W niedzielę podczas festynu w niemieckim mieście Chemnitz doszło do bójki, w efekcie której zmarł 36-letni Niemiec. Wydano nakaz aresztowania dwóch osób - 22-letniego Irakijczyka oraz 23-letniego Syryjczyka. Krótko po tym incydencie rozpoczęły się na ulicach miasta demonstracje. Doszło do ataków na imigrantów, które zostały później ostro potępione przez niemieckie władze.
- Co najmniej sześć osób zostało rannych w poniedziałek wieczorem podczas demonstracji kilku tysięcy zwolenników lewicy i prawicy w Chemnitz, jednak noc minęła bez dalszych incydentów - poinformowała miejscowa policja.
Uczestnicy demonstracji w centrum ponad 200-tysięcznego miasta rzucali zapalone fajerwerki, butelki i inne przedmioty.
Niemcy protesty w mieście #Chemnitz po morderstwie dokonanym przez Uchodźce pic.twitter.com/k9rNe6SjC5
— Prawa strona ?? (@PrawyPopulista) 28 sierpnia 2018
Według relacji w mediach społecznościowych protestujący wielokrotnie próbowali przedrzeć się przez kordon policji, oddzielający uczestników przemarszu zdominowanego przez zwolenników prawicy od manifestacji sojuszu "Chemnitz wolne od nazistów". W tłumie pojawili się także zamaskowani osobnicy.
Policja przetransportowała na miejsce protestów armatki wodne, ale - jak poinformowano później - ostatecznie nie zostały one użyte.
?‼?⚔ #Germany: Ten thousand German citizens and patriots roar in #Chemnitz: "resistance resistance". After the murder of a 35-year-old German by knife-wielding asylum seekers, the citizens are fed up with the illegal migrants in their country. The mood is tipping... pic.twitter.com/evk93QYuWw
— Onlinemagazin (@OnlineMagazin) 28 sierpnia 2018
Rzecznik policji przyznał, że była przygotowana na mniejszą liczbę protestujących. Mimo zapewnień, że "akcja przebiegła bez zakłóceń", media podają, że funkcjonariuszom z trudem udało się opanować sytuację.
Problem braków kadrowych w policji poruszył szef jej związku zawodowego (GdP) Oliver Malchow w rozmowie opublikowanej przez dziennik "Neue Osnabruecker Zeitung". Według GdP państwo niemieckie częściowo ponosi winę za odwetowe ataki w Chemnitz na migrantów, ponieważ od lat redukuje zatrudnienie w policji. Związkowcy domagają się stworzenia 20 tys. etatów.
Agencja dpa zwraca uwagę, że nastroje antyimgranckie narastają w Niemczech od czasu decyzji Angeli Merkel z 2015 roku, kiedy kanclerz zdecydowała się otworzyć granice dla cudzoziemców z Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu.
Germans in Chemnitz chanting: "Merkel has to go!" after a German was stabbed to death by two men from Syria and Iraq. pic.twitter.com/aTkKnqvnGv
— Stan❌ (@StanM3) 28 sierpnia 2018
Komentując wydarzenia z Chemnitz, niemiecka prasa ostrzega przed spiralą przemocy oraz podkreśla rolę państwa w zapewnianiu bezpieczeństwa.