Afryka, a zwłaszcza region Sahelu, jest dla Kremla bardzo ważny m.in. ze względu na dostęp do zasobów naturalnych (złoża uranu, złota, ropa naftowa, gaz, diamenty). Z drugiej strony Moskwa może wykorzystać wpływy w tym regionie do wywierania presji na Europę Zachodnią. To właśnie przez takie kraje jak Mauretania, Burkina Faso, Czad i Niger obecne jest zagrożenie migracyjne, dżihadystyczne oraz narkotykowe. Trzymając tę część Afryki, Rosja uzyskuje możliwość wywierania presji na niektóre kraje Europy Zachodniej. Należy przy tym jednak powiedzieć, że starania Paryża dotyczące zwiększenia wsparcia krajów sojuszniczych dla swoich działań sojuszniczych w Sahelu zakończyły się połowicznym sukcesem. Nasz brak aktywności również sprzyja ekspansji rosyjskiej- mówi w rozmowie z Niezalezna.pl Witold Repetowicz, korespondent wojenny oraz ekspert ds. Bliskiego Wschodu i Afryki.
Paweł Kryszczak: Mali w tym miesiącu wydaliło francuskiego ambasadora w Bamako. Wcześniej zaś malijska junta wojskowa zdecydowała się na zawarcie umowy z rosyjską grupą Wagnera. Mali to kolejny afrykański kraj, w którym Rosja zapuszcza swoje korzenie. Dlaczego Kreml w stosunkowo łatwy sposób wypycha wpływy francuskie z Afryki?
Witold Repetowicz: Rosja korzysta z tego, że w przestrzeni Sahelu oraz takich krajach jak Republika Środkowoafrykańska czy Mozambik panuje niestabilność oraz chaos pogłębiony przez działalność dżihadystyczną. W obliczu tej niestabilności Francja popełniła pewne błędy, poświęcając swoich dawnych sojuszników-dyktatorów na rzecz większej demokratyzacji na tych terenach. Doprowadziło to do tego, że potencjalne reżimy, zwłaszcza - reżimy wojskowe, zaczęły szukać sojusznika gdzie indziej. W podmiocie, który zapewni ochronę przed naciskami Francji, UE oraz Stanów Zjednoczonych w tym zakresie. Rosja jest takim ośrodkiem, który zapewnia tym reżimom wojskowym ochronę przed presją ze strony tradycyjnych sił, które miały tam wpływy.
Dlaczego Rosja tak bardzo intensywnie pracuje nad uzyskaniem wpływów w tym regionie?
Afryka, a zwłaszcza region Sahelu, jest dla Kremla bardzo ważny m.in. ze względu na dostęp do zasobów naturalnych (złoża uranu, złota, ropa naftowa, gaz, diamenty). Z drugiej strony, Moskwa może wykorzystać wpływy w tym regionie do wywierania presji na Europę Zachodnią. To właśnie przez takie kraje jak Mauretania, Burkina Faso, Czad i Niger obecne jest zagrożenie migracyjne, dżihadystyczne oraz narkotykowe. Trzymając tę część Afryki, Rosja uzyskuje możliwość wywierania presji, na niektóre kraje Europy Zachodniej. Należy przy tym jednak powiedzieć, że starania Paryża dotyczące zwiększenia wsparcia krajów sojuszniczych dla swoich działań sojuszniczych w Sahelu zakończyły się połowicznym sukcesem. Nasz brak aktywności również sprzyja ekspansji rosyjskiej.
W jakim kolejnym afrykańskim państwie możemy spodziewać się przyjęcia Wagnerowców? Czy może być to Burkina Faso, gdzie w ubiegłym miesiącu doszło do puczu wojskowego?
Burkina Faso ponad wszelką wątpliwość jest na tej liście. Junta wojskowa z Wagadugu zaprosi lada moment Wagnerowców do siebie. Możemy spodziewać się, że Rosja będzie celować w Niger oraz Czad. Byłby to ogromny cios dla Francji. Przypomnę tylko, że 15 proc. zaopatrzenia francuskiego w uran płynie z Nigru. Atom jest głównym źródłem energii we Francji. Obecnie Francja nie jest uzależniona energetycznie od Rosji, to jednak jeżeli Kreml położy swoją łapę na uranie afrykańskim, to stan ten korzystny może się zakończyć dla Francji.
W Mali grupa Wagnera zajmuje się zarówno szkoleniem wojska malisjkiego jak i ochrony vipów. Czy podobnie jak w Mozambiku, rosyjscy najemnicy zostaną wykorzystani do walki z dżihadystami i zastąpią w tym zadaniu wojskowych francuskich?
Nic na to nie wskazuje, aby Wagnerowcy zostali zaangażowani w walkę z siłami dżihadystycznymi. Możemy się spodziewać dogadania się pomiędzy juntą wojskową a islamistami. Junta wojskowa oraz elity w Bamako wywodzą się z plemiona Bambara, natomiast na północy są inne plemiona (m.in. Fulani, Tuaregowie, Arabowie), z których rekrutują się siły dżihadystyczne. Czarne plemiona Mali nie zapuszczają się na pustynię, gdyż dla nich jest to terra incognita. Spodziewać się można tego, że będą się trzymać południa Mali, a północ kraju zostanie niejako oddana dżihadystom. Aktywność islamistyczna zostanie przekierowana w kierunku północnym i będzie zagrażać Europie.
Czy zwiększenie wojskowej obecności na wschodniej flance NATO poprzez wysłanie kontyngentu żołnierzy na Rumunię oraz dyslokacja myśliwców wielozadaniowych do Zjednoczonych Emiratów Arabskich nie jest wymuszeniem na Rosji przystopowania podkopywania pozycji Francji w regionie Sahelu?
Wbrew takim krążącym opiniom Francja jest wiarygodnym sojusznikiem w ramach NATO i uczestniczy lojalnie w misjach Sojuszu. Warto zauważyć, że Rumunia oraz Estonia uczestniczą w realizowanej w Mali Grupie Zadaniowej Takuba pod przywództwem Francji. Jest to naturalny akt ze strony Paryża wskazujący na to, że sojusznicy wspierający Francję będą mogli również liczyć na jej pomoc. Bezpieczeństwo Europy na flance wschodniej i południowej są dwiema stronami tego samego medalu. Polska powinna bardziej współpracować z Francją w zakresie wspólnych interesów bezpieczeństwa. Nasz kraj powinien być od dawna w Takubie.