Coraz głośniej słyszalna jest krytyka postawy Marka Ruttego, premiera Holandii, który stoi na czele przywódców państw "oszczędnej czwórki" podczas szczytu UE zajmującego się funduszem odbudowy. Szef dyplomacji Luksemburga uznał, że takie działania "szkodzą idei solidarności Unii Europejskiej".
Szef resortu spraw zagranicznych Luksemburga Jean Asselborn skrytykował podejście holenderskiego premiera Marka Ruttego i innych "oszczędnych" państw na szczycie UE w Brukseli. Asselborn powiedział, że tzw. "oszczędne" kraje zablokowały negocjacje na temat budżetu UE i funduszu odbudowy przed szczytem UE, a następnie na szczycie UE "i to jest złe”.
- Szkodzi to idei solidarności Unii Europejskiej i duchowi wspólnoty Unii Europejskiej
- ocenił luksemburski szef dyplomacji w niemieckim radio, a słowa te zacytowało "Politico"
Jego zdaniem, UE sprawia obecnie wrażenie, jakby „dzieliła się na cztery części: północ, południe, wschód, zachód i nikt nie wie dokładnie, co trzyma to wszystko razem”. Ostrzegł, że taki stan rzeczy nie jest odpowiedzią na wyzwania, przed którym stoi dziś Unia Europejska.
Asselborn skrytykował stwierdzenie premiera Holandii Marka Ruttego o tym, że minęły czasy, gdy Niemcy i Francja w UE zaproponowały coś, a wszyscy inni musieli pójść w ich ślady. - To całkowicie błędne podejście - powiedział dodając, że współpraca francusko-niemiecka nadal leży u podstaw UE.
Lider frakcji prezydenta Francji Emmanuela Macrona w PE, Stephane Sejourne, uważa natomiast, że opór premiera Holandii Marka Rutte na szczycie UE jest podyktowany opinią publiczną w jego kraju.
Zdaniem francuskiego europosła, Macron i kanclerz Niemiec Angela Merkel nie chcą otwarcie występować na szczycie UE przeciwko grupie tzw. państw oszczędnych, na czele której stoi Rutte. Wskazuje, że za twardą pozycją negocjacyjną premiera Holandii stoją "kwestie lokalne i krajowe”.
- Holandia ma wybory za osiem miesięcy. Mark Rutte schlebia opinii publicznej w swoim kraju
- powiedział Sejourne w radiu Europe1.
Holandia przewodzi grupie pięciu państw, nazywanych "oszczędnymi", czy wręcz "skąpymi", których sprzeciw w sprawie zaproponowanego przez Komisję Europejską kształtu funduszu odbudowy jest główną przeszkodą w osiągnięciu porozumienia na rozpoczętym w piątek szczycie UE w Brukseli. Austria, Holandia, Szwecja i Dania, do których dołączyła Finlandia, sprzeciwiły się propozycji KE, aby 500 mld euro w ramach funduszu było przeznaczonych na granty.
W niedzielę "oszczędni" odrzucili kompromis, który zakładał, że w funduszu na odbudowę gospodarki będzie o 100 mld euro w grantach mniej, niż chciała KE. Domagali się cięcia grantów do 350 mld euro, ale Niemcy, Francja, Włochy, Hiszpania i inne państwa optowały za kwotą wskazaną przez szefa Rady Europejskiej Charles'a Michela, czyli 400 mld euro.
W poniedziałek przed godz. 6 Michel przedstawił unijnym przywódcom obradującym w Brukseli nową propozycję w sprawie funduszu odbudowy i zawiesił posiedzenie do godz. 16.
Do tego czasu eksperci mają przygotować nową wersję mającego ponad 60 stron dokumentu negocjacyjnego, który opisuje szczegółowo, jakie mają być kwoty i zasady wydawania pieniędzy z funduszu odbudowy gospodarki po pandemii koronawirusa i budżetu UE na lata 2021-2027. Podstawą do kompromisu ma być 390 mld euro w grantach w funduszu odbudowy i zmniejszone rabaty dla głównych płatników do unijnej kasy. Całkowita kwota funduszu nie jest ustalona, ale może wynosić między 700 mld a 750 mld euro.