Broń, której Rosja używa w inwazji na Ukrainę, jest nieprecyzyjna, a do tego bardzo awaryjna - uważają amerykańscy eksperci. To sprawia, że Putin nie ma szans osiągnąć sukcesu napaści na Ukrainę. Niestety, ginie przy tym sporo cywilów.
24 lutego Rosja napadła na Ukrainę - od tego czasu toczą się walki, a Ukraińcy dzielnie bronią swoich terytoriów. Muszą się jednak mierzyć z niewyobrażalną agresją wojsk Putina skierowaną na obiekty cywilne. Choć propagandowy przekaz Rosji mówi o broni "wysokoprecyzyjnej" atakującej cele wojskowe, to jednak w praktyce broń używana przez wojska Rosji nie ma nic wspólnego z precyzją, a ofiarami padają cywile - w tym kobiety i dzieci.
Stany Zjednoczone szacują, że niektóre rosyjskie "precyzyjnie naprowadzane pociski rakietowe" używane w wojnie z Ukrainą są tak nieskuteczne, że większość nie ma szans trafić w cel. Do tego często się psują.
W ocenie ekspertów wojskowych wskaźnik niepowodzeń strony rosyjskiej jest uzależniony od dnia oraz rodzaju wystrzelonego pocisku i czasami może sięgać blisko 60 proc. Z szacunków wywiadu miałoby wynikać np., że rosyjskie pociski manewrujące wystrzeliwane z powietrza charakteryzują się współczynnikiem awaryjności w przedziale od 20 do 60 proc.
- Ujawnienie tych doniesień może pomóc wyjaśnić, dlaczego od początku inwazji (24 lutego) Rosji nie udało się osiągnąć kluczowych celów, takich jak zneutralizowanie ukraińskiego lotnictwa
- zauważył Reuters.