ponadto na poziomie państwowym powinny istnieć instrumenty ograniczenia informacyjnych kanałów Kremla. Inną kwestią, szczególnie ważną na przykład dla Łotwy, jest dotarcie państwa również do swoich rosyjskojęzycznych obywateli. Żeby ci, którzy korzystają z informacji w języku rosyjskim, mieli dostęp do jakościowej oraz obiektywnej treści, a nie tylko do kremlowskiej dezinformacji. Choć ostatecznie to w dużej mierze zależy od umiejętności całego społeczeństwa do samokrytyki na temat tego, z jakich informacji ono korzysta i jak samo ją interpretuje.

Ważne w tym wszystkie jest zrozumieć, że rosyjska wojna informacyjna nie prowadzona oddzielnie przeciwko Łotwie czy przeciwko Litwie, czy oddzielnie przeciwko Polsce.

Pod tym względem my wszyscy jesteśmy jednym wielkim celem. Ona działa przeciwko nam wszystkim w równej mierze i w zasadzie z podobnymi założeniami. Więc dla nas wszystkich – zarówno państw bałtyckich jak i Polski – ważne jest, aby każdy z nas sam najpierw znalazł swoje własne słabe punkty. W oparciu o to tworzy się plan dotyczący tego, jak należy umacniać własnymi siłami własne pole informacyjne. 

Biorąc pod uwagę, że pola informacyjne we wszystkich krajach bałtyckich i Polsce rozwijały się w różnych warunkach, ważna byłaby również koordynacja i współpraca między mediami naszych państw. Powinniśmy wyjaśniać odbiorcom, co się dzieje w krajach sąsiednich i dlaczego zachowanie państw sąsiadujących jest właśnie takie. To pomogłoby społeczeństwom znaleźć więcej wspólnego języka i lepiej zrozumieć, dlaczego ważne jest np. nie tylko bezpieczeństwo Łotwy. Ale dlaczego dla Łotwy jest ważne również bezpieczeństwo Litwy i Polski. W dłuższej perspektywie to sprzyja solidarności między społeczeństwami i oczywiście współpracy między państwami na poziomie politycznym.

W ostatnich tygodniach zachodnia prasa i zachodni politycy bardzo często przyznawali, że państwa bałtyckie i Polska miały rację, ostrzegając przed intencjami Rosji. Ale jak Pan określiłby główne prawdy o Rosji, które Zachód musi poznać?

Agresja Rosji przeciwko Ukrainie wyraźnie pokazała, że Rosja sama siebie widzi jako imperium, któremu odebrano jego imperialność. Ludzie obecnie kierujący Kremlem są de facto rewanżystami, dążącymi do odnowienia swojego imperium. Rosja nie tylko chce być równorzędnym partnerem dla Stanów Zjednoczonym, ale faktycznie narysować linię podziału na mapie Europy, żeby móc powiedzieć, co jest jej strefą interesów. W ten sposób Rosja chce zmienić całą architekturę bezpieczeństwa w Europie i to, jak Europa w ogóle myśli o bezpieczeństwie. To odpowiada logice zimnej wojny, gdzie jest jakaś linia graniczna i na wschód od tej linii Rosja jest hegemonem, a inne państwa nie mają prawa się mieszać w rosyjski porządek.

Zarówno agresywna polityka zagraniczna Rosji, jak i wojna przeciwko Ukrainie, zmusiła wiele osób na Zachodzie do zrozumienia, że Rosja nie jest jakimś państwem demokratycznym, które jest niezasłużenie krytykowane. Kreml wybrał tę drogę już dawno. I niestety wszystko, co ma miejsce teraz, to wynik tego, że Rosja jako państwo respektuje tylko siłę. I jednym z ulubionych narzędzi Rosji w polityce zagranicznej są prowokacje i zastraszanie. Pod tym względem są to metody bandyckie. Rosja prowokuje Zachód, szczególnie państwa europejskie, i do tej chwili państwa Europy wybierały unikanie konfrontacji i próbowały szukać jakichś kompromisów, ustępowały Rosji. W europejskim myśleniu to jest zupełnie normalny sposób rozwiązania konfliktów. Jeżeli jest konflikt, to wypracowuje się kompromis i rozwiązanie, które pasuje wszystkim. Ale w rosyjskim myśleniu geopolitycznym wypracowano zasadę, że ustępują tylko słabi. W związku z tym Rosja respektuje siłę. Dlatego jednym z aspektów, który zaskoczył Rosję, stała się gotowość i możliwość państw zachodnich do stworzenia wspólnego frontu w obronie Ukrainy. Albowiem Rosja liczyła na to, że kraje Zachodu nie będą gotowe do obrony swoich zasad i przeciwstawienia się Rosji. 

Zarówno kraje bałtyckie, jak i Polska, przez długie lata powtarzały: Rosja nie jest partnerem w rozmowach, któremu można ufać. Rosja dziś może oświadczyć, że jest gotowa spełniać jakieś zasady, ale jak tylko Rosji to nie jest na rękę, ona próbuje z tych zasad zrezygnować. Dlatego bardzo ważne jest zrozumieć, że Rosja jako państwo respektuje siłę. I Rosja ciągle szuka słabych punktów Zachodu. Np. w ramach Unii Europejskiej Rosja próbuje dzielić i rządzić. W związku z tym, jeżeli chcemy konsekwentnie odpowiedzieć Rosji, tu pierwszą zasadą jest absolutna jedność państw zachodnich. I z tego zjednoczenia powinna wynikać możliwość odpowiedzenia również siłą. To nie musi być siła militarna. Np. teraz omawiana jest kwestia rezygnacji lub ograniczenia zależności od rosyjskich źródeł energii. To jest argument, który Rosja bardzo dobrze rozumie i to jest argument siły, pokazujący, że Europa jest gotowa bronić swoich zasad, że jest gotowa płacić nieco więcej za jakieś towary i jedzenie, jeżeli oznacza to zerwanie z uzależnieniem od Rosji.

[polecam:https://niezalezna.pl/433448-tylko-u-nas-minister-sprawiedliwosci-lotwy-j%C4%81nis-bord%C4%81ns-czerpiemy-natchnienie-z-ukraincow]

Czy jednak NATO, Zachód nie działają zbyt wolno?

W pewnym sensie można byłoby z tym się zgodzić. Albowiem nawet jeżeli patrzyć na pomoc Ukrainie, gdyby dostarczono ją na miesiąc przed wojną, to mogłoby znacznie zmienić układ sił. Ale niestety taka jest demokratyczna rzeczywistość. Podjęcie decyzji, gdzie niezbędna jest jedność państw, i które będą rzutowały na wieloletnią przyszłość regionu, wymaga czasu. Chociaż z naszej strony trzeba przyznać, że jak tylko wznowiono wojnę na Ukrainie 24 lutego, kraje zachodnie potrafiły bardzo szybko i operatywnie podjąć decyzje o sankcjach i o okazaniu pomocy.
 

 



Źródło: niezalezna.pl

Olga Alehno