Wpływy Kataru rozlały się po całej Europie. "Politico" wskazuje, jak bliskowschodni emirat budował silne wpływy w Niemczech poprzez gospodarkę. Katar ma udziały w wielu dużych firmach niemieckich i zyskał także przychylność znanych polityków, na czele z byłym wicekanclerzem z SPD, Sigmarem Gabrielem.
W ostatnich tygodniach nie cichnie sprawa "Katargate", czyli próby wpływania bogatego państwa z Zatoki Perskiej na unijnych urzędników, w szczególności związanych z europarlamentarną grupą socjalistów. Pokłosiem afery jest m.in. aresztowanie i odwołanie z funkcji wiceprzewodniczącej Parlamentu Europejskiego Greczynki Evy Kaili, szereg zatrzymań i przeszukań w mieszkaniach i biurach byłych i obecnych eurodeputowanych oraz ich asystentów.
Symbolem afery korupcyjnej w Parlamencie Europejskim stały się torby z pieniędzmi, jakie od bliskowschodnich lobbystów mieli otrzymywać unijni urzędnicy. "Katargate" wywołała również dyskusję nad tym, że skoro za pieniądze można w UE bronić danego państwa, to także za pieniądze można inne kraje atakować.
Katar starał się zdobyć przychylność polityków w Europie w związku z organizowanymi jesienią 2022 r. mistrzostwami świata w piłce nożnej, a także, by "przymknięto oko" na równoległe problemy z przestrzeganiem praw człowieka i wolności obywatelskich w tym azjatyckim kraju.
Okazuje się jednak, że Katarczycy próbowali zyskać poparcie nie tylko w samej Brukseli, ale również - innymi metodami - w dużych europejskich krajach. Portal "Politico" opisuje, jak w ostatnich latach Katar budował swoje wpływy w Niemczech.
Głównym mechanizmem wpływu były kosztowne inwestycje, w tym w znane na całym świecie marki samochodowe. Szacuje się, że Katar w niemieckie firmy wpompował w ostatnich latach ok. 25 mld euro. Katarski fundusz zdobył udziały m.in. w koncernach Volkswagen, Porsche i Deutsche Banku, a także w firmie energetycznej RWE.
Jak podkreśla "Politico", ważniejsze od finansowej rentowności inwestycji były kontakty. "Udział Kataru w niemieckiej gospodarce pomógł emiratowi zdobyć przyjaciół na najwyższych szczeblach władzy" - czytamy.
Jednym z czołowych kontaktów miał być Sigmar Gabriel, były wicekanclerz Niemiec z ramienia SPD, minister gospodarki w latach 2013-2017, a następnie - minister spraw zagranicznych (do 2018 r.). Od 2020 r. zasiada w radzie nadzorczej wspomnianego już Deutsche Banku, a stać miało się to właśnie na żądanie Kataru. W czasach pełnienia teki ministra gospodarki Gabriel miał zabiegać o dobre kontakty Berlina z Dohą, a w ostatnich latach mocno bronił Kataru, szczególnie w obliczu krytyki niedemokratycznych standardów w tym azjatyckim kraju. Latem 2022 r. Gabriel, razem z dyplomatą i byłym doradcą Angeli Merkel, Christophem Heusgenem, mieli "moderować" spotkanie w Monachium z przedstawicielami podmiotu organizującego Mundial. Jak zauważa "Politico", debata szybko przerodziła się w reklamę azjatyckiego kraju.
Warto dodać, że Heusgen jest od 2022 r. przewodniczącym Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa (MCS), ważnego corocznego wydarzenia poświęconego sprawom światowego bezpieczeństwa. "Politico" wymienia MCS jako ważny punkt docelowy katarskich wpływów. Blisko współpracować z Katarczykami miał również poprzedni szef MCS, Wolfgang Ischinger.
"Politico" wskazuje, że pomimo licznych prób budowania pozytywnego wizerunku, Niemcy, w tym niemieckie media, w dużej mierze krytycznie podeszli do panujących w kraju standardów, czego wyrazem mogła być m.in. manifestacja poparcia dla LGBT przez niemieckich piłkarzy. Sigmar Gabriel po mistrzostwach świata miał w wywiadzie dla "Der Spiegel" przyznać, że "Katarczycy zawiedli się na Niemcach".
Wpływy Kataru rozlewają się, a bogaty emirat nie szczędzi pieniędzy, by budować sieć kontaktów na całym świecie. Sprawa "Katargate" stanowiła naruszenie prawa, jednak Katar buduje wiele ze swoich wpływów zupełnie legalnie, poprzez zakupy udziałów czy całych firm, współpracę ze znanymi osobami czy handel skroplonym gazem.
Eksperci, cytowani przez portal dw.com, są zdania, że budowanie przez Katar międzynarodowej sieci wpływów ma stanowić "miękką siłę", równoważącą opartą na "twardszych" fundamentach siłę sąsiednich państw, takich jak Arabia Saudyjska lub Iran, a także w celu zabezpieczenia się przed możliwymi problemami z eksportem gazu LNG poprzez wejście w inne rentowne branże.