Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Kiedy dojdzie do porozumienia Polska-KE? Czarnecki: Nie możemy stać się zakładnikami konkretnej daty

- Nie możemy dać się sprowokować i mówić przykładowo, że porozumienie nastąpi "do końca maja" czy "do końca czerwca". Porozumienie będzie wtedy, gdy obie strony będą tego chciały. Nie powinniśmy teraz dać podstaw Brukseli, bo oddać pole, stając się niewolnikami pewnej daty - powiedział w rozmowie z portalem niezalezna.pl europoseł Ryszard Czarnecki. Dziś Frans Timmermans stwierdził, że ma nadzieję na zakończenie sporu ws. praworządności w ciągu "najbliższych tygodni"

Frans Timmermans i Mateusz Morawiecki
Frans Timmermans i Mateusz Morawiecki
fot. Zbyszek Kaczmarek/Gazeta Polska

Dziś podczas konferencji w Brukseli unijny komisarz Frans Timmermans powiedział, że "ma nadzieję, iż w najbliższych tygodniach uda się dojść do porozumienia z polskim rządem w sprawie praworządności".

- Musimy nadal kontynuować dialog, jednak dialog nie jest celem samym w sobie. Dialog musi prowadzić do namacalnych i silnych rezultatów

- dodał Timmermans.

CZYTAJ WIĘCEJ: Porozumienie coraz bliżej? Timmermans mówi o "postępach", MSZ - o "oczekiwaniach"

Wielu komentatorów zauważyło, że dzisiejsze wystąpienie komisarza przybrało nieco ostrzejszy ton niż ten, do którego w ostatnich tygodniach zdażyliśmy się przyzwyczaić w kontekście rozmów na linii Polska - Komisja Europejska. Zdaniem europosła Ryszarda Czarneckiego, mamy do czynienia z pewną taktyką negocjacyjną.

- Mamy powrót "starego" Timmermansa, z zeszłego roku,sprzed dwóch lat, który wdziewając togę sędziego, usiłował osądzać Polskę. Wydaje się, że to kwestia pewnej taktyki negocjacyjnej - Bruksela uznała, że był czas dobrego policjanta wobec Polski, teraz jest czas złego policjanta i do tej roli bardziej się nadaje Timmermans niż Juncker

- powiedział eurodeputowany w rozmowie z portalem niezalezna.pl.

Jego zdaniem, taki ton może zmierzać do próby uzyskania przez Brukselę korzyści wizerunkowych na finiszu rozmów z Polską.

- Natomiast nie sądzę, by odniosło to jakikolwiek skutek i w moim przekonaniu tego rodzaju zagrywki z podręcznika negocjatora, jakie zastosował Timmermans, żadnych istotnych zmian nie przyniosą

- stwierdził Ryszard Czarnecki.

Obie strony sporu wyrażały dziś wzajemne obiekcje. Timmermans mówił o "niewystarczających postępach", zaś Konrad Szymański, wiceszef polskiego MSZ wskazywał, że "KE powinna wykazywać "większą gotowość" do konstruktywnych działań wobec Polski".

- Przede wszystkim, z własnego doświadczenia, mogę doradzić, że nie wolno ulec presji, która się pojawia zarówno ze strony opozycji, jak również części ekspertów z mediów bardziej obiektywnych wobec rządu, wyraźnie starających się zmusić stronę rządową do wskazania jakiejś daty [granicznej porozumienia - red.]

- przyznał Ryszard Czarnecki.

Podkreślił, że wskazanie takiej daty byłoby błędem i przywołał sytuację sprzed kilkunastu lat, gdy Polska rozpoczynała unijne negocjacje w Luksemburgu. 

- Kiedy byłem ministrem do spraw europejskich, rozpoczęliśmy oficjalne negocjacje 13 grudnia 1997 w Luksemburgu. Wówczas bardzo pilnowałem, by nie podawać żadnej daty, wiedziałem, że – co jest klasyką negocjacji – staniemy się zakładnikami tej daty i byleby tylko zdążyć przed terminem, będziemy odpuszczać kolejne rozdziały w tych negocjacjach

- przypomniał Ryszard Czarnecki.

Dodał, że następny rząd - SLD-PSL - przyjął datę 2004 roku, co dało pewien argument Unii Europejskiej, gdyż rządzący, nie chcąc odnieść porażki związanej z niedotrzymaniem terminu robiliby wszystko, aby zamknąć się we wskazanej dacie. 

- Nie możemy dać się sprowokować i mówić przykładowo, że porozumienie nastąpi "do końca maja" czy "do końca czerwca". Porozumienie będzie wtedy, gdy obie strony będą tego chciały. Nie powinniśmy teraz dać podstaw Brukseli, bo oddać pole, stając się niewolnikami pewnej daty

- podkreślił eurodeputowany.

 



Źródło: niezalezna.pl

#spór z KE #praworządność #Komisja Europejska #Frans Timmermans #Ryszard Czarnecki

redakcja