Poseł Artur Dziambor został usunięty z Konfederacji i wraz z dwoma innymi politykami założył koło Wolnościowców. W programie "W Punkt" w Telewizji Republika przyznał, że partię poróżniła postawa wobec Rosji, a jednocześnie dodał, że... "do 24 lutego Rosja była normalnym państwem".
W piątek 10 lutego Dziambor poinformował, że został usunięty z Konfederacji przez sąd partyjny. W poniedziałek opuszczenie Konfederacji ogłosili dwaj pozostali posłowie należący do partii Wolnościowcy: Dobromir Sośnierz i Jakub Kulesza. Konfederację, z której odeszli Wolnościowcy, tworzą teraz trzy formacje: Nowa Nadzieja (dawniej KORWiN), Ruch Narodowy i Konfederacja Korony Polskiej.
Dziambor powiedział, że Wolnościowcy stworzą nowe koło w Sejmie oraz zbudują własne listy na wybory do Sejmu. O powodach rozstania z Konfederacją mówił w programie "W Punkt" w Telewizji Republika.
- Po pierwsze, nie interesuje nas rozbijanie Konfederacji. To, że trollkonta piszą co piszą, to ich problem i ich fobie. Nas interesuje zdobycie wyborców, których wcześniej nie mogliśmy zdobyć, bo byliśmy przez Konfederację blokowani
- stwierdził Dziambor, dodając:
Dziś zgłosiliśmy pani marszałek nowe koło w Sejmie, Wolnościowcy. Działamy teraz na własną rękę, z własną partią, z własnym logo. Z partią, która ma ofertę, jakiej nie ma na rynku.
Poseł Wolnościowców zdradził w programie "W Punkt", że jednym z głównych punktów sporu między nim a politykami Konfederacji, było podejście do wojny wywołanej przez Rosję.
- Przede wszystkim poróżniliśmy się jeżeli chodzi o linię przekazu dotyczącą wojny na Ukrainie. Ja od pierwszych dni deklarowałem pełne wsparcie dla Ukrainy, mówiłem, że Putin powinien być osądzony jako zbrodniarz wojenny. Przekaz niektórych moich kolegów był zgoła inny, Grzegorz Braun mówił o "najeźdźcach" czy "nachodźcach", którzy przychodzą do nas
- mówił Dziambor.
- Z Januszem Korwin-Mikkem rozstaliśmy się, kiedy on przekaz miał dokładnie taki sam, były różne jego akcje, takie mieszanie w przekazie. Kiedy wszyscy wiedzieli co się dzieje, to on miał wątpliwości, a później pojawił się jeszcze ciekawszy wpis, jak to, że "Rosja ma moralną rację w tej wojnie"
- kontynuował.
Wojna się zaczęła, zaczęły się akcje kilku naszych posłów i nagle Konfederacja biła się z progiem. Ostatecznie my byliśmy ganieni przez resztę, że próbowaliśmy pokazać, że wewnątrz Konfederacji jest jakiś spór.
"Jeżeli się pan zaczął zastanawiać od 24 lutego, czy te czołgi będą jechać, to tak trochę późno" - zauważyła prowadząca program redaktor Katarzyna Gójska, zauważając, że spokoju nie było co najmniej od 2008 roku.
- Nie trochę późno. Do 24 lutego Rosja była normalnym państwem, które było partnerem biznesowym również dla Polski i polskiego rządu, więc bez przesady. Nikt w Polsce, ani rząd, ani opozycja, nie patrzył na Rosję jako potencjalnego agresora, który może tu dojechać i nas pozabijać
- powiedział Dziambor.
"Pan chyba żartuje?" - dopytywała redaktor Gójska, lecz Dziambor obstawał przy swoim, że "Rosja była cały czas partnerem" i "prowadziliśmy normalną wymianę handlową".