Jak zaznaczył na konferencji prasowej w Brukseli, na tym etapie nie ma jeszcze śledztwa, które miałoby pokazać, kto odpowiada za ten czyn. Przypomniał, że UE w swoim oświadczeniu, wydanym w reakcji na informację, że Nawalny został otruty, podkreśliła, że chce, by ci, którzy za to odpowiadają, stanęli przed wymiarem sprawiedliwości.
- Aby to się stało, uruchomione musi być śledztwo i musi ono dać rezultaty. Jeszcze nie jesteśmy na tym etapie, dlatego trudno mówić o karach, czy odpowiedzialności. Musi się odbyć dochodzenie, a potem dalsze odpowiednie kroki zostaną podjęte
- zaznaczył Stano.
Z nieoficjalnych informacji PAP wynika, że sprawa miała być dyskutowana na czwartkowym komitecie ds. bezpieczeństwa, który gromadzi przedstawicieli państw członkowskich. Polska, wraz z państwami bałtyckimi od dłuższego czasu postuluje przeprowadzenie na posiedzeniu ministrów spraw zagranicznych UE debaty na temat relacji z Rosją. Polski ambasador przy UE wrócił do tego tematu na środowej naradzie ze swoimi odpowiednikami w Brukseli.
Podczas zaplanowanego na 21 września spotkania szefów dyplomacji temat Nawalnego może się pojawić, ale raczej nie ma szans, żeby dyskusja o stosunkach z Moskwa była pogłębiona. - Do tego trzeba długich przygotowań na niższym szczeblu - tłumaczy jeden z dyplomatów.
Choć na razie nie ma mowy o restrykcjach wobec odpowiedzialnych za otrucie Nawalnego, to w UE słychać nawoływania, że należy w jakiś sposób zareagować. Precedens już jest. Po tym, gdy w 2018 r. roku agenci rosyjskiego wywiadu wojskowego (GRU) próbowali zamordować w Wielkiej Brytanii swojego byłego agenta Siergieja Skripala i jego córkę, państwa członkowskie w skoordynowany sposób zdecydowały się na wydalenie ponad 100 rosyjskich dyplomatów.
"Po uzyskaniu dowodów na zatrucie Aleksieja Nawalnego Nowiczokiem potrzebna jest wspólna europejska reakcja, wykraczająca poza rytuały dyplomatyczne. Nord Stream 2 powinien być zatrzymany w ramach europejskich działań, a nie z powodu sankcji USA. Taki język jest rozumiany na Kremlu" - oświadczył niemiecki europoseł Europejskiej Partii Ludowej Michael Gahler.
W podobnym tonie wypowiedział się szef komisji spraw zagranicznych Bundestagu Norbert Roettgen. - Musimy prowadzić twardą politykę, musimy odpowiedzieć w jedynym języku, jaki (prezydent Rosji Władimir) Putin rozumie - czyli handlu gazem - podkreślił w niemieckim radiu polityk rządzącej CDU.
Unijni dyplomaci z krajów, które od dawna krytykują Nord Stream 2, przyklaskują takiemu sposobowi myślenia. Rozmówcy PAP z kilku państw wskazują jednak, że w tej sprawie przede wszystkim powinien wypowiedzieć się Berlin.
- Sprawa próby zabójstwa pana Nawalnego stawia przede wszystkim przed prezydencją niemiecką, przed rządem niemieckim bardzo konkretne pytania i wyzwania. Czy rzeczywiście będą chcieli kontynuować tą budzącą bardzo duże kontrowersje polityczną inicjatywę Nord Stream 2, czy też rząd niemiecki zdecyduje się jej nie realizować
- podkreślił dyplomata jednego z państw.
Inny rozmówca PAP wskazuje, że samo to, że Merkel zdecydowała się wyjść w sprawie Nawalnego z mocnym oświadczeniem jest już znakiem tego, że sprawa będzie wysoko na agendzie unijnej. Niewykluczone, że zajmie się nią szczyt unijny, który ma się odbyć w drugiej połowie września w Brukseli.
W wydanym w środę wieczorem oświadczeniu szef dyplomacji UE Josep Borrell potępił otrucie lidera rosyjskiej i wezwał rosyjski rząd, by dokładnie i przejrzyście zbadał zamach na niego. Osoby odpowiedzialne muszą zostać postawione przed sądem - podkreślił.