Białorusini w 2022 rok weszli z okrzykami, które znane są z protestów przeciwko reżimowi Łukaszenki. "Bezprecedensowe i brutalne represje nie pozwalają im otwarcie protestować, ale ludzie zawsze znajdują sposób. Wczoraj świętowali Nowy Rok wykrzykując ze swoich okien" - informuje białoruska dziennikarka Hanna Liubakova.
Minionej nocy strzelały korki od szampanów, składaliśmy sobie życzenia, bawiliśmy się w towarzystwie rodziny czy przyjaciół. Sylwestrowa noc przeważnie przechodzi do historii jako czas radości. Ale nie we wszystkich miejscach na świecie nastroje są tak optymistyczne.
Białoruś żyje w niepewności - sfałszowane wybory, masowe protesty, a później coraz śmielej poczynający sobie reżim Łukaszenki: to rzeczywistość u naszych wschodnich sąsiadów. Do tego pojawiają się pogłoski o "integracji" z Rosją. Władimir Putin nie raz wysyłał sygnały o zainteresowaniu Białorusią.
Ta smutna rzeczywistość mogłaby spowodować, że Białorusinom zabraknie sił do walki. Sylwestrowa noc pokazała jednak, że nic z tego - dyktator wciąż musi obawiać się reakcji społeczeństwa. Na Białorusi nowy, 2022 rok, przywitano okrzykami znanymi z protestów: "Żywie Biełaruś!".
I am endlessly proud of Belarusians who keep fighting no matter what. Unprecedented and brutal repressions don’t allow them to openly protest but people always find a way. Yesterday, they celebrated New Year by shouting Long Love #Belarus from their windows. Victory will come pic.twitter.com/c1A7tFBLHZ
— Hanna Liubakova (@HannaLiubakova) January 1, 2022
"Zwycięstwo nadejdzie" - podsumowała dziennikarka Hanna Liubakova. Oby już w 2022 roku, choć będzie o to niezwykle trudno. Mimo to, dobrze zobaczyć, że duch w narodzie białoruskim nie gaśnie.