"Znaleziono moment, w którym można przyprawić złą gębę Konfederacji. Napisy tego typu pojawiały się już w różnych okolicznościach" - tak skandaliczne zajście podczas protestu Konfederacji pod Sejmem, gdzie znalazł się baner "Szczepienie czyni wolnym", tłumaczy portalowi niezalezna.pl poseł Artur Dziambor. Przekonuje, że takie wykorzystanie napisu nie jest niczym nadzwyczajnym, z drugiej zaś strony odcina się: "jak zobaczyliśmy co to tam z tyłu stoi, no to stwierdziliśmy: „ok, no… Memy memami, ale jednak trochę grubo".
Mowa o wtorkowej manifestacji Konfederacji przeciwko przymusowi szczepień i obostrzeniom covidowym. W proteście wzięli udział wszyscy politycy koła. Tuż przed rozpoczęciem wydarzenia, za plecami polityków widniał napis "Szczepienie czyni wolnym", stylizowany na napis "Arbeit macht frei" umieszczony przy wejściu do niemieckiego obozu zagłady Auschwitz.
W tym nic złego nie widzi jeden z polityków, który stał na proteście pod „makietą” napisu. - Atak jest przesadzony i chyba celowy. Znaleziono moment, w którym można przyprawić złą gębę Konfederacji. Napisy tego typu pojawiały się już w różnych okolicznościach - mówi nam Artur Dziambor.
W kontekście samej ustawy, której sprzeciwia się Konfederacja (dającej pracodawcom m.in. możliwość sprawdzania pracowników, czy są zaszczepieni - red.), polityk z satysfakcją przyznaje, że „dziś udało się sparaliżować obrady komisji zdrowia”.
- Przyszliśmy pełną ławą, zaprosiliśmy wszystkie media. Przewodniczący zakończył obrady, nie rozpoczynając ich. Tłumaczył, że sala jest przepełniona, oraz że nie są zachowane warunki sanitarne
- przekazał decyzję Tomasza Latosa (PiS), przewodniczącego komisji. Oznacza to, że jeśli komisja nie zdąży obradować do piątku, głosowanie nad ustawą będzie musiało być odroczone.
Dziambor przekonuje z drugiej strony, że Konfederacja „jest gotowa do merytorycznej dyskusji”. Przez to rozumie "przygotowane ponad sto poprawek do ustawy" i "żądanie jej ostatecznego odrzucenia".
Wracamy do samego napisu na proteście. Dziambor pytany, czy piątka posłów od początku wiedziała, pod jakim hasłem stoi, odcina się:
„weszliśmy na mównicę, bo zostaliśmy zaproszeni. Jak zobaczyliśmy co to tam z tyłu stoi, no to stwierdziliśmy: „ok, no… Memy memami, ale jednak trochę grubo. To nie jest nasza impreza”. Przed rozpoczęciem naszej pikiety poprosiliśmy tego człowieka, by przesunął się w sektor publiczności. Nie miało to nic wspólnego z nami, organizatorami”.
Ponownie przekonuje, że „jeśli chodzi o sam transparent, nie jest to nic wielkiego, nic obrazoburczego”.
Politykowi cytujemy treść SMS-a, jaki wczoraj biuro prasowe Konfederacji rozesłało do dziennikarzy. Tam czytamy o „przymusie szczepień”, a nie - jak tłumaczą autorzy projektu ustawy - o „obowiązku szczepień”.
(dalsza część artykułu pod zdjęciem)
- Nie ma żadnej różnicy, to tylko semantyka. To wybór w stylu: „jak się zaszczepisz to będziesz mógł opuścić ręce i odejść spod ściany”. To nie jest żaden obowiązek, a przymus, a po prostu inaczej nazwany. W tej ustawie nie jest wprost napisane, że pracodawca może zwolnić pracownika, ale każdy, kto kiedykolwiek zatrudniał ludzi, wie doskonale, co się robi z problematycznym pracownikiem - przekonuje Dziambor.
Na koniec pytamy o słowa chargé d'affaires Izraela w Polsce Tal Ben Ari. Dziambor wpisu nie widział więc cytujemy:
Most of my father's family was murdered in @Auschwitz along with more than a million other victims. This sign is disrespectful to their memory, and I find it unbelievable that such Holocaust distortion can happen 300 km from where the original sign stands . https://t.co/Qr3XnlkLwf
— Tal Ben Ari (@Tal_MFA) December 15, 2021
Poseł odbiera to jako „przebijanie się na historię”.
- Przepraszam bardzo - mój dziadek również był w tym obozie. Na szczęście przeżył i to on mnie uczył historii w moich młodych latach - oburza się poseł.
Dalej przekonuje, że wie doskonale, „jak gigantyczną zbrodnią to było i jak gigantyczną powagę trzeba zachowywać w dyskusjach o tym”. - Ale my nie rozmawiamy o tym, a o 2021 roku i zataczającym kole historii, które pcha nas w kierunku segregacji sanitarnej - konkluduje polityk Konfederacji.
W projekcie, którego pierwsze czytanie zaplanowano na komisji, zapisano m.in. możliwość żądania przez pracodawcę od pracownika lub osoby pozostającej w nim w stosunku cywilnoprawnym okazania informacji o ważnym negatywnym wyniku testu diagnostycznego w kierunku SARS-CoV-2, informacji o przebytej infekcji wirusa SARS-CoV-2 lub wykonaniu szczepienia przeciwko COVID-19.
Projekt przewiduje także możliwość delegowania pracowników lub osób pozostających w stosunku cywilnoprawnym z tym pracodawcą do pracy poza stałe miejsce pracy lub do innego rodzaju pracy, z wynagrodzeniem odpowiadającym rodzajowi pracy.
W projekcie założono też możliwość nałożenia przez kierownika podmiotu wykonującego działalność leczniczą obowiązku zaszczepienia się przeciwko COVID-19 na pracowników lub osoby pozostające w stosunku cywilnoprawnym, jeżeli nie ma przeciwskazań do szczepienia się w zakresie ich stanu zdrowia.