Na Białorusi, m.in. w obwodach graniczących z Polską, cały czas rośnie liczba rosyjskich i białoruskich żołnierzy. W ostatnim czasie pojawiły się kolejne doniesienia na temat wysłania przez Kreml dodatkowych oddziałów. Również reżim Łukaszenki tworzy nowe zgrupowania i rozmieszcza je w strategicznie ważnych dla siebie miejscach – nie tylko przy granicy z Polską, ale też m.in. w pobliżu Ukrainy. – Rosja cały czas testuje polską gotowość do bezpieczeństwa. Elementem tego testu było m.in. zakłócanie sygnału GPS i sprawa rakiety, która wtargnęła w polską przestrzeń powietrzną. Napięć i incydentów będzie przybywało. Władimir Putin przecież otwarcie powiedział, że po Ukrainie następnym celem będzie Polska – mówi w rozmowie z portalem Niezależna.pl prof. Piotr Grochmalski, ekspert ds. bezpieczeństwa.
Wojska stacjonujące w graniczących z Polską obwodach brzeskim i grodzieńskim ćwiczyły w ostatnich tygodniach m.in. działania ofensywne, wymierzone w potencjalnego wroga. W białoruskiej armii systematycznie podnoszony jest też alarm gotowości bojowej. W manewrach aktywnie biorą również udział rosyjscy żołnierze, których na Białorusi jest coraz więcej. Pod koniec ub.r. rosyjskie zgrupowanie powiększyło się o kilka batalionów i grup taktycznych. Część żołnierzy trafiła do graniczącego z Polską obwodu brzeskiego.
O ruchach wojsk na Białorusi na bieżąco informuje niezależny profil "Biełaruski Hajun". Wzmożoną aktywność żołnierzy zaobserwowano ostatnio m.in. w rejonie lotniska Maczuliszcze w obwodzie mińskim. Punktów na mapie, także tych przy granicy z Polską, nie brakuje.
During the week, active movements of convoys with military equipment of the Belarusian Armed Forces were recorded, as well as works of the An-26KPA at Machulishchy airfield.
— Belarusian Hajun project (@Hajun_BY) January 4, 2024
The full report on military activity in Belarus on December 25-31:https://t.co/7XYGGD4I0D
Online map of… pic.twitter.com/s7Ks4HOcay
Rosja cały czas testuje polską gotowość do bezpieczeństwa. Elementem tego testu było m.in. zakłócanie sygnału GPS i sprawa rakiety, która wtargnęła w polską przestrzeń powietrzną na odległość 40 km. i cofnęła się – wskazuje w rozmowie z portalem Niezależna.pl prof. Piotr Grochmalski, ekspert ds. bezpieczeństwa.
Z jednej strony większość ekspertów uważa, że było to związane z rosyjską taktyką, by ominąć systemy przeciwrakietowe Ukrainy i uderzyć ją od tyłu. Ta rakieta, która cofnęła się z Polski, prawdopodobnie uderzyła we Lwów. Z drugiej jednak sytuacja ta pokazała bezczelność Rosji, która wykorzystała przestrzeń powietrzną państwa NATO. Potwierdza to, że na wielu wymiarach będzie testowana polska gotowość do obrony bezpieczeństwa.
– uważa nasz rozmówca.
To, co zrobiliśmy w przypadku wtargnięcia rakiety, czyli poderwaliśmy myśliwce F-16, to oczywiście właściwy krok, ale potrzeba bardziej zdecydowanych działań, m.in. poderwania maszyn gotowych do rozpoznania i zestrzelenia tego typu pocisków. Wtedy będzie to odpowiedź adekwatna do zagrożenia.
– dodaje prof. Grochmalski.
Zdaniem eksperta ds. bezpieczeństwa, w nadchodzącym czasie należy spodziewać się eskalacji napięć na granicy z Polską.
Ma to związek m.in. z przygotowaniami do kampanii wyborczej w Rosji. W niej Polska i NATO są traktowane jako główne zagrożenie. Władimir Putin przecież otwarcie powiedział, że po Ukrainie następna będzie Polska. Tego typu przekazy będą teraz kierowane do rosyjskiego społeczeństwa.
– uważa prof. Grochmalski.
Na Kremlu pojawia się uczucie pewnego triumfalizmu, co jest związane z sygnałami płynącymi z Zachodu, m.in. ze Stanów Zjednoczonych, odnośnie zmniejszenia zaangażowania w pomoc dla Ukrainy. Taki sygnał popłynął ostatnio właśnie z Waszyngtonu. To zachęca Rosję do agresywniejszych działań. Jednak obecnie najbardziej kluczowy moment dla Kremla to marcowe wybory prezydenckie. Dlatego szczególnie w tym okresie należy liczyć się z nasileniem różnego rodzaju prowokacji skierowanych przeciwko Polsce i NATO. Także o charakterze dywersyjnym i hybrydowym, co pokazały niedawne wydarzenia na granicy Rosji i Finlandii.
– kończy nasz rozmówca.