Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Kobiety i dzieci uciekają przed wojną. „Wierzę, że za 2-3 miesiące wrócę na Ukrainę”

Wierzę, że powrócę na Ukrainę za 2-3 miesiące - mówi 12-letni Nikita z Kowla, który ucieka z rodziną przed wojną. Kilkudziesięciu kolejnych uchodźców dotarło w niedzielę pociągiem z Ukrainy do Lublina. Dla niektórych to miasto jest jedynie przystankiem w dalszej podróży na Zachód.

Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne
Aleksiej Witwicki

Z ponad 8-godzinnym opóźnieniem dotarł do Lublina w niedzielę pociąg z Kijowa. Około godz. 16.30 wysiadło z niego kilkudziesięciu Ukraińców. Na większość z nich czekali już na peronie bliscy. Reszta podróżujących odjechała dalej w stronę Warszawy.

Wśród uciekających przed wojną do Polski była Tatiana z Kijowa. Jak powiedziała, jechała do Lublina ponad dobę. "W domu pozostał mąż i syn. Oni teraz będą walczyć w obronie terytorialnej" – zaznaczyła Tatiana, której towarzyszyła córka z wnukiem.

- Chcę podziękować waszemu krajowi za to, że nas przyjmą; że w taki sposób nas powitali, poczęstowali jedzeniem – powiedziała ze wzruszeniem kobieta.

Natomiast do pociągu jadącego z Kijowa w kierunku Warszawy wsiadła Ola z Kowla, która wcześniej w niedzielę dotarła do Lublina. "Chcę dotrzeć do Monachium w Niemczech. Tam żyje siostra męża” – wyjaśniła Ukrainka, która przyjechała z teściową i piątką dzieci.

Opowiedziała, że będąc na Ukrainie cały czas słyszeli syreny alarmowe, widzieli samoloty i bombowce. Każdej nocy musieli chować się do piwnicy, gdzie mieli przygotowane już materace i poduszki.

"Z początku 5-letnia córka była w panice, ale udało mi się ją potem uspokoić, zapewniając, że wszystko będzie dobrze. A najstarszy, 17-letni syn cały czas rwie się do walki. Chwała Bogu, że jeszcze nie ma skończonych 18 lat"

– mówi z ulgą Ola.

Na Ukrainie została jeszcze jej mama, która opiekuje się chorym mężem i babcią, a także szwagierka i reszta rodziny. "Jedyne, co możemy zrobić to modlić się za nich i wierzyć, że wszystko będzie dobrze. Gdyby nie dzieci, to też bym nie uciekała, bo to dom, to jest dom" – powiedziała.

Jej 12-letni syn Nikita powiedział z kolei:

"Niezbyt się boję, bo wojna jest wszędzie. Nawet ludzie nie chcieli już reagować na syreny alarmowe i nie chowali się. Wierzę, że powrócę na Ukrainę za 2-3 miesiące"

Od czwartku, kiedy rozpoczęła się agresja Rosji na Ukrainę, do niedzieli przejścia graniczne z Ukrainą w woj. lubelskim przekroczyło około 90 tys. osób. Minionej doby odprawiono 43,6 tys. osób na wjeździe do Polski z Ukrainy w naszym regionie. Obecnie najdłuższy czas oczekiwania jest na przejściu w Dorohusku – 70 godzin, następnie w Hrebennem – 60 godzin. W Zosinie kierowcy czekają 24 godziny na wjazd do Polski, a w Dołhobyczowie – 20 godzin.

 



Źródło: PAP, niezalezna.pl

#Ukraina

mk