Salome Zurabiszwili, prezydent Gruzji, nie uznaje wyników wyborów parlamentarnych w kraju. Wezwała do manifestacji w poniedziałek w centrum Tbilisi. Uwagi dotyczące wyborów w Gruzji zgłosili także politycy z innych krajów. - Doniesienia międzynarodowych misji potwierdzają, że wybory parlamentarne w Gruzji nie były wolne ani sprawiedliwe - czytamy w wydanym w niedzielę oświadczeniu przedstawicieli parlamentów kilku krajów europejskich i Kanady. Sygnatariusze podkreślili, że Unia Europejska nie może uznać wyniku głosowania i wyrazili zaniepokojenie "białorusinizacją" kraju.
Prezydent Gruzji Salome Zurabiszwili oświadczyła w niedzielę wieczorem, że nie uznaje wyników wyborów parlamentarnych w tym kraju. Na poniedziałek zapowiedziała manifestację w centrum Tbilisi.
Zurabiszwili oceniła na konferencji prasowej po spotkaniu z liderami opozycji, że gruzińscy wyborcy padli ofiarą "rosyjskiej operacji specjalnej".
Manifestacja ogłoszona przez prezydent ma rozpocząć się w poniedziałek na alei Rustawelego o godz. 19
BREAKING: President @Zourabichvili_S announces that she does not recognize the elections results and call the people to join her. Zurabishvili asks people to join the protest at Rustaveli tomorrow at 7PM.
— Katie Shoshiashvili (@KShoshiashvili) October 27, 2024
President tells the Georgian people that they won these elections, and… pic.twitter.com/gXfP58dghN
Przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel poinformował w niedzielę, że na szczycie 8 listopada w Budapeszcie szefowie państw i rządów UE zajmą się sytuacją w Gruzji związaną z wyborami parlamentarnymi w tym kraju.
"Po wyborach parlamentarnych w Gruzji zamierzam umieścić sytuację w tym kraju w programie nieformalnego posiedzenia Rady Europejskiej w Budapeszcie"
- napisał na platformie X Michel, gospodarz unijnych szczytów. Jak zapowiedział, Rada w listopadzie oceni sytuację i ustali kolejne kroki w stosunkach Unii Europejskiej z Gruzją.
Wizytę w Gruzji zapowiedział na poniedziałek premier Węgier Viktor Orban. Zamierza on osobiście pogratulować rządzącym zwycięstwa w wyborach. Szef węgierskiego rządu złożył gratulacje w sobotę, jeszcze przed ogłoszeniem oficjalnych wyników wyborów parlamentarnych. Węgry sprawują w tym półroczu przewodnictwo w Radzie UE.
Michel we wpisie na X podkreślił, że UE przyjmuje do wiadomości wstępną ocenę wyborów wydaną przez OBWE/ODIHR. Wezwał gruzińską Centralną Komisję Wyborczą do "wypełnienia obowiązku szybkiego, przejrzystego i niezależnego zbadania i rozstrzygnięcia nieprawidłowości wyborczych oraz zarzutów, które ich dotyczą" - podkreślił.
Wezwał też władze w Tbilisi do wykazania się zaangażowaniem w związku z wejściem kraju na ścieżkę do członkostwa w UE.
Posiedzenie Rady Europejskiej w listopadzie będzie miało charakter nieformalny. Odbędzie się w Budapeszcie ze względu na trwającą prezydencję Węgier. Dzień wcześniej, 7 listopada, w węgierskiej stolicy spotkają się przywódcy państw w ramach Europejskiej Wspólnoty Politycznej; Gruzja jest jednym z państw należących do tego formatu rozmów, zainicjowanego w 2022 r. z inicjatywy prezydenta Francji Emmanuela Macrona.
"Jesteśmy solidarni z wieloma oddanymi Europejczykami w Gruzji, którzy podzielają nasze wartości, dążą do wolności, demokracji i praworządności" - napisali parlamentarzyści. Wyrażono przekonanie, że Gruzja "zasługuje na miejsce w samym sercu zjednoczonej Europy".
"Ale te wybory nie były ani wolne, ani sprawiedliwe. Klimat polityczny w okresie poprzedzającym wybory nie odpowiadał europejskim standardom sprawiedliwości"
– podkreślono. Kandydaci byli zastraszani, nadużyto władzy państwowej i doszło do kupowania głosów - dodano.
"Doniesienia międzynarodowych misji obserwujących wybory wyraźnie to potwierdzają" - kontynuowali sygnatariusze. Zaznaczono, że fałszerstwa wyborcze odbywały się też poprzez zastraszanie i kupowanie głosów w dniu wyborów.
Według parlamentarzystów były to wybory między "Europą a izolacją, demokracją a autorytaryzmem, wolnością a rusyfikacją". Oceniono, że polityka prowadzona przez rządzącą partię Gruzińskie Marzenie "nie jest kompatybilna z UE".
"Perfidna kampania strachu przed "globalną partią wojny", która robi z Gruzji drugą Ukrainę, trafiła na żyzny grunt. Istnieje tylko jedna "globalna partia wojny", trzeba ją nazwać po imieniu. Jej imię to Rosja"
– czytamy.
"Na tle (tych ustaleń) Unia Europejska nie może uznać" wyników tych wyborów - podkreślono. Parlamentarzyści wezwali do nałożenia sankcji na osoby odpowiedzialne za nadużycia.
"Pomimo ogromnych rozczarowań nie możemy teraz opuścić proeuropejskiej części społeczeństwa" - kontynuowali sygnatariusze oświadczenia. Opowiedzieli się przeciwko "zbiorowemu karaniu [Gruzinów], np. poprzez zawieszenie liberalizacji systemu wizowego w danej chwili". Parlamentarzyści prognozują, że Gruzję opuszczą wykształceni, nastawieni proeuropejsko młodzi ludzi, co będzie "tragedią" dla europejskiej orientacji kraju.
Wyrażono zaniepokojenie "białorusinizacją" kraju. Istnieją obawy o "represjonowanie i zakaz (działalności) opozycji, niezależnych mediów i krytycznych (wobec władzy) organizacji pozarządowych". "UE musi dać jasno do zrozumienia partii rządzącej (Gruzińskie Marzenie), że tego nie zaakceptuje i że wówczas w takim przypadku dojdzie do całkowitego zerwania stosunków" - napisali parlamentarzyści.
Zapewnili o swoim poparciu dla starań prozachodniej prezydent Salome Zurabiszwili na rzecz zjednoczenia kraju, obrony demokracji, wolności i praworządności.
Wśród sygnatariuszy jest Bogdan Klich, przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych i Spraw Unii Europejskiej Senatu RP, oraz Radosław Fogiel, wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych.