Dziś w hiszpańskim dzienniku „El Mundo” opublikowano artykuł o Witoldzie Pileckim i jego czynach z czasów II wojny światowej. W tekście wskazano, że rotmistrz i członkowie polskich organizacji podziemnych odegrali kluczową rolę w przekazywaniu aliantom informacji o nazistowskich zbrodniach. Na Zachodzie istnieje zgodność co do wkładu Polaków podczas II wojny światowej, tymczasem Putin pisze historię na nowo…
Wydawany w Madrycie dziennik odnotowuje, że "Pilecki, aby móc informować Brytyjczyków" o działaniu utworzonego w 1940 r. obozu zagłady Auschwitz, sam zdecydował się zostać jego więźniem.
Pilecki był jedynym więźniem, który do obozu zagłady Auschwitz wszedł z własnej woli
- napisał "El Mundo", zaznaczając, że jednym z celów pobytu polskiego oficera w obozie było utworzenie tam ruchu oporu.
Czołowa hiszpańska gazeta odnotowuje wszechstronność rotmistrza podczas drugiej wojny światowej. Wskazuje, że we wrześniu 1939 r. bronił on granic Polski, aby po klęsce i okupacji włączyć się w działalność podziemia. Zaznacza, że pozostał w nim aż do swojej śmierci z rąk komunistów w 1948 r.
"El Mundo" podkreśla znaczenie działań podjętych w obozie Auschwitz w celu zdobycia jak największej wiedzy na temat zbrodni popełnianych tam przez nazistów.
Gazeta przypomina, że dzięki polskiemu podziemiu, a w szczególności dzięki Pileckiemu, udało się włączyć w ruch oporu w obozie około 1000 więźniów.
Członkowie Związku Organizacji Wojskowej pracowali w różnych częściach tego obozu, od biur SS po zespoły doktora Mengele (...). Cała działalność w Auschwitz została szczegółowo udokumentowana i wysłana na zewnątrz także dzięki bohaterskiej pomocy wielu polskich cywilów, którzy odbierali raporty wysyłane przez Pileckiego
- napisał "El Mundo".
Bazując na informacjach zawartych w wydanej w 2019 r. książce "Ochotnik" byłego angielskiego korespondenta wojennego Jacka Fairweathera, wskazał, że raporty przygotowane przez Pileckiego Brytyjczycy uznali za "przesadzone".
"El Mundo" przypomina, że przypadający 25 maja dzień śmierci Pileckiego został ogłoszony w 2019 r. przez Parlament Europejski Międzynarodowym Dniem Bohaterów Walki z Totalitaryzmem. Dziennik wskazał, że ostatnią misją powierzoną rotmistrzowi przez rząd RP na uchodźstwie było zbieranie informacji dotyczących ZSRR.
Przypomnijmy, że w ubiegłym tygodniu prezydent Rosji skrytykował wrześniową rezolucję Parlamentu Europejskiego dotyczącą wybuchu II wojny światowej. Putin wyraził m.in. ocenę, że przyczyną II wojny światowej był nie pakt Ribbentrop-Mołotow, a pakt monachijski z 1938 roku. Podkreślił też wykorzystanie przez Polskę układu z Monachium do realizacji roszczeń terytorialnych dotyczących Zaolzia. Przekonywał m.in., że we wrześniu 1939 r. Armia Czerwona w Brześciu nie walczyła z Polakami i w tym kontekście "niczego Polsce Związek Radziecki w istocie nie odbierał".
Putin sformułował też zarzuty wobec przedwojennego polskiego ambasadora w Niemczech Józefa Lipskiego, który - według rosyjskiego prezydenta - miał obiecywać postawienie w Warszawie pomnika Hitlerowi, jeśli wysłałby on polskich Żydów na zagładę do Afryki. "Łajdak, antysemicka świnia, inaczej powiedzieć się nie da. W pełni solidaryzował się on (Lipski -red.) z Hitlerem w jego antysemickim nastawieniu i, co więcej, obiecywał wystawić mu w Warszawie pomnik za niegodziwości wobec narodu żydowskiego" - mówił Putin, uczestnicząc w posiedzeniu kolegium kierowniczego resortu obrony Rosji.